Tego bloga założyłam w styczniu 2012
roku. Umieściłam w nim kawałek swojego życia i trzon wniosków płynących z
pozostawania na przestrzeni pięciu lat w wyniszczającym mnie, toksycznym
związku z zaburzonym człowiekiem. Na początku chciałam zaledwie zrozumieć,
dlaczego w to zabrnęłam i pomóc sobie w stanie, w jakim byłam. Wtedy jeszcze
nie znałam słów, które pomogłyby mi uświadomić sobie procesy, których byłam
nieświadomym uczestnikiem – zaburzenia osobowości, narcyzm,
psychopatyczne uwiedzenie, patologia, przemoc emocjonalna, współuzależnienie.
Odpowiedzi zaczęłam szukać w Internecie i na półkach księgarskich. Znalazłam
wiele składowych ale ciągle brakowało mi czegoś, co konstruktywnie
uporządkowałoby emocjonalny bałagan i racjonalne wnioski. Nie znajdując tego w
jednym kawałku nigdzie indziej – postanowiłam sama spisać to tu. Po wielu
miesiącach treści zawarte na blogu przemigrowały do książki.
Nie pretenduję do Pulitzera ani do
miana przewodnika duchowego. Dałam sobie jedynie prawo do takiej a nie innej
formy ekspresji, bo było mi to potrzebne jak kwaśnica na kaca i jak list w butelce dla innych, że jednak MOŻNA. Musiałam (głównie sama sobie) opowiedzieć, jak w ten obłęd zabrnęłam, dlaczego w nim tkwiłam i co można z tym zrobić. Pozytywny odzew
specjalistów pozwala mi jednak wierzyć, że książka ma walory merytoryczne i
terapeutyczne pomocne nie tylko mnie. Mimo nawet ówczesnej emocjonalności przekazu.
A może właśnie za jej sprawą… Wziąwszy pod uwagę fakt, że nakład się wyczerpuje
i w przygotowaniu jest drugie wydanie – przydaje się.
Książka wyszła ze świata wirtualnego
do realnego w kwietniu 2013 roku. Do reala wyprowadziłam też kilka
wartościowych znajomości, a w kilku przypadkach – przyjaźni. To słowa tych
kobiet – poszukujących, świadomych, odważnych – czasem zawarte w jednym zdaniu –
dały więcej niż są w stanie dać opasłe naukowe tomy.
Nie będę traktować swoich blizn jak stygmaty. [Walkiria]
Napisałam siebie od nowa. [Stenia]
Podaję dalej – wszystkim tu
wchodzącym życzę równie owocnych poszukiwań swojej prawdy, napisania siebie od
nowa oraz ładnych blizn, które nie stygmatyzują na całe życie a jedynie
przypominają o pewnej życiowej lekcji.