Ta zakładka zawiera fragmenty materiałów napisanych
przez specjalistów wypowiadających się na temat przemocy emocjonalnej w
związku z zaburzoną jednostką, konsekwencji takiego związku oraz dróg
ewakuacji. Niewiele jeszcze na ten temat w Polsce napisano. A szkoda, bo osoby
uwikłane w relację z psychopatą, narcyzem, mizoginem czy
nosicielem innej postaci zaburzenia, miałyby
przynajmniej możliwość dokonania wyboru: czy z pełną świadomością zjawiska
zostają w tej relacji, czy chcą czegoś innego. Tym bardziej cieszą wszelkie
materiały pomagające zdezorientowanym ofiarom uzmysłowić sobie mechanizmy
panujące w najeżonym sprzecznościami związku z kimś, kto sam nie potrafiąc żyć
jak człowiek stara się pozbawić człowieczeństwa innych.
Zbrodnia doskonała.
Mechanizm działania przemocy emocjonalnej - podejście
poznawczo-behawioralne
Autor:
Ewa Pragłowska
[dr n. hum.,
specjalista psycholog kliniczny, psychoterapeuta poznawczo- behawioralny]
(…)
Kim jest sprawca
w ujęciu koncepcji poznawczej i jakie ma przekonania?
Jego kluczowym przekonaniem jest: "Mam prawo do wszystkiego",
"Cel uświęca środki", "Moje potrzeby są najważniejsze",
"Miłość nie istnieje", "Świat to miejsce dla najsilniejszych",
"Żona i dzieci to w sumie obcy ludzie", "Nikt nie ma prawa mnie
kontrolować", "Jestem najlepszy", "Bliscy są po to, żeby
zaspokajać moje potrzeby", "Ja sam ustalam reguły w moim życiu".
Przekonania pośredniczące to najczęściej: "Jeżeli
ja nie wykorzystam kogoś, to ten ktoś wykorzysta mnie", "Jeżeli ktoś
nie robi tego, czego chcę, zasługuje na karę", "Jeżeli ktoś się daje
wykorzystywać, to jego wina", "Jeżeli ktoś mówi, że cierpi, to
znaczy, że jest słaby", "Jeżeli ktoś chce być ze mną blisko, to znaczy,
że chce mnie kontrolować". Przekonania te powodują dobór strategii
behawioralnych. Są wśród nich rozbudowany system kontroli bliskich (z
wykorzystaniem sfery seksualnej), wypowiedzi krytykujące i deprecjonujące, z
wulgarnymi włącznie, zastraszanie, całkowity brak przyjmowania argumentów
drugiej strony, egoizm w zaspokajaniu swoich potrzeb (z nieliczeniem się z
ograniczeniami finansowymi), brak przyjmowania jakiejkolwiek odpowiedzialności,
obarczanie innych winą za swoje życie, przekraczanie norm społecznych oraz
naruszanie praw innych, w tym najbliższych.
Najczęstsze emocje to złość, gniew, irytacja,
szczególnie w sytuacjach niemożności natychmiastowego zaspokojenia swoich
potrzeb.
Sprawcy przemocy emocjonalnej posługują się kamuflażem
i często naruszając prawo moralne, nie naruszają prawa karnego. Swoich zachowań
i przekonań nie ujawniają przed osobami, od których zależy ich funkcjonowanie,
np. szefa, współpracowników. Potrafią dokonać społecznej mimikry swoich
przekonań, prezentując się w oczach innych jako układni, niezależni, a swoje
kontrowersyjne poglądy uzasadniają chęcią podtrzymania dyskusji; są czarujący,
dowcipni. To powoduje, że przemoc emocjonalna odbywa się w czterech ścianach,
bez świadków. (…)
Dwuosobowa sekta
Mechanizm polowania na przyszłą ofiarę jest doskonale
opisany w książce "Molestowanie moralne". To dopiero preludium, w
którym przyszły sprawca stosuje wszystkie opisane wyżej strategie, z kłamstwem
włącznie, aby zdobyć zaufanie przyszłej ofiary. Ukrywa swoją przeszłość, a
pytany o nią wprost mówi, że jeszcze nie przyszła pora, a on jest zbyt
nieśmiały. Przyszła ofiara jest dobierana pod kątem konkretnych korzyści dla
sprawcy, np. podwyższenie prestiżu społecznego, pieniądze, mieszkanie, zmiana
statusu społecznego.
Czy ofiara ma szanse to odkryć na samym początku?
Raczej nie, ponieważ wszystkie strategie behawioralne sprawcy są celowane na
to, aby tak się nie stało, natomiast przekonania przyszłej ofiary wyjaśniają i
uzasadniają strategię behawioralną sprawcy.
W pierwszej fazie zdobywania zaufania sprawca często
posługuje się przekonaniami ofiary, stwarzając pozory porozumienia oraz
podobieństwa światopoglądów. Po uzyskaniu korzyści, w tym np. zawarcie
małżeństwa, sprawca zaczyna stosować strategie zgodne z jego przekonaniami. W
okresie początkowym ofiara również stosuje sposoby, które były efektywne i
adaptacyjne w relacji z innymi. W tej szczególnej relacji jednak zawodzą.
Sprawca zaczyna wprowadzać coraz większy dysonans poznawczy w przekonania
ofiary. Ponieważ sam prezentuje dogmatyczne, sztywne schematy poznawcze, jego
zachowanie się nie zmienia. Ofiara podejmuje wysiłek, aby sprawca
zachował spójność własnych przekonań, ponieważ to ona ma bardziej
elastyczne i refleksyjne schematy poznawcze. Nie przynosi to jednak rezultatu.
Całość czytaj TU
U boku psychopaty
Autor: Agata Wilska
[psycholog,
psychoterapeuta. Trener w Centrum Rozwoju Holis]
(…)
Dlaczego wiążemy się z psychopatą?
Początkowo to z pewnością dlatego, że ten potrafi
oczarować. Ale dlaczego trwamy u jego boku, mimo sygnałów, że nie jest tak
różowo, jak nam się wydawało?
Istnieje kilka czynników wpływających na decyzję, że
pozostajemy w takim związku:
Psychopata imponuje. Ma często władzę, pieniądze, odnosi sukcesy zawodowe.
Jest dominujący, silny. Mimo osobistych strat - niektórym to się podoba. To
kusi, nęci. W konsekwencji jednak niszczy.
Psychopata potrafi udawać. I co jakiś czas udaje, idealnie
odpowiadając na nasze potrzeby. Między okresami zachowań przemocowych i
egoistycznych bywa też czuły, pomocny. Szczególnie przy innych ludziach.
Partnerzy psychopatów często wykazują potrzebę silnych
emocji w związku. Mają świadomość, że jest to spalające, toksyczne, ale inaczej jest im
nudno, jałowo. Najczęściej ma to związek z klimatem emocjonalnym w rodzinie
pochodzenia (np. emocjonalna, chwiejna relacja z rodzicem).
Mamy spadek formy. Przeżywamy depresję, żałobę, stres, napięcie.
Potrzebujemy, żeby ktoś się nami zajął, zaopiekował, zainteresował. A
psychopata - jak chce - to potrafi. Głównie na początku znajomości. A potem,
jak odejść od kogoś, kto nam tyle dał?
Czujemy się samotni. A samotność tak nas boli, że wolimy być prawie z
kimkolwiek, niż samemu.
Mamy potrzebę akceptacji społecznej, uznania. Psychopata to często atrakcyjny,
inteligentny, uroczy mężczyzna, nierzadko wysoko postawiony, bogaty
(powiedzieliśmy już, z czego to wynika). Dla niektórych ma znaczenie, że mogą
powiedzieć o swoim partnerze, że jest prezesem, politykiem, prokuratorem,
profesorem. Niektórzy gotowi są ponieść duże koszty osobiste, by móc się
"pochwalić" i w ten sposób dowartościować (oczywiście pozornie).
Mamy potrzebę akceptacji i nie chcemy, żeby inni dowiedzieli
się, że związaliśmy się z kimś, kto nas krzywdzi. Ukrywamy to. W związku z tym nie
mamy znikąd pomocy, o ile inni nie zorientują się w sytuacji. A mogą się
nie zorientować, ponieważ psychopata "przy ludziach" potrafi być
najlepszą wersją samego siebie.
Im dłużej tkwimy w takim związku, tym bardziej się
wstydzimy ("co powiedzą inni, jeśli dowiedzą się, że tyle lat w tym
tkwię?"). Skoro się wstydzimy – nie mówimy – brniemy i tak to się kręci.
Niektórzy partnerzy, będąc w związku z psychopatą,
zadają sobie pytanie "dlaczego on/ona to robi"? Chcą się dowiedzieć,
zrozumieć. Sprawiają wrażenie, jakby trwali w tej relacji, żeby dojść do jakiś
wniosków. Albo więcej – mają misję uratowania, uzdrowienia go. Tłumaczą
zachowania psychopaty trudnym dzieciństwem albo stresem w pracy. Wyjaśnienia
zostaw fachowcom, Ty "zawalcz" o siebie.
Nie chcemy myśleć o sobie, że źle wybraliśmy, że żyjemy w związku przemocowym, a
nie potrafimy odejść. Stąd zaczynamy umniejszać, ignorować to, co złe i
krzywdzące, a uwypuklać to, co dobre. Najpierw robimy to intencjonalnie, potem
nasz umysł robi to jakby samoistnie. Wyuczył się, na co ma zwracać uwagę.
Z tego samego powodu (niechęć do myślenia, że
dokonaliśmy złego wyboru) zaczynamy wierzyć w to co mówi psychopata. Skoro
wybrałam dobrze, to znaczy, że on ma rację. To ja jestem czepliwa, niezdarna,
niezadbana, głupia. A kto mnie taką zechce poza nim? Nikt, więc..
Boimy się. Kiedy tylko zaczynamy mówić o rozstaniu, psychopata
albo staje się aniołem (a my ulegamy i dajemy jeszcze jedną szansę), albo
tyranem. Straszy, nęka, manipuluje. Psychopaci nie przebierają w środkach. Są
sprytni, uporczywi, często brutalni. Zostajemy ze strachu. (…)
Czytaj całość TU (WWW.sympatiaplus.pl) (http://agatawilska.pl/)
Uzależnienie od miłości
Autor: Agata
Wilska
[psycholog,
psychoterapeuta. Trener w Centrum Rozwoju Holis]
(…)
Czy to naprawdę możliwe, uzależnić się od miłości?
Owszem. Rodzajów, form, przejawów uzależnienia od miłości jest wiele. W
poniższym artykule skoncentruję się na jednym z nich – uzależnieniu od
aktualnego partnera, aktualnej relacji. Po przeczytaniu go będziesz w stanie
ocenić na ile uzależnienie o którym mówią jest ci bliskie.
Czym jest uzależnienie od miłości
(…) Uzależnienie to silna potrzeba zażywania
określonej substancji (alkohol, leki) lub powtarzania pewnych zachowań (zakupy,
gry hazardowe) pomimo ich negatywnych skutków. W uzależnieniu od miłości
kobieta/mężczyzna jest uzależniona/y od relacji z parterem/ką.
Objawy
Gdy jesteście razem*
*pamiętaj, że nie mówimy o fazie wczesnego zakochania,
w której część z poniższych stanów i zachowań jest jak najbardziej naturalne
Coraz więcej czasu i uwagi poświęcasz na związek.
Dotyczy to twoich zachowań (częste spotkania, każdą wolna chwilę spędzasz z
partnerem/ką) jak i myśli (kiedy nie widzisz się z parterem/ką myślisz tylko o
nim/niej).
Gdy nie możesz spotkać się z ukochanym/ą (pracujesz
czy ktoś cię powstrzymuje) przeżywasz silne emocje takie jak niepokój,
rozdrażnienie czy wściekłość. Masz wrażenie, że zrobiłabyś wszystko, żeby móc
się z nim/nią zobaczyć.
Gdy go/jej nie ma w pobliżu nie jesteś w stanie się
skupić na pracy czy swoich zajęciach.
Czujesz, że bez niego/niej życie nie ma smaku, koloru,
zapachu. Tylko przy nim/niej czujesz się na swoim miejscu.
Coraz mniej czasu poświęcasz na swoje przyjemności czy
hobby. Przerwałaś/łeś ulubiony kurs, z przyjaciółmi widziałaś/łeś się wieki
temu. Właściwie do życia wystarcza ci tylko relacja z parterem/ką.
Kontrolujesz partnera/kę, sprawdzasz gdzie chodzi, z
kim się umawia. Przeglądasz telefon, pocztę mailową. Tak bardzo obawiasz się
konkurencji i rozstania, że zrobisz wszystko, by poczuć się bezpieczniej.
Przesadnie zabiegasz o partnera/kę. Bardzo się
starasz, chcesz być niemal bez zarzutu. Nadmiernie dbasz o swój wygląd , dom,
partnera, nie jesteś w stanie odpuścić choćby na moment, bo a nóż partner/ka
rozczaruje się i odejdzie.
Zawsze przedkładasz potrzeby partnera/ki nad swoje.
Potrafisz zrezygnować ze wszystkiego byle on/ona był/a zadowolony/a. Zawsze
myślisz najpierw o nim/niej, dopiero potem o sobie, jeśli w ogóle.
Czujesz, że twój nastrój zależy od nastroju
partnera/ki czy aktualnej sytuacji między wami. Jeśli twój partner/ka ma zły
humor, ty nie wyobrażasz sobie być zadowolona/y. (…)
Całość czytaj TU (WWW.sympatiaplus.pl) ( http://agatawilska.pl/)
Psychopaci w garniturach
Autor: Jarosław
Groth
[psycholog, psychoterapeuta]
[psycholog, psychoterapeuta]
(…)
Psychopatyczna fikcja
Paul Babiak, jeden z najbardziej uznanych badaczy
psychopatów industrialnych, wskazuje na znaczenie „psychopatycznej fikcji” ‒
fikcyjnych wizerunków przygotowywanych specjalnie pod kątem poszczególnych
osób, które umożliwiają psychopatom manipulowanie innymi w takim stopniu, że
zgadzają się oni na wszelkie, niestosowne nawet prośby i żądania. Ludzie ci w
konsekwencji często wyręczają psychopatów w pracy, a niekiedy niemal w całości
przejmują ich obowiązki. Psychopatyczna fikcja konstruowana bywa nie tylko na
podstawie oceny cech i pragnień poszczególnych osób, z którymi psychopata
przestaje, ale także w odniesieniu do oczekiwań organizacji. Dzięki temu jest
on postrzegany przez dysponujących władzą członków organizacji jako pracownik
uczciwy i godny zaufania, jako entuzjastyczny lider, którego należy włączyć do
planu sukcesji. Stara się zatem wytworzyć przekonanie, że dysponuje dwiema
szczególnie cennymi cechami: kompetencją i lojalnością.
Psychopatyczne cechy pozwalają nie tylko na sprawne
zarządzanie wizerunkiem, lecz także manipulowanie z nieprawdopodobną biegłością
współpracownikami i zwierzchnikami, umożliwiając prowadzenie pasożytniczego i
przeciwproduktywnego stylu życia. Manipulacja zapewnia uzyskanie określonych
korzyści (awansu, władzy, zysku itp.), ale również dostarcza ekscytacji
wynikającej z samego prowadzenia gry i kontrolowania innych. Psychopata w
żadnej mierze nie dba przy tym o szkody, jakie ponoszą inni. Emocjonalny chłód,
brak empatii i poczucia winy sprawiają, że psychopaci w sposób bezwzględny
eksploatują swoje ofiary, przy czym atak dotyczyć może nie tylko osób słabych,
ale również tych o silnej pozycji i osobowości — stanowiących wyzwanie dla
żądnego ekscytacji psychopaty. Co uderzające, niektóre z wyeksploatowanych i
porzuconych ofiar pragną powrotu psychopaty, tęsknią za minioną relacją i nie
przyjmują, że w istocie ona nigdy nie istniała.
Nawet jeżeli nadużycia te nie noszą znamion
przestępstwa, pociągają za sobą zarówno koszta ponoszone przez indywidualne
ofiary, jak i często dotkliwe prestiżowe i finansowe szkody — bezpośrednie lub
pośrednie (np. wskutek obniżania morale personelu czy utraty wartościowych
pracowników) — które ponoszą organizacje.
Bez konsekwencji
Zaobserwowano, że aktywność psychopatów, nawet gdy
zostanie uznana za destruktywną, często nie zostaje zgłaszana wymiarowi
sprawiedliwości. Ofiary — zadowolone, że uwolniły się spod wpływu psychopaty —
nie informują o niczym z obawy przed negatywnymi skutkami postępowania karnego,
ze wstydu i strachu przed represjami. Również organizacje nie są skłonne
upubliczniać faktu, że stały się ofiarą oszustwa, nie chcąc narazić się na
ryzyko utraty dobrego imienia. W rezultacie psychopaci stosunkowo rzadko
ponoszą konsekwencje swych fizycznych, emocjonalnych i finansowych nadużyć.
Całość czytaj TU
Przemoc, której nie widać
Autor:
Agnieszka Czapczyńska
[psycholog.
Związana z Ogólnopolskim Pogotowiem dla Ofiar Przemocy w Rodzinie “Niebieska
Linia” IPZ PTP]
Najczęściej sygnałem alarmowym, że coś się dzieje źle,
jest pogarszający się stan psychiczny ofiary, która czuje się coraz gorzej, ale
nie potrafi ustalić, z jakiego właściwie powodu. Ofiara przemocy psychicznej
traci wiarę w swoje możliwości, zaczyna odczuwać lęk przed partnerem, czuje się
odpowiedzialna za zachowanie sprawcy, nieustannie dąży do doskonałości w celu
uzyskania jego akceptacji, ale pomimo wysiłku, nieustanie doświadcza odrzucenia
i krytyki.
(…)
Niewidoczny wróg
Istotą przemocy psychicznej nie są pojedyncze akty
wrogości i próby kontroli, ale fakt, że są stosowane przez sprawcę w sposób
nieprzerwany dniami, tygodniami, miesiącami, latami… W doświadczeniu ofiar nie
ma konkretnego zdarzenia, które można by nazwać nadużyciem. Trudno jest nawet
powiedzieć, co się właściwie wydarzyło, bo lista konkretnych działań ze strony
sprawcy brzmi niewinnie. - W ciągu dziesięciu minut od wejścia do domu
powiedział mi, że źle wyczyściłam czajnik, potem skomentował, że zaniedbuję
dzieci, bo daję im kanapki z białym pieczywem, a to przecież niezdrowe, zajrzał
do lodówki i spytał, ile razy ma mi przypominać o wyrzucaniu otwartych
jogurtów, a na końcu odniósł ostentacyjnie do zlewu talerz z zupą, która jego
zdaniem była zbyt zimna - wspomina ofiara napaści słownej. Poszczególne
elementy nie brzmią groźnie, ale wydźwięk całości jest bardzo raniący.
Ofiary przemocy, doświadczające tego rodzaju nadużyć, żyją w nieustającym poczuciu winy i lęku, którego źródłem są narzucone przez sprawcę bardzo sztywne ramy codziennej egzystencji. Oczekiwania sprawców przemocy psychicznej są osadzone w zasadach, wynikających ze stereotypowej roli kobiecej: „powinnaś bardziej dbać o dzieci; jedzenie, które przygotowujesz jest niezdrowe/niesmaczne/nieestetycznie podane; za mało czasu spędzasz w domu; jesteś zbyt opiekuńcza/zbyt mało opiekuńcza; nie utrzymujesz domu w czystości; źle zamykasz lodówkę” – przykłady można by mnożyć w nieskończoność. Ofiara nie ma nawet jak się bronić, bo przecież nie było ataku - sprawca po prostu przypomina (dla dobra jej i dzieci) o tym, do czego jest zobowiązana jako matka i żona.
Przemoc psychiczna jest stosowana przez sprawcę w
bardzo precyzyjny sposób, co jest możliwe dzięki dobrej znajomości psychiki
ofiary, wiedzy o jej potrzebach, systemie wartości, słabych punktach. Taktyki
przemocy psychiczne są niszczące właśnie dlatego, że dotykają obszarów ważnych
dla ofiary. Dla kobiety, która realizuje się przede wszystkim w macierzyństwie,
najboleśniejsza będzie krytyka i podważanie jej wartości jako matki. Dla
kobiety, która postawiła na rozwój zawodowy, podcinające skrzydła będą kąśliwe
uwagi pod adresem jej inteligencji, osiągnięć, kreatywności, itp . Celem
ukrytym działań sprawcy jest władza i kontrola w związku. Celem pozornym -
troska o dobro rodziny, dzieci, a nawet wręcz samej ofiary. Nieprawdą jest, że
ofiary nie bronią swojej wolności, autonomii lub też nie usiłują wydostać się
spod kontroli. Problem polega na tym, że każda próba wywołuje silniejszą
reakcję ze strony sprawcy. Im bardziej ofiara stara się wyrwać, tym bardziej
doświadcza przemocy. Z biegiem czasu, każda próba uzyskania autonomii prowadzi
do coraz ostrzejszych psychologicznych lub fizycznych kar.
Przemoc nigdy nie zatrzymuje się sama
Sprawca ma na tyle dużo zysków w tak funkcjonującej
relacji, że nie ma żadnej motywacji do zmiany. Przemoc psychiczna jest tak samo
niszczącym nadużyciem, jak przemoc fizyczna, seksualna czy ekonomiczna. Osoba
doświadczająca przemocy psychicznej powinna koniecznie skorzystać z pomocy
placówki pomocowej. Adresy takich placówek na terenie całej Polski można
znaleźć w Internecie na stronie: www.porozumienie.niebieskalinia.pl. W placówce
pomocowej istnieje możliwość skontaktowania się z psychologiem i prawnikiem. W
przypadku przemocy ze strony najbliższych, pomoc z zewnątrz jest niezbędna,
ponieważ ofiara, działając w pojedynkę, nie ma dystansu do sprawcy, przejawia
skłonność do minimalizowania swoich strat, liczenia na to, że „to było ostatni
raz” i „on się zmieni tak, jak obiecał”. Wiele ofiar przemocy psychicznej
obawia się zawiadamiać o tym policję. Boją się braku zrozumienia ze strony
przedstawicieli prawa, wynikającego z „ulotności” przestępstwa, np. braku
dowodów. Sprawca stara się często utrzymywać ofiarę w przekonaniu, że nic nie
wskóra i nikt jej nie pomoże. Jest to część strategii uzależniania partnera od
siebie. (…)
Całość czytaj TU
ZŁOŚĆ, KTÓRA NIE KRZYWDZI A POMAGA
Autor: Małgorzata Osipczuk
[psycholog,
psychoterapeuta systemowy]
(…)
Złość jest tym uczuciem, którego obawiają się z reguły rodzice. Starają się więc pacyfikować swoje dzieci, żeby ułatwić sobie trud wychowywania ich. Z drugiej strony presja ze strony otoczenia społecznego jest ogromna: oczekuje się, że rodzic nie będzie pozwalał dzieciom na wyrażanie sprzeciwu, uzewnętrznianie złości. Inaczej, dostanie etykietę "nieporadnego" i będzie musiał stawić czoła złości innych dorosłych, którzy tak reagują na dziecięcą swobodę w okazywaniu uczuć. "Kneblowanie" okazywania złości przez potomków wydaje się być lepszym rozwiązaniem, wspieranym zresztą przez nawyk przechodzący z pokolenia na pokolenie.
Złość jest tym uczuciem, którego obawiają się z reguły rodzice. Starają się więc pacyfikować swoje dzieci, żeby ułatwić sobie trud wychowywania ich. Z drugiej strony presja ze strony otoczenia społecznego jest ogromna: oczekuje się, że rodzic nie będzie pozwalał dzieciom na wyrażanie sprzeciwu, uzewnętrznianie złości. Inaczej, dostanie etykietę "nieporadnego" i będzie musiał stawić czoła złości innych dorosłych, którzy tak reagują na dziecięcą swobodę w okazywaniu uczuć. "Kneblowanie" okazywania złości przez potomków wydaje się być lepszym rozwiązaniem, wspieranym zresztą przez nawyk przechodzący z pokolenia na pokolenie.
Efektem jest wyuczenie się umiejętności tłumienia złości, chowania jej energii do wewnątrz. Jak każda energia w przyrodzie, tak i energia złości nie znika sama, tylko dlatego, że tego byśmy sobie życzyli.
Jeśli uda nam się chować ją całą w dłuższej perspektywie czasowej - "wyjdzie nam bokiem" - tzn. zaowocuje dolegliwościami psychosomatycznymi. Warto czasem zastanowić się czy uporczywe bóle głowy, zmiany skórne, kłopoty z żołądkiem, itp. nie są efektem nie wyrażanego gniewu. Czyli złości, która "zjada" nas od środka. Podobnie można popatrzeć na depresję: jako na nawyk obracania złości, którą pierwotnie czułem do kogoś na złość skierowaną do samego siebie. Wiele myśli typowo depresyjnych jest przykładem złości skierowanej do siebie: "jestem do niczego", "nic mi się nie udaje", "zachowałem się jak głupek, jak zwykle", itp. Jeśli mam nawyk tłumienia złości: to nie dość, że szkodzę swojemu zdrowiu i samopoczuciu, to jeszcze nie jestem w stanie zmieniać niedobrej dla mnie sytuacji, nie mówię bowiem drugiej osobie, co mi nie pasuje, zgadzam się na złe traktowanie mnie.(…)
Jeśli nie wykorzystamy energii złości - nie
przeciwstawimy się. Złość daje nam siłę by się sprzeciwić, zawalczyć o siebie.
I to zarówno w sytuacjach banalnych: "Rozzłościłam się, gdy zobaczyłam, że
nie posprzątałeś mieszkania jak obiecałeś", jak i w sytuacjach bardzo
ważnych, gdy ważą się nasze losy, zdrowie i życie". Jak np. wtedy, gdy
szef uprawia mobbing, kolega z pracy okrada nas z pomysłu, co może zaowocować
utratą posady, gdy zaczepia nas pijany agresywny osobnik na ulicy, gdy partner
nas szantażuje, gdy ktoś nas zastrasza, gdy stajemy się ofiarą przemocy, itd.
Obudzona wtedy w sposób naturalny złość pozwala działać, bronić się, rozwiązać
sytuację tak by nam to posłużyło.
Złość ma pomagać nam bronić swoich praw, swojego terytorium, swojego dobra, swojego samopoczucia. Osoby, które potrafią jej używać - mają niskie ryzyko by uwikłać się w związek ze sprawcą przemocy. Nie mają bowiem nawyku by obracać złość przeciwko sobie, mają świadomość swoich praw i potrzeb a dzięki wzbudzanej w odpowiednich momentach złości potrafią o nie zawalczyć. Sprawcy przemocy nie będą tak asertywnych osób wybierać na partnerów czy na ofiary swoich działań. Bardziej atrakcyjne będą dla nich osoby ciche, pokorne, nie złoszczące się nigdy, pozwalające przekraczać swoje granice, nie reagujące gniewem na próby nie respektowania ich odmowy. Jeśli więc wychowujemy nasze dzieci przede wszystkim na osoby "miłe", "dobrze wychowane", "pokorne", "nie protestujące" - bądźmy też świadomi tego, że w takiej postaci stają się łatwym łupem dla agresorów wszelkiej maści.
Złość ma pomagać nam bronić swoich praw, swojego terytorium, swojego dobra, swojego samopoczucia. Osoby, które potrafią jej używać - mają niskie ryzyko by uwikłać się w związek ze sprawcą przemocy. Nie mają bowiem nawyku by obracać złość przeciwko sobie, mają świadomość swoich praw i potrzeb a dzięki wzbudzanej w odpowiednich momentach złości potrafią o nie zawalczyć. Sprawcy przemocy nie będą tak asertywnych osób wybierać na partnerów czy na ofiary swoich działań. Bardziej atrakcyjne będą dla nich osoby ciche, pokorne, nie złoszczące się nigdy, pozwalające przekraczać swoje granice, nie reagujące gniewem na próby nie respektowania ich odmowy. Jeśli więc wychowujemy nasze dzieci przede wszystkim na osoby "miłe", "dobrze wychowane", "pokorne", "nie protestujące" - bądźmy też świadomi tego, że w takiej postaci stają się łatwym łupem dla agresorów wszelkiej maści.
Sprawcy przemocy bardzo często testują swoje przyszłe
ofiary chcąc ocenić ich zdolność przeciwstawiania się i dbania o siebie. Taki
test polega na wstępnym "nakłuciu" granic drugiej osoby i
obserwowaniu, jak zareaguje ona na tego rodzaju zachowanie. Może to polegać na
zaczepce słownej, próbie zmuszenia do postąpienia niezgodnego z intencjami
osoby, czy zwykłym zbliżeniu się do ofiary na małą odległość. Jeśli osoba nie
zareaguje albo spróbuje być miła aby rozładować sytuację (pomimo tego, że na
pewno odczuwa w tym momencie złość - bo tak wyposażyła nas natura) - następuje
kolejne zbliżenie z serią dalszych testów albo natychmiastowy już atak. Takie
testowanie - w zależności od intencji sprawcy - może trwać od kilku sekund do
wielu godzin i dni. Jeśli przyszła ofiara przemocy zlekceważy odczuwaną złość,
nie skorzysta z jej podpowiedzi próbując np. racjonalizować sobie niewygodne
dla niej zachowania zwykłą niezręcznością czy niegroźnym chamstwem, albo wręcz
urokiem osobistym - tym samym wpada w zastawione sidła.(…)
Całość czytaj TU
Dlaczego ofiary przemocy nie odchodzą
Autor: Paweł
Droździak
[psycholog,
psychoterapeuta, mediator rodzinny]
Pozostawanie w związku, w którym jest się ofiarą
przemocy, to zjawisko trudne do zrozumienia dla kogoś, kto nie doświadczył
takiej sytuacji samodzielnie ani nie zajmuje się problematyką przemocy
zawodowo.
Istnieje kilka głównych, bardzo silnie wiążących
mechanizmów psychologicznych, które powodują, że ofiary takich relacji nie
opuszczają kogoś, kto je krzywdzi. Szczegółowe omówienie ich wszystkich
musiałoby zająć mnóstwo czasu. W tym tekście skupimy się tylko na jednym z
wielu – mechanizmie zaniżania samooceny.
Początek jest dość oczywisty. W związku, w którym jest
przemoc, słyszymy o sobie złe rzeczy. Kobieta może słyszeć, że jest
nieatrakcyjna. Mężczyzna, że jest niezaradny. Możliwe są także inne zarzuty,
niekoniecznie odnoszące się wprost do stereotypu męskości i kobiecości.
Praktyka wskazuje jednak, że jeśli chodzi o ocenę swoich szans na nowy związek,
najmocniej wpływają na nas te negatywne informacje, które do stereotypowych
wyobrażeń, o tym jaka powinna być kobieta, czy jaki powinien być mężczyzna,
przystają najdokładniej. W przypadku mężczyzn najskuteczniej obniży samoocenę
krytyka jego zaradności, możliwości finansowych, osiągnięć, siły, mocy i
wszystkiego tego, co większość ludzi z męskością kojarzy. W przypadku kobiet
najbardziej niszczące będą tu odniesienia do wyglądu, wieku, przeróżnych
aspektów seksualnej atrakcyjności i "kobiecości" - jakkolwiek tajemniczo
by to nie brzmiało. Groźne są też wszelkie odniesienia do czystości, porządku w
domu i "cnót gospodyni", krytykowanie wyglądu i wieku niszczy jednak
wiarę w siebie najbardziej skutecznie. W zasadzie każda informacja o jakichś
naszych cechach, której logiczną konsekwencją jest przekonanie o tym, że
niełatwo nam będzie zastąpić obecnego partnera kolejnym, ma taki skutek, że
wzmacnia nasz lęk przed utratą tego, co mamy i przywiązuje nas do osoby, z
którą właśnie jesteśmy. Fakt, że taka informacja pochodzi właśnie od kogoś, z
kim aktualnie jesteśmy, niczego tutaj nie zmienia. Przeciwnie. W tym przypadku
może działać nawet swoiste destrukcyjne sprzężenie zwrotne:
Słyszysz negatywną informację o sobie -> wierzysz w
nią -> nabierasz przekonania, że nie znajdziesz nikogo lepszego -> obecny
partner zaczyna ci się wydawać jedynym możliwym -> paradoksalnie rośnie jego
atrakcyjność w twoich oczach -> rośnie waga tego, co on myśli -> rośnie
waga tego, co on mówi ->kolejna negatywna informacja na twój temat jest przyjmowana
bardziej bezkrytycznie, bo pochodzi już od osoby strategicznie dużo ważniejszej
i ocenianej znacznie wyżej. (…)
Całość czytaj TU
Dam sobie radę
Autor: Autumn
Whitefield-Madrano
(…)
Znałam liczby, znałam statystyki. Wiedziałam, jak
niesłuszną rzeczą jest przemoc w związkach spotykająca ładne białe kobiety, czy
kobiety o innym kolorze skóry, czy ubogie kobiety, czy heteroseksualne kobiety,
czy nawet po prostu kobiety – koniec, kropka. Wiedziałam, że ofiary przemocy
mogą kochać maltretujących je partnerów. Zapoznałam się z dostateczną liczbą
badań dotyczących kobiet. Napisałam artykuł dla uczelnianego pisma o tym, że
pomimo ogromnej przydatności takich programów, jak Take Back the Night
[Odzyskaj noc] i SafeRide [Bezpieczna podróż] (do obu zgłosiłam się na
ochotnika), wciąż wspiera się opinię, że największe zagrożenie czyha na kobiety
poza ich domem.
Jednak w duchu wiedziałam, że kobiety, które padają
ofiarą przemocy w związku, kategorycznie nie są Takie Jak Ja. Po pierwsze, nie
są feministkami, a przynajmniej jeszcze nie. Nie są niezależne, elokwentne,
wychowane przez liberalnych rodziców z podejściem „bądź sobą”, których
przesłanie do ich dzieci brzmi „jesteś wartościowa”. Szczerze mówiąc, uważałam,
że te kobiety najprawdopodobniej nie były wystarczająco mądre, żeby odejść,
widząc pierwsze znaki ostrzegawcze. Wyobrażałam sobie słabą emocjonalnie
kobietę, która – kuląc się przed jej bestialskim oprawcą – po prostu nie wie,
co innego może zrobić. “Jakież to okropne, musimy coś z tym zrobić”, myślałam
sobie, wypisując czek dla schroniska dla kobiet. (…)
Kiedy myślimy o maltretowaniu, widzimy akt
maltretowania: kobietę kulącą się na podłodze, zamachniętą pięść i kopniaka na
koniec. Możliwe, że moje wspomnienie tamtego czasu miałoby inny charakter,
gdyby znęcanie się trwało dłużej lub było bardziej brutalne, lecz to, co
przypominam sobie z tego okresu życia, to nie momenty przemocy, lecz uczucie,
jakbym była oddzielona od świata, spowita cienką warstwą niewidzialnego
materiału, którego nigdy nie mogłam się pozbyć. Byłam otumaniona. (…)
Podsumowując, pod wieloma względami nie byłam w
stanie sobie sama poradzić – do czego, nawet po latach, ciężko mi się przyznać.
Ale tak to wygląda – otumanienie wynikłe z maltretowania sprawiało, że moje
emocje, instynkty i zasady zostały zagłuszone, a każdy gram energii wkładałam w
mój związek i próbę utrzymania zewnętrznych pozorów normalności. Gdyby
jakimś cudem udało się umieścić mnie w moim normalnym, zdrowym stanie bycia
bezpośrednio w najgorszą sytuację w naszym związku, rzuciłabym go natychmiast.
Oczywiście nie tak działa znęcanie się. Znęcanie się jest stopniowe i jest
systematyczne. Znęcanie zmienia cię, uszczupla. Znęcanie się usunęło mnie ze
mnie.
Potrzebowałam wokół siebie ludzi, którzy byliby
czujniejsi ode mnie, bo ja nie byłam w stanie. Potrzebowałam, żeby nie polegali
na moich sygnałach; potrzebowałam, żeby nie wierzyli mi na słowo;
potrzebowałam, żeby przestali mnie traktować, jakbym funkcjonowała zgodnie z
najlepszym, najpełniejszym, najbardziej autonomicznym ja. W społeczności
zapobiegającej maltretowaniu i w społeczności feministek istnieje skłonność do
szanowania autonomii ofiar i jest to ważna kwestia, kiedy połączymy ją z
dogłębnym zrozumieniem maltretowania. Lecz bez pełnego zrozumienia, szanowanie
autonomii może równie łatwo zamienić się w nieingerowanie. Które, jeśli zależy
ci na kimś, kto jest otumaniony maltretowaniem, może prowadzić w niebezpieczną
rzeczywistość.(…)
Wszystko pasuje, nie byłam w stanie dostrzec, że to,
co brałam za „radzenie sobie” z sytuacją, było w zasadzie najnowszą wersją
schematu „bije mnie, ponieważ mnie kocha” wyzwolonej damy. Maltretowanie
działa, ponieważ ofiara internalizuje je. Nigdy nie zamierzałam internalizować
idei, że on mnie krzywdzi, ponieważ mnie kocha. Mogłam jednakże trwać w
przekonaniu, że ponieważ maltretowanie przytrafia się słabym kobietom, a ja nie
jestem słaba, to moja sytuacja jest po prostu “jakąś sytuacją”, a nie
maltretowaniem.
Przekład: PRACowniA
źródło: “I Can Handle It”: On Relationship Violence, Independence, and Capability
Całość czytaj TU
Uwaga, patologiczny
kłamca!
Autor: Anna Kossak [psycholog, trener biznesu, coach,
media manager.]
(…)
Pasożyt, żeby przeżyć, musi mieć silnego
żywiciela. Takim będzie mądra, uczciwa, dojrzała życiowo kobieta. Zaburzona nie
ma zasobów, którymi pasożyt byłby zainteresowany. On bazuje na tym, co masz
najlepszego: ufności, uczciwości, zaangażowaniu, hojności. Jak wpuścisz go do
swojego serca, już nic nigdy nie będzie takie samo. Kiedy patologiczny kłamca
wtargnie w Twoje życie, a Ty w porę go nie rozszyfrujesz i pozwolisz się opleść
siecią obietnic bez pokrycia i umiejętnie budowanych iluzji – sama nie wiesz,
jak i kiedy stajesz przed faktem: jesteś wrakiem emocjonalnym z wydrenowaną
kieszenią. Straciłaś przyjaciół, pasje, radość życia. Wszystko się kręci wokół
niego i jego wymagań. Zaniedbałaś siebie, dziecko, rodzinę. Od niego dostajesz
łyżeczkę cukru i tonę trucizny. Godzisz się na rzeczy, na które nigdy wcześniej
byś się nie zgodziła. W imię wyjątkowej miłości. Tylko że miłości nie ma. Jesteś
wykorzystana, oszukana, zadręczona, systematycznie zdradzana, okradana. Padłaś
ofiarą przemocy psychicznej, być może fizycznej także. Przemocowcy mają różne
oblicza. (…)
Patologiczny kłamca nie zawsze bazuje na
seksie. Szukasz sponsora do akcji charytatywnej? Obieca Ci miliony, z
konkretami będzie zwlekał jak się da (bo ich nie ma), w międzyczasie skłóci Cię
z ludźmi i prześpi się z Twoją przyjaciółką (lub dwiema). Szukasz kontaktów
biznesowych? Przedstawi Ci pełnomocnictwo najbogatszego Polaka (sfałszowane), obieca
kontrakt stulecia. Ty wprowadzisz go w swoje grono, a on oszuka jeszcze kilka
osób, także na pieniądze. Krótka charakterystyka patologicznego kłamcy
(ZAWSZE działają wg tego samego schematu):
1. Całe jego życie to jedno wielkie
kłamstwo: począwszy od tego, kim mówi, że jest, na wykształceniu i rzekomych
dokonaniach zawodowych kończąc.
2. Spotyka go samo zło, on jest ofiarą.
Ty będziesz jego ukojeniem. Prawda jest taka, że ma brudną przeszłość i długi.
3. Szybko się wszystkim nudzi, dlatego
próbuje ekstremalnych doznań i Ciebie chce w nie wciągnąć 4. Nie ma przyjaciół,
o rodzinie mówi źle, wokół sami wrogowie. Bo z patologicznym kłamcą nie da się
być w normalnej relacji.
(…)
Całość czytaj TU
Zaburzenia osobowości
Autor: Anna Kossak [psycholog, trener biznesu,
coach, media manager.]
|
|||
(…)
Narcyz chce jawić się jako osoba wyjątkowa i
szczególna. Wymaga nadmiernego podziwu, dlatego swoje działania kieruje w
stronę płci przeciwnej (chyba że jest homoseksualny). Wymyśla
nieprawdopodobne historie na swój temat. W wielkiej tajemnicy Ci powie, że pracuje
jako komandos i jeździ na niebezpieczne akcje (spreparuje zdjęcie lub mms).
Snuje barwne opowieści o byciu prawą ręką znanego biznesmena. Czasem mu się
wymyka, że najbardziej znane aktorki skamlały, aby się z nimi przespał. Daje
deklaracje bez pokrycia, opowiada o wyimaginowanych wpływach.
Jest uroczy tylko do momentu, do którego wszystko idzie po jego myśli. Nie znosi sprzeciwu, ma dużo agresji (często dobrze maskowanej). Robi tylko to, na co ma ochotę lub co prowadzi do jego przyjemności albo korzyści.
Udaje dawcę i budowniczego wspólnego dobra (robi to
wiarygodnie), w efekcie wprowadza chaos i zanim się obejrzysz, zniszczy
wszystkie Twoje relacje (obarczając winą Ciebie i Twoje głupie, zawistne
koleżanki).
Ma mało znajomych, bo nie umie nawiązywać zdrowych relacji, więc jest głodny kontaktów i chętnie przyssie się do Twoich, by nieźle namieszać. Jeśli jego sytuacja materialna jest skromna, usłyszysz wzruszającą historię, jak to on się starał, robił wszystko, a wredna żona/kochanka wykorzystała go, zdradziła i okradła. Jeśli ma pieniądze, zadba, byś nie mogła z nich korzystać, bo są jego.
Narcyz działa jak pająk, oplatając ofiary swoją
siecią. Świetnie wyraża udawane uczucia (tak naprawdę potrafi odczuwać
jedynie lęk, gniew i przyjemność z doznań fizycznych lub osiągnięcia własnych
celów). Na pierwszej randce powie o swoich wartościach (dom, miłość, rodzina,
lub takich, które Ty wyznajesz, bo wcześniej je z Ciebie wyciągnął), na
drugiej, że się zakochał od pierwszego wejrzenia, a na trzeciej będzie chciał
się żenić. Doskonale udaje zaangażowanie: poda kawę do łóżka, zapyta, czy
jadłaś obiad, zasypie gradem słodkich smsów. Jeśli przyjdzie Ci do głowy
poprosić go o coś, w co musi włożyć wysiłek – znajdzie pretekst do kłótni, by
tego nie zrobić, lub powie, że ma ważne spotkanie biznesowe. Tak samo się
zachowa w przypadku, gdy będziesz chciała z nim pójść w miejsce dla niego
towarzysko nieatrakcyjne. Wyolbrzymia problemy, by się pogniewać i za karę
nie odbierać telefonów, nawet przez kilka dni. Jest specjalistą od fundowania
emocjonalnego rollercoastera: wpędzi Cię w poczucie winy, będzie się jawić
jako ofiara. Chce, abyś postrzegała go jako największe szczęście i dobro w
Twoim życiu, więc będzie Ci siebie dozował i wydzielał: zniknie na kilka dni,
nie będzie odbierał telefonów, odwoła dawno planowane spotkanie pod jakimś
pozorem (kłótni lub wyjątkowo ważnych dla niego działań) – zrobi to, żebyś
się zamartwiała. Spotka się z Tobą tylko wtedy, kiedy będzie chciał, a nie
wtedy, gdy Ty go potrzebujesz. Jest mistrzem w przyciąganiu, by za chwilę (w
białych rękawiczkach lub brutalnie) Cię odepchnąć. Gdy będziesz miała go
dość, łzawo Ci powie, że on taki nie jest, tylko złe doświadczenia z
przeszłości go zmieniły. Od Ciebie żąda wszystkiego, w zamian dając złudzenia.
Ma tendencje do romansów prowadzonych równolegle.
Wysyła internetowe kartki ze słodkimi kotkami, maile z obietnicami idealnego
życia, wierszyki. Na portalach społecznościowych może wypisywać różne rzeczy
w taki sposób, aby wiele kobiet myślało, że pisze tylko dla nich. Uwielbia
wzbudzać w kobiecie poczucie niepewności i zazdrości (ma bardzo niskie
poczucie własnej wartości i karmi tym swoje słabe ego), tak manipulując, że
nawet u niezaburzonej partnerki wywoła zachowania obsesyjne. Sam jest bardzo
zazdrosny i bardzo roszczeniowy emocjonalnie. Pod pozorem wspomnianych złych
przeżyć w przeszłości, bez przerwy żąda okazywania miłości, zainteresowania,
ma dużą potrzebę kontroli partnerki.
Taki typ może płodzić dzieci hurtowo: udając
zaangażowanie zagląda do wózków, snuje opowieści o idealnej rodzinie, po czym
zostawia kolejną kobietę w ciąży.
Kłamie do ostatniego momentu. Szukasz pracy – obieca
Ci stanowisko z pensja prezesa; jesteś gotowa na stały związek – przedstawi
Ci świetlaną perspektywę waszej przyszłości i długo nie zauważysz, że
szukając ofert wymarzonego domu, zwyczajnie tracisz czas. Zwodzi do ostatniej
chwili i zawsze znajdzie pretekst, by wycofać się, oczywiście z Twojej winy.
Przyciśnięty do ściany o prawdę, zrobi awanturę, że właśnie załatwił to, na
czym Ci zależy, ale skoro mu nie ufasz, to on wszystko odwołuje. Jest
bezwzględny i w razie konfliktu rani najmocniej, jak tylko może. Bez
mrugnięcia okiem wykorzystuje innych do własnych celów. Jeśli będziesz zbyt
łatwą ofiarą, bez skrupułów porzuci Cię z dnia na dzień (wcześniej upoluje
kolejną ofiarę i miękko przejdzie w jej ramiona), karmiąc swoje ego Twoją
rozpaczą. Jeśli będziesz zbyt trudna – wycofa się z lęku przed odrzuceniem i
niemal natychmiast „kocha” do szaleństwa kolejną kobietę. Gdy to Ty
odejdziesz, może się mścić. Ponieważ narcyz oszukując bardzo krzywdzi (czasem
wyłudza pieniądze, zawsze dogłębnie rani - a umie znaleźć najczulszy punkt),
zdarza się, że obrońca jego ofiary (brat, ojciec, przyjaciel) wyrównuje
rachunki, spuszczając mu tęgie lanie.
Jeśli jesteś kobietą, spotkasz narcyza na swojej
drodze i dasz się wkręcić w jego grę, będzie to test odporności nie tylko dla
Ciebie, ale całego Twojego otoczenia. Nie zauważysz, jak skłóci Cię z siostrą
(brata będzie unikał, za silny przeciwnik). Deklarację przyjaciółki, że żaden
mężczyzna nigdy Was nie rozdzieli, w dwa dni obraca w pył. (…)
Całość czytaj TU
|
Emocjonalny naciągacz
Autor: Anna Kossak [psycholog, trener biznesu, coach,
media manager.]
(…)
Statystyki policyjne pokazują, że oszuści
matrymonialni są zwykłymi, przeciętnymi pod każdym względem cwaniakami.
W jednym przewyższają innych: doskonale wyczuwają,
która kobieta jest głodna miłości, i bezwzględnie to wykorzystują (ciekawostka:
bezzębny hydraulik uwiódł panią stomatolog, wyczyścił jej konto – dała mu
upoważnienie – i odjechał jej samochodem!). Tacy nie ciągną od razu do łóżka.
Owijają pętlą emocji jak pająk siecią złapaną muchę. Wzbudzi w Tobie pozytywne
emocje. Rozpieści Cię – a przynajmniej stworzy takie pozory. Będzie cały Twój.
Opowie smętną historię ze swojego życia (zła żona, trudne dzieciństwo,
nieuczciwy wspólnik, życiowy pech…), a Ty mu będziesz współczuć. Gdy zakochana
będziesz fruwać w przestworzach – on nagle np. posmutnieje lub będzie musiał
wyjechać, bo ma kłopoty.
Ty mu pomożesz – przecież miłość jest na dobre i na
złe. On będzie Ci wdzięczny. I znowu o coś Cię poprosi. Nagle zniknie. Ty
czekasz. W końcu dociera do Ciebie, że nic o nim nie wiesz (nawet jak znasz
jego miejsce zamieszkania, a często nie znasz jego adresu, prawdziwego
nazwiska). Byłaś tak zafascynowana uwagą skierowaną tylko na Ciebie, że nie
zauważyłaś sztuczności Waszej relacji.
Może się zdarzyć, że trafi kosa na kamień.
Zafascynujesz go tak, że sam nie będzie wiedział, o co chodzi. Ale nie ciesz
się. On nie ma zamiaru o Ciebie dbać, a jedynie wymagać: całej uwagi, miłości
na jego warunkach (czyli kiedy i gdzie on chce), ciągłych zapewnień, że jest
najlepszy. Tak zresztą sądzi, i w głowie mu się nie mieści, że mogłabyś
zrezygnować z „takiego” seksu - chociaż podświadomie się tego boi, dlatego
często woli sam odejść, niż miałabyś to zrobić Ty.
Jak można się ustrzec przed emocjonalnymi naciągaczami
i amatorami szybkiego seksu bez zobowiązań?
Nie spiesz się. Aby wiedzieć, czy to na pewno ten,
musicie się poznać, a na to trzeba czasu. Nawet jeśli masz wrażenie, że znacie
się wieki.
Zapytaj go o przeszłość. Zbyt dużo nieszczęśliwych
splotów okoliczności powinno zapalić Ci czerwoną lampkę – jeśli nawet nie jest
naciągaczem, to po co Ci toksyczny nieudacznik? Jeżeli nie utrzymuje kontaktów
ze swoją najbliższą rodziną – to także powinno niepokoić.
Jeśli na randce rozmawiacie cały czas tylko o Tobie, a
o sobie mówić nie chce – to nie jest dobry znak. Im bardziej się odkryjesz, tym
on ma większe pole do manipulacji.
Jeżeli opowiada, jak bardzo został skrzywdzony,
wykorzystany – nawet jeśli to prawda, będziesz spłacała rachunek swojej
poprzedniczki; źle Cię traktując zawsze powie, że to przez jego złe
doświadczenia, a najczęściej to po prostu kawał drania, któremu jakaś kobieta
nie dała się oszukać, tylko chciała wyegzekwować obietnice.
Gdy mężczyzna komunikuje Ci, że w poprzednim związku
się dusił, potrzebuje swobody i nie chce zobowiązań – po prostu usłysz to.
Także dostrzeż, jeśli wokół niego kręci się zbyt dużo kobiet, a on nie ma nic
przeciwko temu.
Jeżeli on nie wie, czego chce, nie umie znaleźć
swojego miejsca w życiu, jest sfrustrowany i niezadowolony, albo – wręcz
przeciwnie: jest bardzo otwarty na wszelkie nowości, kocha życiowo – seksualne
eksperymenty, to sygnał, że emocjonalnie nie jest zbyt dojrzały. O
niedojrzałości świadczy także zbytnia koncentracja na wirtualnych doznaniach
(nie zrezygnuje z nich nawet wtedy, gdy jest już z Tobą). Piotruś Pan nie jest
zdolny do głębszej relacji. Gdy przestanie mu być z Tobą wygodnie – porzuci Cię
z dnia na dzień.
Zaufaj życzliwym najbliższym. Jeżeli kilka
niezależnych osób mówi Ci, że coś z nim nie tak – znaczy, że czegoś nie
dostrzegasz. Jeśli Twoja przyjaciółka stwierdza, że on Cię źle traktuje, Twój
brat odkrył jego kłamstwo lub zobaczyłaś, że z inną rozmawia czule odgarniając
jej włosy z czoła… Oczywiście ciągle jeszcze możesz być tą jedyną, ale zapewne
już niedługo. (…)
Całość czytaj TU
Jego wysokość ja
Autor: Maria Barcz [Pani]
Dlaczego atrakcyjne i wykształcone kobiety tkwią w
związkach, z których zdrowy rozsądek nakazuje uciekać? Jeżeli w
dzieciństwie odczuwały deficyt miłości, jeżeli uczucia kojarzyły im się z
tęsknotą, narcyz znakomicie wpasuje się w ich potrzeby. Mają o kogo walczyć i
zabiegać, a ich poświęcenia utwierdzają je w przekonaniu, że kochają. W
porównaniu z nieprzewidywalnym i niedostępnym mężczyzną, odpowiedzialny partner
wydaje im się nudny. Uzależniają się od niepokoju, niepewność działa jak
zastrzyki adrenaliny. Choć wygląda to na przypadek beznadziejny, jeśli nie
umiesz odejść od narcyza, możesz nauczyć się z nim żyć. Na początku
pozbądź się złudzeń, że któregoś dnia weźmie cię w ramiona, przeprosi za trudne
lata i obieca poprawę. Zachowuj dystans do jego kłopotów. Dbaj o bliskie
kontakty z przyjaciółmi i rodziną. Gdy on nie chce ci towarzyszyć w
spotkaniach, idź sama. Pamiętaj o własnym dobru. Nie daj sobie wmówić, że
jesteś mniej wartościowa i głupsza. Próby umniejszania ciebie to tylko
strategia przykrywająca jego kompleksy. Tak jak radzi Nina W. Brown: w związku
z narcyzem kieruj się rozumem, nie sercem.
Całość czytaj TU
Kobiety, które kochają psychopatów
Autor: M.A. nt. książki Sandra L. Brown
„Kobiety, które kochają psychopatów”
(…)
Dlaczego więc kobiety lądują na końcu z psychopatami?
Wiele z nich wkracza w taki związek w czasie, kiedy czują się osłabione po
stracie kogoś bliskiego, są zestresowane, cierpią na niepokój i depresję. Te
czynniki ryzyka definitywnie przyczyniają się do podatności kobiet, jednak nie
są to jedyne czynniki. Samotność czyni kobiety podatnymi na atak i drapieżnik o
tym wie. Wiele osobistych historii tych kobiet obraca się wokół dotkliwego
osamotnienia w czasie, kiedy spotykają one psychopatę. Nie można zapominać o
najważniejszym, a mianowicie, że potrzeby uczuciowe i społeczne są kluczowym
czynnikiem w psychopatycznym ataku.
Wiele z tych kobiet kilkakrotnie rozpoczynało i
kończyło związek, zanim zdołały uwolnić się ostatecznie i dopiero wówczas
pogłębiający się ból tego, co musiały przeżyć zaczyna do nich docierać w pełni.
Pomimo tego, czego doświadczyły z rąk psychopaty, kobiety wciąż bywają w
rozterce przed porzuceniem psychopaty i odejściem bez odpowiedzi na pytania, co
właściwie z nim jest złego i przyjrzeniu się bliżej swym doświadczeniom i temu,
co naprawdę się wydarzyło.
Ludzie, którzy potrafią się wysoce ekscytować nie
cierpią monotonii. Jedno jest pewne u kobiet związanych z psychopatami:
podobnie jak oni nie lubią nudnego życia, tak i one nie lubią nudnych mężczyzn.
Atrakcyjność bywa często podświadoma i kobieta czuje
jakby ją coś “napędzało”. Jeśli pociągają ją dominujący, szukający podnieceń
ekstrawertycy, to może być jej “skrzywienie”. Jednakże, z samej natury tego,
‘kto’ ją pociąga, będzie ona zawsze łowić w sadzawce patologii, ponieważ
psychopaci są zawsze dominującymi, szukającymi ekscytujących
podniet ekstrawertykami, którzy właśnie jej się podobają!
Nie wszyscy dominujący mężczyźni są psychopatami, ale
WSZYSCY psychopaci są dominujący. Jeśli więc szuka ona takiego typu, może
ryzykować bardziej trafienie na psychopatę niż kobieta, która nie lubi
dominujących mężczyzn. Musi więc ona zrozumieć swój ‘czynnik ryzyka”, że kiedy
spotyka się z dominującymi ekstrawertykami, to ryzykuje wylądowanie z psychopatą.
Owa duchowo wolna część kobiety, która akceptuje życie
takim, jakie ono jest, posiada również zdolność do zaakceptowania braku
porządku i rutyny, który cechuje życie psychopaty. Takie kobiety potrafią łatwo
tolerować chaos powodowany przez jego styl życia i roller-coaster nieodłącznych
wzlotów i upadków. Zabiera im nieco czasu z psychopatą, zanim zmęczą się tym
brakiem porządku i stałym chaosem.
Odniesienie źródłowe:
Całość czytaj TU
Kobieta - ofiara przemocy psychicznej
Autor: Eugenia Herzyk
[trenerka rozwoju osobistego, założycielka Fundacji
Kobiece Serca]
Przemoc, której doznaje kobieta od mężczyzny, zarówno
fizyczna, jak i psychiczna stanowi patologię, której nie da się zwalczyć
jakimkolwiek działaniem prawnym, na przykład poprzez udoskonalanie mechanizmów
karania oprawcy. Źródło tej patologii tkwi bowiem w psychice kobiety-ofiary,
która – pomimo doznawanych upokorzeń i przeżywanych w związku cierpień nie
potrafi od oprawcy odejść. Przyczyną tak nieracjonalnych, destrukcyjnych dla
kobiety działań jest jej uzależnienie od mężczyzny, określane w psychologii
terminem „love addiction” – nałóg miłości. Mechanizmy powstawania i objawy tego
uzależnienia są analogiczne do alkoholizmu, czy narkomanii - w rozwiniętych stadiach
tych chorób istnieje przymus powtarzania nałogowych wzorców pomimo ich
ewidentnych szkodliwych skutków, następuje utrata samokontroli, a w przypadku
odstawienia – zespół abstynencyjny. Nałóg miłości występuje w wielu odmianach –
jednym z nich jest „kochanie za bardzo”. Termin ten pochodzi ze znakomitej
książki amerykańskiej psycholog Robin Norwood, w której opisuje genezę, objawy,
wzorce zachowań i szkodliwe konsekwencje tego rodzaju uzależnienia.
Kobieta-ofiara przemocy ma tylko jedno rozwiązanie, by
przestać nią być – rozstać się ze swoim oprawcą. (…)
Tak, jak pierwszym krokiem prowadzącym do podjęcia
leczenia u alkoholika jest przyznanie się przed samym sobą do tego, że nim
jest, tak kobieta-ofiara przemocy, aby nią być przestała, musi przyznać się
przed samą sobą, że nią jest. W przypadku każdego nałogu mechanizm zaprzeczania
jest bardzo silny – uzależniony woli żyć w iluzji, że tak naprawdę nic złego
się nie dzieje, niż podjąć decyzję o zerwaniu z nałogiem. Kobieta-ofiara nie
chce nazwać sprawy po imieniu, bagatelizuje krzywdy, jakie zadaje jej partner
lub im zaprzecza. Bardzo często nikomu nie mówi o tym, jakich doznaje
upokorzeń, bo się po prostu tego wstydzi. Na zewnątrz udaje, że stanowią z
partnerem idealną parę, a w domu przeżywa piekło. Ale kobieta, która „kocha za
bardzo” jest w stanie znieść wszystko i cierpieć w milczeniu, byleby tylko
związek trwał. Ażeby jakoś przed sobą uzasadnić takie postępowanie, obarcza się
winą za czyny oprawcy wobec niej i tłumaczy sobie, że cierpi w imię miłości.
Tak naprawdę jest ze swoim partnerem dlatego, że jest od niego uzależniona
emocjonalnie, Przyczyną „kochania za bardzo” jest ogromny lęk kobiety przed
samotnością i samorealizacją oraz niezaspokojony, olbrzymi głód miłości.
Bardzo często kobieta-ofiara przemocy wykonuje
jakikolwiek ruch dopiero wtedy, gdy jej cierpienia stają się nie do zniesienia,
gdy doznawana przez nią przemoc zaczyna zagrażać jej zdrowiu fizycznemu czy
psychicznemu, a nawet życiu. Kiedy odzywa się w niej instynkt samozachowawczy. Wtedy
zaczyna się mozolny proces odkłamywania rzeczywistości – kobieta przyznaje się
przed sobą, że jest ofiarą, a jej ukochany, ten, którego darzy tak wielką
miłością – bezwzględnym oprawcą. (…)
Całość czytaj TU
Uzależnienie kobiety od mężczyzny, czyli syndrom
"kochania za bardzo"
Autor: Eugenia Herzyk
[trenerka rozwoju osobistego, założycielka Fundacji
Kobiece Serca]
(…)
Na określenie niezdrowych, dysfunkcyjnych relacji
między partnerami w związkach używa się niekiedy słowa „toksyczne”. Toksyny,
które wytwarza ten związek, powodują, że kobieta traci poczucie swojej
wartości. Czuje się zraniona i upokorzona działaniami mężczyzny, ale
jednocześnie nie ma siły, by go opuścić. Żyje w wiecznym stresie, często wpada
w depresję. Niekiedy, próbując zagłuszyć swój ból, „leczy się” alkoholem,
burzliwymi romansami, pracoholizmem. Jest sfrustrowana i swoją złość wyładowuje
na innych. Nie jest zdolna do racjonalnej oceny życia, które prowadzi, a
wszystkie jej działania są reakcją na zachowanie partnera. Za swoje nieudane
życie obciąża jego. Wkłada wiele wysiłku, by go zmienić, bo wydaje się jej, że
gdy tego dokona, wreszcie będzie szczęśliwa. Czasem to partner ją opuszcza –
cierpi wtedy podwójnie i ma poczucie olbrzymiej niesprawiedliwości, bo przecież
ona tak się dla niego poświęcała.
Uzależnienie kobiety od mężczyzny, jak każdy nałóg,
wpływa destrukcyjnie na jej życie. Jest chorobą - i to postępującą, która nie
leczona ma ujemny wpływ na cały organizm. Robin Norwood w swojej książce
określa to dosadnie: „Kochanie za bardzo może zabić”.(…)
Kobieta zdrowa, której mężczyzna zadał ból, opuszcza
go. Kobieta, która „kocha za bardzo” jest w stanie znosić wszelkie cierpienia.
Tłumaczy się przed sobą, że robi to w imię miłości, walki o związek. Tak
naprawdę robi to z lęku przed samotnością, bo nic dla niej nie jest tak straszne,
jak wizja rozstania. Mężczyzna, który widzi, że jego partnerka dzielnie trwa u
jego boku, wybacza mu agresję, czy zdrady, powtarza swoje zachowania. Zaczyna
rozumieć, że jego kobieta, którą uważał za tak silną, tak naprawdę jest słaba i
nie potrafi od niego odejść. Sam jednak wciąż jej potrzebuje, więc jej nie
opuszcza, ale to on teraz zaczyna dyktować warunki. Toksyczny związek, oparty
nie na dojrzałej miłości, a na wzajemnym uzależnieniu, trwa nadal…(…)
Zdrowiejąc, kobieta odzyskuje do siebie szacunek i
wiarę w swoje możliwości. Nabiera poczucia, że ma prawo do szczęścia. Zaczyna
cieszyć się życiem. Uczy się też miłości do mężczyzny, takiej która nie
uzależnia, a daje satysfakcję i stymuluje do osobistego rozwoju każdego z
partnerów. Wyzbywając się marzeń o wielkiej, romantycznej miłości, znajduje tą
prawdziwą i dojrzałą. Taką, która co prawda nie zapewnia niebiańskich rozkoszy,
ale za to uwalnia od piekielnych męczarni.
Całość czytaj TU
TERROR PSYCHICZNY W ZWIĄZKU
Autor: Beata
Markowska
[coach
akredytowany przez ICC, trener rozwoju osobistego.]
„Przecież nie bije to nie dzieje się żadna krzywda?”
Czy aby na pewno? Jednym ze skutków przemocy jest trauma, zaburzone poczucie
bezpieczeństwa, czasem depresja. Okrutne przeżycia wyciskają emocjonalne i
fizyczne piętno, stają się rysą na życiu kobiety. Czasem jest to rysa
nieodwracalna.
Jakie są konsekwencje „prania mózgu”? Po czym poznać
kobietę, która doświadcza przemocy psychicznej?
Unika tematu dotyczącego przemocy, stara się
bagatelizować akty molestowania psychicznego, czasem broni sprawców.
Jest zamknięta w sobie, bierna, pozbawiona energii.
Nic jej się nie chce, rzadko wychodzi. Przestała widywać się z przyjaciółmi.
Zmienia swoje poglądy, przyzwyczajenia, by dostosować
się do życzeń „Pana i władcy”. Zmiana jej zachowania w stosunku do tego, kim
była kiedyś jest z reguły zauważalna dla otoczenia.
Nie potrafi przyjmować krytyki ze strony innych ludzi. W konfrontacji wycofuje się. Nie umie postawić granic.
Nie potrafi przyjmować krytyki ze strony innych ludzi. W konfrontacji wycofuje się. Nie umie postawić granic.
Cierpi na gwałtowne zmiany nastroju od skrajnej
bierności do wybuchów gniewu; nagłe wybuchy płaczu, śmiechu nie są w jej
przypadku rzadkością. Odczuwa lęk, niepokój, wstyd, złość naprzemiennie z
apatią i zmęczeniem.
Przeżywa silne poczucia lęku i zagrożenia. Od sprawcy
oczekuje jedynie kary, ponieważ wie, że jest pełna wad, a wszystko co robi jest
niewłaściwe. Przeżywanie silnego poczucia winy kieruje złość i agresywność w
stronę własnej osoby, to z kolei powoduje, że sprawca może czuć się bezkarnie.
Gnębi ją poczucie winy, czasem popada w uzależnienia, nierzadko dopada ją depresja. Złość i gniew kieruje najczęściej w stronę własnej osoby, to z kolei powoduje, że sprawca może czuć się bezkarnie.
Ofiara przemocy psychicznej pozwala na degradację własnego obrazu. Skutkiem czego uważa, że jest głupia i mało zdolna. Czuje się bezradna. Łatwo ulega sugestiom i manipulacjom.
Gnębi ją poczucie winy, czasem popada w uzależnienia, nierzadko dopada ją depresja. Złość i gniew kieruje najczęściej w stronę własnej osoby, to z kolei powoduje, że sprawca może czuć się bezkarnie.
Ofiara przemocy psychicznej pozwala na degradację własnego obrazu. Skutkiem czego uważa, że jest głupia i mało zdolna. Czuje się bezradna. Łatwo ulega sugestiom i manipulacjom.
Procesy „prania mózgu” powodują całkowite
podporządkowanie, utratę poczucia własnej wartości oraz bezkrytyczne
przyjmowanie rzeczywistości, wykreowanej przez sprawcę.
Jeśli rozpoznajesz w tym opisie siebie – działaj.(…)
Całość czytaj TU
Przemoc psychiczna boli bardziej...
Fragment rozmowy Fundacji A.R.T. z prawniczką Anną
Niewczas oraz ekspertem zajmującym się tematem przemocy Markiem Prejznerem
(…)
Zazwyczaj zachowania partnera, które powinny zapalić
nam czerwoną lampkę, są odbierane przez przyszłe ofiary przemocy zupełnie na
odwrót, jako oznaka ogromnej troski. Partner kontroluje na każdym kroku? Chce
zawsze wiedzieć, gdzie i z kim jesteśmy? Odbiera z pracy, odprowadza pod drzwi?
Sprawdza nasze telefony? Prowokuje liczne sceny zazdrości, kontroluje coraz
częściej dokładniej… Z czego to wynika? I co w tym momencie powinniśmy
zrobić?
MP: Najłatwiej byłoby powiedzieć UCIEKAĆ!!! Natychmiast i jak najdalej, ale niestety to nie jest takie proste. Dlatego im wcześniej zorientujemy się, że to nie są objawy miłości tylko przejawy władzy i kontroli tym lepiej. Wymienione w tym pytaniu zachowania sprawcy przemocy są przejawami izolowania ofiary, a intencją izolowania jest doprowadzenie do takiej sytuacji, w której ofiara staje się w pełni uzależniona od sprawcy. Stopniowo traci jakikolwiek system wsparcia, a sprawca staje się jej jedynym "zbawcą".
AN: Tak jak wspomniałam wcześniej odczuwanie przemocy
emocjonalnej jest subiektywne. Powyższe zachowania będą stanowić przejawy
przemocy, gdy osoba, której będą one dotyczyć, będzie się z nimi czuła
niekomfortowo, gdy zaczną one negatywnie oddziaływać na jej życie. Przede
wszystkim gdy zachowania sprawcy będą powodowały strach, niepokój czy
zakłopotanie. W komentarzu do art. 207 KK czytamy, iż: za "znęcanie się
psychiczne" nie można uznać zachowania się sprawcy, które nie powoduje u
ofiary poważnego cierpienia moralnego.
Niestety z telefonów wynika, że zazwyczaj kończy się
na rozmowie, poczytaniu informacji na forach - spróbujmy przedstawić zagrożenia
i co może się stać w przypadku gdy nie zadbamy o siebie?
MP: Nie jestem zwolennikiem straszenia nikogo, a osób doznających przemocy w szczególności. Jeżeli chcemy pomóc takiej osobie, to warto pamiętać o wzmocnieniu jej, o stworzeniu planu bezpieczeństwa skierowaniu jej uwagi na poszukiwaniu rozwiązań.
AN: W zupełności zgadzam się z Markiem.
Najpowszechniejszym zagrożeniem dla osób doznających przemocy emocjonalnie jest
obniżenie komfortu życia. Jednakże skutki długotrwałej przemocy emocjonalnie
mogą być tragiczne.
Jak się bronić przed przemocą psychiczną?
MP: Możemy próbować unikać sprawców przemocy emocjonalnej i pracować nad rozwijaniem w sobie poczucia własnej wartości, a także rozwijać zachowania asertywne rezygnując z uległości i agresji. Szukać wsparcia wśród osób okazujących szacunek i tolerancyjnych.
AN: Przede wszystkim należy bacznie obserwować siebie i osoby z naszego otoczenia. Jeśli tylko w naszym otoczeniu dzieją się jakieś negatywne zjawiska o charakterze przemocowym, a my nie do końca potrafimy je określić i jednoznacznie nazwać, warto zacząć szukać pomocy, bo szybka reakcja jest tu bardzo ważna. Najwłaściwszym miejscem gdzie można znaleźć pomoc na etapie identyfikacji zjawiska są organizacje pozarządowe i działające w nich poradnie psychologicznie i prawne.
Natomiast jesteśmy ofiarami lub świadkami aktów przemocy i nie mamy wątpliwości, że z tym właśnie zjawiskiem mam odczynienia, by uchronić siebie bądź inne osoby przed eskalacją działań ze strony sprawców, nie należy zwlekać i możliwe szybko powiadomić organy ścigania. Przestępstwo znęcania się jest przestępstwem ściganym z urzędu. Oznacza to, iż organy ścigania (Policja lub Prokuratura) zobowiązane są po uzyskaniu informacji o podejrzeniu popełnienia przestępstwa niezwłocznie podjąć działania.(…)
A.R.T.
Całość czytaj TU
Daltoniści ludzkich uczuć
Autor: Katarzyna Kosior [psycholog]
(…)
Wiele spośród kobiet pozostających w relacji
współuzależnieniowej ze swoim partnerem nie potrafi zrozumieć jak może być z
kimś takim, jak może pozwalać wciąż się ranić. Często w takie relacje wikłają
się kobiety dobrze sytuowane, wykształcone i niezależne życiowo pod każdym
względem. Ich mężczyźni, z deficytami emocjonalnymi, pozbawieni wyrzutów
sumienia i empatii, niejednokrotnie zrzucają całą odpowiedzialność za związek
na kobietę, sugerując jej, że jest tak samo chora jak on, i że nikt inny prócz
niego nie chciałby z nią być. Kobiety te w końcu zaczynają wierzyć słowom
psychopatycznego partnera – myślą, że rzeczywiście nie zasługują na nikogo
lepszego, że to z nimi jest coś nie tak, bo nie potrafią stworzyć normalnego,
zdrowego związku. Wiele z nas wchodzi w relację z psychopatycznym mężczyzną
zwykle wtedy, gdy czujemy się szczególnie osłabione, bądź zestresowane.
Zaniżone poczucie własnej wartości wydaje się być tą cechą, na która psychopaci
są wyczuleni – potrafią z tłumu ,,wyłowić’’ niepewną kobietę, bo jest ona dla
niego gwarantowanym łupem. Często samotność, z którą wiele kobiet nie umie
sobie radzić, czyni je podatnymi na ataki ,,drapieżnika’’. Później bardzo
trudno im się z takiej relacji uwolnić, kończą ją wielokrotnie, by za chwilę na
nowo do niej powrócić. Kiedy już się to uda, zaczynają dostrzegać to, z kim
miały do czynienia, dopiero wtedy odczuwają prawdziwy ból, który tłumiły
w sobie tylko po to, by nie zostać porzucone. Psychopaci uwielbiają ekstrema we
wszystkich dziedzinach życia, nie cierpią nudy. Przywoływane w książce Sandry
L. Brown badania wykazują, że w związki z psychopatami wchodzą kobiety, które
podobnie jak oni nie tolerują monotonii, a przez to stronią od nieciekawych
mężczyzn. Osobowość dyssocjalną charakteryzuje skrajny ekstrawertyzm, a więc
duża towarzyskość i poszukiwanie doznań przy jednoczesnych skłonnościach do
dominacji. Trudno nie przyznać, że cechy te szczególnie mocno kojarzą się z
męskością, dlatego dominujący mężczyzna może wydawać się kobiecie szczególnie
atrakcyjny. Ważne by wiedzieć, że wszyscy psychopaci są dominujący i
charakteryzuje ich chorobliwa potrzeba kontroli otaczającego świata oraz ludzi.
Brak porządku i rutyny tak właściwe życiu psychopaty nie są dla kobiety niczym
trudnym do zaakceptowania. Dopiero po jakimś czasie zaczyna męczyć ją ten tzw.
,,emocjonalny rollercoaster”, który funduje jej Partner – chwilowy wzlot, by za
moment zaliczyć bolesny upadek z dużej wysokości. Ofiarami psychopatów zwykle
padają uczuciowe kobiety, a więc takie, które w szczególności skupiają się na
przejawach pozytywnych uczuć ze strony partnera. Dla tych mężczyzn stanowią one
idealne partnerki, gdyż owy sentymentalizm stanowi zasłonę dymną dla wybryków
psychopaty. Z kolei kobiety, które bardziej dbają o siebie w związku, aniżeli o
partnera, rzadko padają ofiarą zaburzonych mężczyzn. Zarówno on nie chciałby
kobiety, która go nie podziwia, jak i ona nie wybrałaby jego, ponieważ ten z
kolei niewiele ma jej do zaoferowania. Często jawi się on jako ktoś skrzywdzony
i szukający ratunku w związku pełnym czułości, oczywiście z kobietą o ,,gołębim
sercu”. Kobiety troskliwe, współczujące oraz zbyt ufne, czy wręcz naiwne, a
więc będące kompletnym przeciwieństwem psychopaty stają się niewymagającym
celem. Mówi się, że empatia u kobiet jest dla psychopaty narkotykiem służącym
mu po to, by zaspokoić swoją potrzebę władzy i dominacji, choć sam zupełnie nie
jest zdolny do jej doświadczania. Kobiety mają także dużą tolerancję na ból i
zdolność do przetrwania w trudnych emocjonalnie warunkach. Taka nasza
właściwość staje się polem manewru dla psychopaty – wie on bowiem, że może
,,próbować nas” w nieskończoność, a nasze granice są wciąż przesuwane tak, by
mieściły się w nich jego występki. Psychopata doskonale zdaje sobie sprawę z
tego, jak bardzo kobieta jest mu oddana, i że wykaże się lojalnością nawet
wówczas, kiedy jego kłamstwa wyjdą na jaw. Im większa lojalność, tym większy
ból po zakończeniu takiego związku, tym większe poczucie bycia oszukaną, tym
trudniej pozbierać się po takim doświadczeniu. Psychopata gnębiąc swoją ofiarę
ma poczucie kontroli i władzy, upokarza ją oraz buduje swoje poczucie własnej
wartości i mocy odbierając je swojej partnerce.
Związek z psychopatą
Zwykle w związku z psychopatą dochodzi do rywalizacji
pomiędzy partnerami. Takie współzawodniczenie z osobą zaburzoną może zakończyć
się jedynie klęską dla samej kobiety, ponieważ to, co napędza psychopatycznego
mężczyznę to walka i podjęcie gry według jego reguł. Zamiast wycofać się z tej
relacji, kobieta zwykle zostaje i próbuje naprawiać to, co się zepsuło. Z
gruntu starania jej skazane są na niepowodzenie, psychopata bowiem, jako osoba
z deficytami emocjonalnymi, nie zrozumie uczuć partnerki i tego, że jego
zachowania mogą być dla niej krzywdzące, a winą za zaistniałą sytuację obarczy
nią samą. Psychopatyczni partnerzy są niezwykle uporczywi w swoich działaniach,
które prowadzą tylko do jednego – emocjonalnego wyniszczenia kobiety, z którą
są po to, by ta miała mniej sił na stawianie czoła jego absurdalnym
zachowaniom. Za cenę spokoju taka kobieta jest w stanie znieść niemal wszystko,
nie ma jednak świadomości, że będzie ją to kosztowało dokładnie tyle
samo…WSZYSTKO.
Zacząć żyć na nowo
Uważa się, że to czego doświadcza kobieta pozostająca
w związku z psychopatą to zło w czystej postaci. Kiedy ma się styczność z czymś
takim trzeba dużo czasu i wiary, by na nowo zacząć wprowadzać w nasze życie
dobro. Naprawić połamane serce, udręczoną duszę i doświadczające fizycznego
bólu ciało. Większość kobiet uważa, że nie mogły w żaden sposób przygotować się
na atak psychopaty, bo związek z nim nie posiada ani jednej z cech zdrowej
relacji, których niegdyś doświadczyły. Jest to dla nich zatem zupełnie nowa,
nieznana, a przy tym ekstremalnie trudna pod względem emocjonalnym sytuacja.
Psychopata deprecjonuje poprzednie relacje swojej partnerki, by pokazać jej, że
ich związek jest jedynym i właściwym, a tym samym sprawia, że zaczyna ona
wątpić w swoje własne doświadczenia, potrzeby i myśli. Kobieta ta traci grunt
pod nogami, bo to, w co wierzyła zostało zburzone, a ona sama czuje, że jest z
nią coś nie tak skoro odbiera obecny związek jako nietypowy i dla niej trudny.
Ona tkwi w patologicznym związku mocno w niego zaangażowana, a on utwierdza ją
w przekonaniu, że to jej wina, że to ona jest do niczego i dlatego poprzednie
jej związki zakończyły się niepowodzeniem. Kobieta u boku psychopaty próbuje
sprostać wymaganiom, ,,skacze’’ coraz wyżej, by dorównać jego standardom.
Paradoks polega na tym, że im bardziej się stara, tym bardziej wikła się w
chorą relację, tym lepiej karmi jego ego i utwierdza go w przekonaniu, że to on
sprawuje nad nią całkowitą władzę. Tylko zupełne wyzwolenie się spod
oddziaływań osoby zaburzonej daje szanse na normalne życie. Zwykle jednak
odzyskanie spokoju i naprawienie zła, które zostało nam wyrządzone wymaga dużej
pracy nad sobą. Kluczowym jest wybaczenie samej sobie i przyznanie, że w żaden
sposób nie można było obronić się przed tak nieobliczalnym człowiekiem. Pewne
jest, że niezależnie od tego, jak bardzo próbowałybyśmy nie ulec, on zrobiłby
wszystko, by osiągnąć swój cel. Jedyne co można to zwiększać swoją
świadomość i wiedzę na temat funkcjonowania osobowości antyspołecznej, bo tylko
one mogą otworzyć nam oczy na to, z kim mamy do czynienia i jak z taką osobą
postępować. (…)
Całość czytaj TU
Związek z psychopatą
Autor: Kamila Korcz [psycholog]
(…)
Mówiąc „psychopata”, myśli się zwykle o gangsterach i
seryjnych mordercach. W rzeczywistości większość psychopatów funkcjonuje
stosunkowo normalnie w życiu zawodowym i społecznym, nie wzbudzając żadnych
podejrzeń. W jaki sposób psychopata zdobywa zaufanie
u kobiety, mimo tylu wad? Zazwyczaj jest czarujący, działa jak magnes,
intensywnie hipnotyzuje spojrzeniem, gdyż ze względu na brak odczuwania lęku
podtrzymuje dłużej kontakt wzrokowy niż sugerowałby kontekst społeczny.
Psychopata zapewnia o swej dobroci, wsparciu, chęci niesienia pomocy oraz
stosuje manipulację, by przekonać do siebie partnerkę –
potencjalną ofiarę.
Mechanizmem przywiązania bywa bardzo często seks.
Podczas zbliżeń intymnych kobieta produkuje dużą ilość oksytocyny – hormonu odpowiedzialnego m.in. za
budowanie zaufania między ludźmi. Psychopata umie trafnie odgadywać potrzeby
emocjonalne kobiety i poprzez doświadczenia erotyczne silnie ją ze sobą wiąże.
Mężczyzna o aspołecznym typie osobowości „odkrywa karty” bardzo powoli, by nie
spłoszyć za wcześnie ofiary. Kobieta z czasem spostrzega, że jej wyobrażenie
partnera jest dalekie od ideału, ale czasem jest już bardzo trudno wyplątać się
z destrukcyjnego związku.
Jakie kobiety wiążą się z psychopatami?
Są to zwykle kobiety, które w momencie poznania
psychopatycznego mężczyzny, znajdują się w szczególnej dla siebie sytuacji
życiowej, np. po rozstaniu, kryzysie emocjonalnym, pragną zmian
czy odczuwają monotonię życia. Jest to zazwyczaj słabość sytuacyjna, nie
osobowościowa, ale psychopata potrafi wykorzystać ją dla własnych korzyści.
Mężczyzna z dyssocjalną osobowością raczej nie wybiera kobiet
dysfunkcjonalnych czy depresyjnych. On chce zdobywać władzę nad kobietą
stabilną emocjonalnie, otwartą, ekstrawertywną, tolerancyjną, inteligentną,
oddaną, o wysokim poziomie wytrzymałości na frustrację i wysokich standardach moralnych,
która ma określony status społeczny i toleruje pewną nieprzewidywalność w swoim
życiu.
Tutaj potwierdza się mit funkcjonujący w
społeczeństwie, że przeciwieństwa się przyciągają, chociaż naukowcy dowodzą, że
partnerzy tworzący związki symetryczne, czyli takie, w których dominują podobne
zainteresowania, cechy temperamentalne i zbieżny system wartości, mają większe
szanse na przetrwanie. Psychopata to zazwyczaj człowiek przebiegły,
wyrafinowany i inteligentny, który za pomocą różnych „sztuczek” wykorzystuje
łatwowierność kobiety i niszczy ją.
Psychopatyczna tendencja do stosowania gier umysłowych
może spotkać się z jej inteligencją, jej otwartość na doświadczenia może
uzupełniać się z jego tendencją do poszukiwania adrenaliny, jego nieprzewidywalność
z jej tolerancją na pewną dezorganizację w życiu, a najważniejsze, że jej
ambicja, sumienie i niechęć do przyznania się do porażki gwarantuje psychopacie
jej wierność i przywiązanie.
Wyjście z toksycznego związku
Nie ma chyba prostszego przykładu najbardziej
wyniszczającej i destrukcyjnej relacji, jaką jest związek z psychopatą. Na
uwagę zasługuje fakt, że kobieta, która raz zwiąże się z psychopatą, ma
tendencje do wchodzenia później w podobnego typu relacje, co przekonuje ją do
myślenia, że ona po prostu przyciąga takich właśnie mężczyzn. Aby nie tkwić
dalej w tak patologicznej relacji, kobiecie należy uświadomić mechanizm
wiązania i dynamikę rozwoju związku z psychopatą oraz pewne ograniczenia
wyborów, które nie wynikają z jej nieumiejętności, ale zdolności
manipulacyjnych partnera.
Niezbędna jest terapia. Często, oczywiście, nie
uczestniczy w niej sam sprawca problemu, tylko kobieta, która doświadczyła
cierpień w tym szczególnie raniącym związku. Pomoc psychologiczna pomaga jej wówczas uwierzyć
w siebie oraz odbudować poczucie szacunku i godności dla własnej osoby.
Ofiarą psychopaty może paść każda kobieta, niezależnie od wieku, statusu
społecznego, wykształcenia czy wykonywanego zawodu. Ważne jest, aby po
rozstaniu się z toksycznym partnerem zadbać o siebie i przywrócić swoją
stabilność emocjonalną. Psychoterapia jest wówczas jak najbardziej pomocna.
Całość czytaj TU
Toksyczne związki
Weryfikacja merytoryczna: Kamila Korcz [psycholog
społeczny]
(…)
Jeszcze nasze babcie mówiły, że kłamstwo ma krótkie
nogi. Tej starej mądrości powinni bać się kłamcy. Podstawą związku jest
zaufanie. Jedna osoba przyjmuje, że słowa drugiej są prawdą. Jeżeli partner lub
partnerka kłamią, muszą liczyć się z tym, że prędzej czy później prawda wyjdzie
na jaw. Kłamstwo w związku, dotyczące rzeczy błahej lub poważnej, pociąga za
sobą konsekwencje. Partnerzy przestają sobie ufać, zaczynają sprawdzać
prawdomówność, zaczynają kontrolować drugą osobę.
Manipulacja w związku
Podstawową formą manipulacji w związku jest szantaż
emocjonalny. Gdy jeden z partnerów zastanawia się, jak zakończyć toksyczny
związek, drugi ucieka się do argumentów, takich jak:
·
nie umiem żyć bez ciebie;
·
zrobię sobie krzywdę, jeśli mnie zostawisz;
·
pożałujesz, jeżeli ode mnie odejdziesz.
Manipulacja powoduje, że partner staje się uległy.
Pozwala decydować o swoim życiu, zarówno o sprawach fundamentalnych, jak i
błahych. Pamiętajmy, że każda forma manipulacji w związku to rodzaj przemocy psychicznej. Warto zastanowić się, czy
rzeczywiście partner kocha, skoro zaczyna krzywdzić w imię źle pojętej miłości.
(…)
Sprzeczność uczuć a toksyczność związku
Można wskazać na sprzeczne tendencje powszechnie
doświadczane w związku. Należą do nich:
·
wahanie pomiędzy doświadczaniem namiętności a poczuciem przytłoczenia,
·
poczucie, że w jednej chwili kochamy swojego partnera, by w następnej wściekać
się na niego,
·
poczucie, że intensywność troski naszego partnera pochlebia nam i jednocześnie
powoduje poczucie inwazji w nasze sprawy,
·
ekscytacja nieprzewidywalnością naszego związku,
·
poczucie
winy wskutek obrony naszych spraw w związku.
Funkcjonowanie w toksycznej relacji powoduje trudności
w ocenie, które z naszych zachowań – aktywnych lub pasywnych – powodują
obsesyjne zachowanie partnera. Jednakże do czasu uzyskania pełnej jasności co
do naszej roli w związku wszelka jego zmiana na lepsze może okazać się trudna
do osiągnięcia. Z czasem możemy doświadczać uczuć stłamszenia.
Jak uwolnić się od toksycznej miłości?
Wiele osób nie dostrzega niszczycielskiego charakteru
swoich związków i przez lata pozostaje w relacji, która unieszczęśliwia.
Zerwanie takiego związku nie jest łatwe. Często partner odmawia zgody na
odejście, a z drugiej strony – brakuje nam odwagi na podjęcie takiego kroku.
·
Pierwszy krok to dostrzeżenie symptomów destrukcyjnego funkcjonowania naszego
związku. Kiedy zaczniemy rozpoznawać te symptomy i próbować zmieniać nasze
wieloletnie zachowania, może obudzić się w nas opór i ogarną nas irracjonalne
emocje. Jest to jednak nieuniknione. Trudno jest bowiem zmienić nawyki z dnia
na dzień. Warto jednak nad tym pracować. Konieczna wydaje się także zmiana
sposobu myślenia o sobie, szczególnie jeśli te myśli oscylowały wokół
przekonania, że jest się kimś złym, bezwartościowym, niezasługującym na miłość,
niegodnym partnera itp. Taki sposób myślenia o sobie może powodować
przekonanie, że nie zasługujemy na kogoś lepszego, że nikt nas nie chce, że
powinniśmy być wdzięczni partnerowi, że jest z nami. Nic bardziej błędnego!
Zmiana sposobu myślenia o sobie może skutkować przekonaniem, że możemy wybierać
i wydobywać swoje zachowanie spod kontroli systemu błędnych przekonań.
·
Drugi krok to praca nad zachowaniem – należy rozpocząć od określenia własnych
frustracji, ograniczeń i oczekiwań.
·
Trzeci krok to przekształcanie impulsów w wybory – samo myślenie o tym, co
zamierzamy zrobić, przekształca impuls w świadomy wybór.
·
Czwarty krok to „wyszukiwanie kotwicy emocjonalnej” – jeśli mamy bliskiego
przyjaciela lub krewnego, z którym czujemy się na tyle bezpiecznie, by
powierzyć mu szczegóły swojej sytuacji, to warto zwrócić się do niego po pomoc.
Poczucie wsparcia dodaje siły i woli do działania. Możemy mieć opory przed
proszeniem przyjaciela o tak głębokie zaangażowanie w nasze sprawy. Może to się
wydawać zbyt dużym obciążeniem. Jednak zaskakująco wielu przyjaciół i krewnych
chętnie się godzi.
·
Piąty krok to wychodzenie z izolacji – toksyczny związek jest stanem samotności
i wyizolowania. Warto pomyśleć jednak o sobie. Powrócić być może do dawnych
pasji, zainteresowań, przyjemności, które zostały zaniedbane w czasie trwania
destrukcyjnego związku. Jest szansa, że to spowoduje, że poczujemy się lepiej.
Warto spróbować przywołać wspomnienia i uczucia, które sprawiały nam
przyjemność, zanim związek opanował nasze życie.
·
Szósty krok to zmiana kierunku – warto pomyśleć o zmianie trybu życia,
wzbogacając go, np. o większą aktywność fizyczną. Kiedy podejmujemy wysiłek
fizyczny, nasz mózg produkuje substancje chemiczne zwane endorfinami. Stanowią
one część naturalnego systemu ochrony przed bólem i podobnie jak wiele
farmaceutycznych środków przeciwbólowych w rezultacie podnoszą nas na duchu. W
przeciwieństwie jednak do tabletek endorfiny nie mają efektów ubocznych, a po
ustaniu ich działania nie doznajemy obniżonego
nastroju.
Warto też skorzystać z pomocy specjalisty, jeśli
trudno jest nam podjąć samodzielne działanie. Rozmowa z psychologiem pomoże nam
spojrzeć na problem i siebie samych z innej perspektywy. Czasami pomocą służą
także grupy wsparcia.
Całość czytaj TU
Przemoc emocjonalna (psychiczna)
Autor: Zofia
Majtczak [mgr polityki społecznej]
(…) Na koniec powiem coś co pewnie się Tobie nie
spodoba. Wiadomo, że za przemoc odpowiedzialny jest sprawca. To prawda. Ale
ktoś robi, a ktoś choć bardzo nie chce – pozwala. Jeśli od lat stosujesz
nieskuteczne własne patenty i łudzisz się, że w końcu znajdziesz ten sposób, że
dotrzesz do niego, że w końcu zrozumie …… i uporczywie tkwisz w nie szukaniu
profesjonalnej pomocy – jest to zakres Twojej odpowiedzialności. Pozwól sobie
pomóc. Zmiana może się okazać łatwiejsza niż myślisz.
Całość czytaj TU