Nie wiesz, kiedy i jak to się stało.
Stopniowo, niezauważalnie, latami zabrnęłaś w relację z kimś, kogo nie znasz…
To już nie jest Twój idealny, charyzmatyczny partner. Maska opadła. Nagle dostrzegasz twarz emocjonalnego przemocowca. Twarz psychofaga.
I wtedy próbujesz się z tego wyrwać. Musisz się wyrwać, bo niebawem zostanie z Ciebie rozmontowany psychicznie wrak człowieka.
Zaczyna się nierówna walka zdrowego rozsądku z chorymi emocjami.
Czujesz, jakbyś miała dwie głowy, mówiące różnymi językami i przekrzykujące się nawzajem, a Ty nie wiesz, której z nich masz usłuchać.



czwartek, 14 listopada 2013

NOTA O BLOGU

Tego bloga założyłam w styczniu 2012 roku. Umieściłam w nim kawałek swojego życia i trzon wniosków płynących z pozostawania na przestrzeni pięciu lat w wyniszczającym mnie, toksycznym związku z zaburzonym człowiekiem. Na początku chciałam zaledwie zrozumieć, dlaczego w to zabrnęłam i pomóc sobie w stanie, w jakim byłam. Wtedy jeszcze nie znałam słów, które pomogłyby mi uświadomić sobie procesy, których byłam nieświadomym uczestnikiem – zaburzenia osobowości, narcyzm, psychopatyczne uwiedzenie, patologia, przemoc emocjonalna, współuzależnienie. Odpowiedzi zaczęłam szukać w Internecie i na półkach księgarskich. Znalazłam wiele składowych ale ciągle brakowało mi czegoś, co konstruktywnie uporządkowałoby emocjonalny bałagan i racjonalne wnioski. Nie znajdując tego w jednym kawałku nigdzie indziej – postanowiłam sama spisać to tu. Po wielu miesiącach treści zawarte na blogu przemigrowały do książki.
Nie pretenduję do Pulitzera ani do miana przewodnika duchowego. Dałam sobie jedynie prawo do takiej a nie innej formy ekspresji, bo było mi to potrzebne jak kwaśnica na kaca i jak list w butelce dla innych, że jednak MOŻNA. Musiałam (głównie sama sobie) opowiedzieć, jak w ten obłęd zabrnęłam, dlaczego w nim tkwiłam i co można z tym zrobić. Pozytywny odzew specjalistów pozwala mi jednak wierzyć, że książka ma walory merytoryczne i terapeutyczne pomocne nie tylko mnie. Mimo nawet ówczesnej emocjonalności przekazu. A może właśnie za jej sprawą… Wziąwszy pod uwagę fakt, że nakład się wyczerpuje i w przygotowaniu jest drugie wydanie – przydaje się.
Książka wyszła ze świata wirtualnego do realnego w kwietniu 2013 roku. Do reala wyprowadziłam też kilka wartościowych znajomości, a w kilku przypadkach – przyjaźni. To słowa tych kobiet – poszukujących, świadomych, odważnych – czasem zawarte w jednym zdaniu – dały więcej niż są w stanie dać opasłe naukowe tomy.
Nie będę traktować swoich blizn jak stygmaty. [Walkiria]
Napisałam siebie od nowa. [Stenia]
 
Podaję dalej – wszystkim tu wchodzącym życzę równie owocnych poszukiwań swojej prawdy, napisania siebie od nowa oraz ładnych blizn, które nie stygmatyzują na całe życie a jedynie przypominają o pewnej życiowej lekcji.