Strony

niedziela, 22 czerwca 2014

Nie ma się czego bać




Pragnę podziękować Dorocie Citkowskiej oraz organizatorkom gdańskiego spotkania z Katarzyną Miller pt. „Nie bój się życia” za zaproszenie mnie na to wydarzenie, w ramach którego miałam możliwość powiedzenia kilku słów na temat przemocy emocjonalnej, jej skutków i wychodzenia z niej.

Trudno bowiem o właściwszy kontekst. Pozostawienie przemocowca jego własnemu losowi i zajęcie się losem własnym jest czystą afirmacją życia. I chociaż ten aspekt jest słabo widoczny na samym początku całego procesu, to z czasem pojawia się tyle dowodów na prawidłowość tej decyzji, że zadajesz sobie pytanie "Dlaczego tak długo zwlekałam?"

Lęk przed podjęciem decyzji bierze się z nabytego w takiej relacji zaburzonego poczucia sprawczości i sprowadzonej do parteru samooceny. Można by tu wymienić całą serię zachowań toksyka, w wyniku których ofiara przyzwyczaja się do świadomości, że nie jest warta, nie czeka ją nic lepszego i potęgujących w niej bezradność. Najważniejsza jest jednak jedna, jedyna informacja - że to jest tylko matrix. Na szczęście odwracalny. Warto wejść w kontrolowany poślizg, żeby się przekonać, że nie ma się czego bać, że potrafimy naprawdę sporo i warte jesteśmy czegoś dużo-dużo lepszego. 
Tak to już by­wa, że kiedy człowiek ucieka przed swoim strachem, może się prze­konać, że zdąża jedynie skrótem na je­go spotkanie. 
J.R.R. Tolkien
W ogóle niech mi będzie wolno poradzić pani, Małgorzato, niech się pani nigdy niczego nie boi. To rozsądne.
M. Bułhakow