Strony

Głos specjalistów

Ta zakładka zawiera fragmenty materiałów napisanych przez specjalistów wypowiadających się na temat przemocy emocjonalnej w związku z zaburzoną jednostką, konsekwencji takiego związku oraz dróg ewakuacji. Niewiele jeszcze na ten temat w Polsce napisano. A szkoda, bo osoby uwikłane w relację z psychopatą, narcyzem, mizoginem czy nosicielem innej postaci zaburzenia, miałyby przynajmniej możliwość dokonania wyboru: czy z pełną świadomością zjawiska zostają w tej relacji, czy chcą czegoś innego. Tym bardziej cieszą wszelkie materiały pomagające zdezorientowanym ofiarom uzmysłowić sobie mechanizmy panujące w najeżonym sprzecznościami związku z kimś, kto sam nie potrafiąc żyć jak człowiek stara się pozbawić człowieczeństwa innych.
 
Zbrodnia doskonała.
Mechanizm działania przemocy emocjonalnej - podejście poznawczo-behawioralne
Autor: Ewa Pragłowska
[dr n. hum., specjalista psycholog kliniczny, psychoterapeuta poznawczo- behawioralny]
(…)
Kim jest sprawca
w ujęciu koncepcji poznawczej i jakie ma przekonania? Jego kluczowym przekonaniem jest: "Mam prawo do wszystkiego", "Cel uświęca środki", "Moje potrzeby są najważniejsze", "Miłość nie istnieje", "Świat to miejsce dla najsilniejszych", "Żona i dzieci to w sumie obcy ludzie", "Nikt nie ma prawa mnie kontrolować", "Jestem najlepszy", "Bliscy są po to, żeby zaspokajać moje potrzeby", "Ja sam ustalam reguły w moim życiu".
Przekonania pośredniczące to najczęściej: "Jeżeli ja nie wykorzystam kogoś, to ten ktoś wykorzysta mnie", "Jeżeli ktoś nie robi tego, czego chcę, zasługuje na karę", "Jeżeli ktoś się daje wykorzystywać, to jego wina", "Jeżeli ktoś mówi, że cierpi, to znaczy, że jest słaby", "Jeżeli ktoś chce być ze mną blisko, to znaczy, że chce mnie kontrolować". Przekonania te powodują dobór strategii behawioralnych. Są wśród nich rozbudowany system kontroli bliskich (z wykorzystaniem sfery seksualnej), wypowiedzi krytykujące i deprecjonujące, z wulgarnymi włącznie, zastraszanie, całkowity brak przyjmowania argumentów drugiej strony, egoizm w zaspokajaniu swoich potrzeb (z nieliczeniem się z ograniczeniami finansowymi), brak przyjmowania jakiejkolwiek odpowiedzialności, obarczanie innych winą za swoje życie, przekraczanie norm społecznych oraz naruszanie praw innych, w tym najbliższych.
Najczęstsze emocje to złość, gniew, irytacja, szczególnie w sytuacjach niemożności natychmiastowego zaspokojenia swoich potrzeb.
Sprawcy przemocy emocjonalnej posługują się kamuflażem i często naruszając prawo moralne, nie naruszają prawa karnego. Swoich zachowań i przekonań nie ujawniają przed osobami, od których zależy ich funkcjonowanie, np. szefa, współpracowników. Potrafią dokonać społecznej mimikry swoich przekonań, prezentując się w oczach innych jako układni, niezależni, a swoje kontrowersyjne poglądy uzasadniają chęcią podtrzymania dyskusji; są czarujący, dowcipni. To powoduje, że przemoc emocjonalna odbywa się w czterech ścianach, bez świadków. (…)
Dwuosobowa sekta
Mechanizm polowania na przyszłą ofiarę jest doskonale opisany w książce "Molestowanie moralne". To dopiero preludium, w którym przyszły sprawca stosuje wszystkie opisane wyżej strategie, z kłamstwem włącznie, aby zdobyć zaufanie przyszłej ofiary. Ukrywa swoją przeszłość, a pytany o nią wprost mówi, że jeszcze nie przyszła pora, a on jest zbyt nieśmiały. Przyszła ofiara jest dobierana pod kątem konkretnych korzyści dla sprawcy, np. podwyższenie prestiżu społecznego, pieniądze, mieszkanie, zmiana statusu społecznego.
Czy ofiara ma szanse to odkryć na samym początku? Raczej nie, ponieważ wszystkie strategie behawioralne sprawcy są celowane na to, aby tak się nie stało, natomiast przekonania przyszłej ofiary wyjaśniają i uzasadniają strategię behawioralną sprawcy.
W pierwszej fazie zdobywania zaufania sprawca często posługuje się przekonaniami ofiary, stwarzając pozory porozumienia oraz podobieństwa światopoglądów. Po uzyskaniu korzyści, w tym np. zawarcie małżeństwa, sprawca zaczyna stosować strategie zgodne z jego przekonaniami. W okresie początkowym ofiara również stosuje sposoby, które były efektywne i adaptacyjne w relacji z innymi. W tej szczególnej relacji jednak zawodzą. Sprawca zaczyna wprowadzać coraz większy dysonans poznawczy w przekonania ofiary. Ponieważ sam prezentuje dogmatyczne, sztywne schematy poznawcze, jego zachowanie się nie zmienia. Ofiara podejmuje wysiłek, aby sprawca zachował  spójność własnych przekonań, ponieważ to ona ma bardziej elastyczne i refleksyjne schematy poznawcze. Nie przynosi to jednak rezultatu.
 Całość czytaj TU 
 
 
U boku psychopaty
Autor: Agata Wilska
[psycholog, psychoterapeuta. Trener w Centrum Rozwoju Holis]
 (…)
Dlaczego wiążemy się z psychopatą?
Początkowo to z pewnością dlatego, że ten potrafi oczarować. Ale dlaczego trwamy u jego boku, mimo sygnałów, że nie jest tak różowo, jak nam się wydawało?
Istnieje kilka czynników wpływających na decyzję, że pozostajemy w takim związku:
Psychopata imponuje. Ma często władzę, pieniądze, odnosi sukcesy zawodowe. Jest dominujący, silny. Mimo osobistych strat - niektórym to się podoba. To kusi, nęci. W konsekwencji jednak niszczy.
Psychopata potrafi udawać. I co jakiś czas udaje, idealnie odpowiadając na nasze potrzeby. Między okresami zachowań przemocowych i egoistycznych bywa też czuły, pomocny. Szczególnie przy innych ludziach.
Partnerzy psychopatów często wykazują potrzebę silnych emocji w związku. Mają świadomość, że jest to spalające, toksyczne, ale inaczej jest im nudno, jałowo. Najczęściej ma to związek z klimatem emocjonalnym w rodzinie pochodzenia (np. emocjonalna, chwiejna relacja z rodzicem).
Mamy spadek formy. Przeżywamy depresję, żałobę, stres, napięcie. Potrzebujemy, żeby ktoś się nami zajął, zaopiekował, zainteresował. A psychopata - jak chce - to potrafi. Głównie na początku znajomości. A potem, jak odejść od kogoś, kto nam tyle dał?
Czujemy się samotni. A samotność tak nas boli, że wolimy być prawie z kimkolwiek, niż samemu.
Mamy potrzebę akceptacji społecznej, uznania. Psychopata to często atrakcyjny, inteligentny, uroczy mężczyzna, nierzadko wysoko postawiony, bogaty (powiedzieliśmy już, z czego to wynika). Dla niektórych ma znaczenie, że mogą powiedzieć o swoim partnerze, że jest prezesem, politykiem, prokuratorem, profesorem. Niektórzy gotowi są ponieść duże koszty osobiste, by móc się "pochwalić" i w ten sposób dowartościować (oczywiście pozornie).
Mamy potrzebę akceptacji i nie chcemy, żeby inni dowiedzieli się, że związaliśmy się z kimś, kto nas krzywdzi. Ukrywamy to. W związku z tym nie mamy znikąd pomocy, o ile inni nie zorientują się w sytuacji. A mogą się nie zorientować, ponieważ psychopata "przy ludziach" potrafi być najlepszą wersją samego siebie.
Im dłużej tkwimy w takim związku, tym bardziej się wstydzimy ("co powiedzą inni, jeśli dowiedzą się, że tyle lat w tym tkwię?"). Skoro się wstydzimy – nie mówimy – brniemy i tak to się kręci.
Niektórzy partnerzy, będąc w związku z psychopatą, zadają sobie pytanie "dlaczego on/ona to robi"? Chcą się dowiedzieć, zrozumieć. Sprawiają wrażenie, jakby trwali w tej relacji, żeby dojść do jakiś wniosków. Albo więcej – mają misję uratowania, uzdrowienia go. Tłumaczą zachowania psychopaty trudnym dzieciństwem albo stresem w pracy. Wyjaśnienia zostaw fachowcom, Ty "zawalcz" o siebie.
Nie chcemy myśleć o sobie, że źle wybraliśmy, że żyjemy w związku przemocowym, a nie potrafimy odejść. Stąd zaczynamy umniejszać, ignorować to, co złe i krzywdzące, a uwypuklać to, co dobre. Najpierw robimy to intencjonalnie, potem nasz umysł robi to jakby samoistnie. Wyuczył się, na co ma zwracać uwagę.
Z tego samego powodu (niechęć do myślenia, że dokonaliśmy złego wyboru) zaczynamy wierzyć w to co mówi psychopata. Skoro wybrałam dobrze, to znaczy, że on ma rację. To ja jestem czepliwa, niezdarna, niezadbana, głupia. A kto mnie taką zechce poza nim? Nikt, więc..
Boimy się. Kiedy tylko zaczynamy mówić o rozstaniu, psychopata albo staje się aniołem (a my ulegamy i dajemy jeszcze jedną szansę), albo tyranem. Straszy, nęka, manipuluje. Psychopaci nie przebierają w środkach. Są sprytni, uporczywi, często brutalni. Zostajemy ze strachu. (…)
 
 
Uzależnienie od miłości
Autor: Agata Wilska
[psycholog, psychoterapeuta. Trener w Centrum Rozwoju Holis]
 (…)
Czy to naprawdę możliwe, uzależnić się od miłości? Owszem. Rodzajów, form, przejawów uzależnienia od miłości jest wiele. W poniższym artykule skoncentruję się na jednym z nich – uzależnieniu od aktualnego partnera, aktualnej relacji. Po przeczytaniu go będziesz w stanie ocenić na ile uzależnienie o którym mówią jest ci bliskie.
Czym jest uzależnienie od miłości
(…) Uzależnienie to silna potrzeba zażywania określonej substancji (alkohol, leki) lub powtarzania pewnych zachowań (zakupy, gry hazardowe) pomimo ich negatywnych skutków. W uzależnieniu od miłości kobieta/mężczyzna jest uzależniona/y od relacji z parterem/ką.
Objawy
Gdy jesteście razem*
*pamiętaj, że nie mówimy o fazie wczesnego zakochania, w której część z poniższych stanów i zachowań jest jak najbardziej naturalne
Coraz więcej czasu i uwagi poświęcasz na związek. Dotyczy to twoich zachowań (częste spotkania, każdą wolna chwilę spędzasz z partnerem/ką) jak i myśli (kiedy nie widzisz się z parterem/ką myślisz tylko o nim/niej).
Gdy nie możesz spotkać się z ukochanym/ą (pracujesz czy ktoś cię powstrzymuje) przeżywasz silne emocje takie jak niepokój, rozdrażnienie czy wściekłość. Masz wrażenie, że zrobiłabyś wszystko, żeby móc się z nim/nią zobaczyć.
Gdy go/jej nie ma w pobliżu nie jesteś w stanie się skupić na pracy czy swoich zajęciach.
Czujesz, że bez niego/niej życie nie ma smaku, koloru, zapachu. Tylko przy nim/niej czujesz się na swoim miejscu.
Coraz mniej czasu poświęcasz na swoje przyjemności czy hobby. Przerwałaś/łeś ulubiony kurs, z przyjaciółmi widziałaś/łeś się wieki temu. Właściwie do życia wystarcza ci tylko relacja z parterem/ką.
Kontrolujesz partnera/kę, sprawdzasz gdzie chodzi, z kim się umawia. Przeglądasz telefon, pocztę mailową. Tak bardzo obawiasz się konkurencji i rozstania, że zrobisz wszystko, by poczuć się bezpieczniej.
Przesadnie zabiegasz o partnera/kę. Bardzo się starasz, chcesz być niemal bez zarzutu. Nadmiernie dbasz o swój wygląd , dom, partnera, nie jesteś w stanie odpuścić choćby na moment, bo a nóż partner/ka rozczaruje się i odejdzie.
Zawsze przedkładasz potrzeby partnera/ki nad swoje. Potrafisz zrezygnować ze wszystkiego byle on/ona był/a zadowolony/a. Zawsze myślisz najpierw o nim/niej, dopiero potem o sobie, jeśli w ogóle.
Czujesz, że twój nastrój zależy od nastroju partnera/ki czy aktualnej sytuacji między wami. Jeśli twój partner/ka ma zły humor, ty nie wyobrażasz sobie być zadowolona/y. (…)
 
 
 
Psychopaci w garniturach
Autor: Jarosław Groth
[psycholog, psychoterapeuta]
(…)
Psychopatyczna fikcja
Paul Babiak, jeden z najbardziej uznanych badaczy psychopatów industrialnych, wskazuje na znaczenie „psychopatycznej fikcji” ‒ fikcyjnych wizerunków przygotowywanych specjalnie pod kątem poszczególnych osób, które umożliwiają psychopatom manipulowanie innymi w takim stopniu, że zgadzają się oni na wszelkie, niestosowne nawet prośby i żądania. Ludzie ci w konsekwencji często wyręczają psychopatów w pracy, a niekiedy niemal w całości przejmują ich obowiązki. Psychopatyczna fikcja konstruowana bywa nie tylko na podstawie oceny cech i pragnień poszczególnych osób, z którymi psychopata przestaje, ale także w odniesieniu do oczekiwań organizacji. Dzięki temu jest on postrzegany przez dysponujących władzą członków organizacji jako pracownik uczciwy i godny zaufania, jako entuzjastyczny lider, którego należy włączyć do planu sukcesji. Stara się zatem wytworzyć przekonanie, że dysponuje dwiema szczególnie cennymi cechami: kompetencją i lojalnością.
Psychopatyczne cechy pozwalają nie tylko na sprawne zarządzanie wizerunkiem, lecz także manipulowanie z nieprawdopodobną biegłością współpracownikami i zwierzchnikami, umożliwiając prowadzenie pasożytniczego i przeciwproduktywnego stylu życia. Manipulacja zapewnia uzyskanie określonych korzyści (awansu, władzy, zysku itp.), ale również dostarcza ekscytacji wynikającej z samego prowadzenia gry i kontrolowania innych. Psychopata w żadnej mierze nie dba przy tym o szkody, jakie ponoszą inni. Emocjonalny chłód, brak empatii i poczucia winy sprawiają, że psychopaci w sposób bezwzględny eksploatują swoje ofiary, przy czym atak dotyczyć może nie tylko osób słabych, ale również tych o silnej pozycji i osobowości — stanowiących wyzwanie dla żądnego ekscytacji psychopaty. Co uderzające, niektóre z wyeksploatowanych i porzuconych ofiar pragną powrotu psychopaty, tęsknią za minioną relacją i nie przyjmują, że w istocie ona nigdy nie istniała.
Nawet jeżeli nadużycia te nie noszą znamion przestępstwa, pociągają za sobą zarówno koszta ponoszone przez indywidualne ofiary, jak i często dotkliwe prestiżowe i finansowe szkody — bezpośrednie lub pośrednie (np. wskutek obniżania morale personelu czy utraty wartościowych pracowników) — które ponoszą organizacje.
Bez konsekwencji
Zaobserwowano, że aktywność psychopatów, nawet gdy zostanie uznana za destruktywną, często nie zostaje zgłaszana wymiarowi sprawiedliwości. Ofiary — zadowolone, że uwolniły się spod wpływu psychopaty — nie informują o niczym z obawy przed negatywnymi skutkami postępowania karnego, ze wstydu i strachu przed represjami. Również organizacje nie są skłonne upubliczniać faktu, że stały się ofiarą oszustwa, nie chcąc narazić się na ryzyko utraty dobrego imienia. W rezultacie psychopaci stosunkowo rzadko ponoszą konsekwencje swych fizycznych, emocjonalnych i finansowych nadużyć.
 
Całość czytaj TU 
 
 
Przemoc, której nie widać
Autor: Agnieszka Czapczyńska
[psycholog. Związana z Ogólnopolskim Pogotowiem dla Ofiar Przemocy w Rodzinie “Niebieska Linia” IPZ PTP]
Najczęściej sygnałem alarmowym, że coś się dzieje źle, jest pogarszający się stan psychiczny ofiary, która czuje się coraz gorzej, ale nie potrafi ustalić, z jakiego właściwie powodu. Ofiara przemocy psychicznej traci wiarę w swoje możliwości, zaczyna odczuwać lęk przed partnerem, czuje się odpowiedzialna za zachowanie sprawcy, nieustannie dąży do doskonałości w celu uzyskania jego akceptacji, ale pomimo wysiłku, nieustanie doświadcza odrzucenia i krytyki.
(…)
Niewidoczny wróg
Istotą przemocy psychicznej nie są pojedyncze akty wrogości i próby kontroli, ale fakt, że są stosowane przez sprawcę w sposób nieprzerwany dniami, tygodniami, miesiącami, latami… W doświadczeniu ofiar nie ma konkretnego zdarzenia, które można by nazwać nadużyciem. Trudno jest nawet powiedzieć, co się właściwie wydarzyło, bo lista konkretnych działań ze strony sprawcy brzmi niewinnie. - W ciągu dziesięciu minut od wejścia do domu powiedział mi, że źle wyczyściłam czajnik, potem skomentował, że zaniedbuję dzieci, bo daję im kanapki z białym pieczywem, a to przecież niezdrowe, zajrzał do lodówki i spytał, ile razy ma mi przypominać o wyrzucaniu otwartych jogurtów, a na końcu odniósł ostentacyjnie do zlewu talerz z zupą, która jego zdaniem była zbyt zimna - wspomina ofiara napaści słownej. Poszczególne elementy nie brzmią groźnie, ale wydźwięk całości jest bardzo raniący.

Ofiary przemocy, doświadczające tego rodzaju nadużyć, żyją w nieustającym poczuciu winy i lęku, którego źródłem są narzucone przez sprawcę bardzo sztywne ramy codziennej egzystencji. Oczekiwania sprawców przemocy psychicznej są osadzone w zasadach, wynikających ze stereotypowej roli kobiecej: „powinnaś bardziej dbać o dzieci; jedzenie, które przygotowujesz jest niezdrowe/niesmaczne/nieestetycznie podane; za mało czasu spędzasz w domu; jesteś zbyt opiekuńcza/zbyt mało opiekuńcza; nie utrzymujesz domu w czystości; źle zamykasz lodówkę” – przykłady można by mnożyć w nieskończoność. Ofiara nie ma nawet jak się bronić, bo przecież nie było ataku - sprawca po prostu przypomina (dla dobra jej i dzieci) o tym, do czego jest zobowiązana jako matka i żona.
Przemoc psychiczna jest stosowana przez sprawcę w bardzo precyzyjny sposób, co jest możliwe dzięki dobrej znajomości psychiki ofiary, wiedzy o jej potrzebach, systemie wartości, słabych punktach. Taktyki przemocy psychiczne są niszczące właśnie dlatego, że dotykają obszarów ważnych dla ofiary. Dla kobiety, która realizuje się przede wszystkim w macierzyństwie, najboleśniejsza będzie krytyka i podważanie jej wartości jako matki. Dla kobiety, która postawiła na rozwój zawodowy, podcinające skrzydła będą kąśliwe uwagi pod adresem jej inteligencji, osiągnięć, kreatywności, itp . Celem ukrytym działań sprawcy jest władza i kontrola w związku. Celem pozornym - troska o dobro rodziny, dzieci, a nawet wręcz samej ofiary. Nieprawdą jest, że ofiary nie bronią swojej wolności, autonomii lub też nie usiłują wydostać się spod kontroli. Problem polega na tym, że każda próba wywołuje silniejszą reakcję ze strony sprawcy. Im bardziej ofiara stara się wyrwać, tym bardziej doświadcza przemocy. Z biegiem czasu, każda próba uzyskania autonomii prowadzi do coraz ostrzejszych psychologicznych lub fizycznych kar.
Przemoc nigdy nie zatrzymuje się sama
Sprawca ma na tyle dużo zysków w tak funkcjonującej relacji, że nie ma żadnej motywacji do zmiany. Przemoc psychiczna jest tak samo niszczącym nadużyciem, jak przemoc fizyczna, seksualna czy ekonomiczna. Osoba doświadczająca przemocy psychicznej powinna koniecznie skorzystać z pomocy placówki pomocowej. Adresy takich placówek na terenie całej Polski można znaleźć w Internecie na stronie: www.porozumienie.niebieskalinia.pl. W placówce pomocowej istnieje możliwość skontaktowania się z psychologiem i prawnikiem. W przypadku przemocy ze strony najbliższych, pomoc z zewnątrz jest niezbędna, ponieważ ofiara, działając w pojedynkę, nie ma dystansu do sprawcy, przejawia skłonność do minimalizowania swoich strat, liczenia na to, że „to było ostatni raz” i „on się zmieni tak, jak obiecał”. Wiele ofiar przemocy psychicznej obawia się zawiadamiać o tym policję. Boją się braku zrozumienia ze strony przedstawicieli prawa, wynikającego z „ulotności” przestępstwa, np. braku dowodów. Sprawca stara się często utrzymywać ofiarę w przekonaniu, że nic nie wskóra i nikt jej nie pomoże. Jest to część strategii uzależniania partnera od siebie. (…)
Całość czytaj TU
 
 
ZŁOŚĆ, KTÓRA NIE KRZYWDZI A POMAGA
[psycholog, psychoterapeuta systemowy]
(…)
Złość jest tym uczuciem, którego obawiają się z reguły rodzice. Starają się więc pacyfikować swoje dzieci, żeby ułatwić sobie trud wychowywania ich. Z drugiej strony presja ze strony otoczenia społecznego jest ogromna: oczekuje się, że rodzic nie będzie pozwalał dzieciom na wyrażanie sprzeciwu, uzewnętrznianie złości. Inaczej, dostanie etykietę "nieporadnego" i będzie musiał stawić czoła złości innych dorosłych, którzy tak reagują na dziecięcą swobodę w okazywaniu uczuć. "Kneblowanie" okazywania złości przez potomków wydaje się być lepszym rozwiązaniem, wspieranym zresztą przez nawyk przechodzący z pokolenia na pokolenie.

Efektem jest wyuczenie się umiejętności tłumienia złości, chowania jej energii do wewnątrz. Jak każda energia w przyrodzie, tak i energia złości nie znika sama, tylko dlatego, że tego byśmy sobie życzyli.

Jeśli uda nam się chować ją całą w dłuższej perspektywie czasowej - "wyjdzie nam bokiem" - tzn. zaowocuje dolegliwościami psychosomatycznymi. Warto czasem zastanowić się czy uporczywe bóle głowy, zmiany skórne, kłopoty z żołądkiem, itp. nie są efektem nie wyrażanego gniewu. Czyli złości, która "zjada" nas od środka. Podobnie można popatrzeć na depresję: jako na nawyk obracania złości, którą pierwotnie czułem do kogoś na złość skierowaną do samego siebie. Wiele myśli typowo depresyjnych jest przykładem złości skierowanej do siebie: "jestem do niczego", "nic mi się nie udaje", "zachowałem się jak głupek, jak zwykle", itp. Jeśli mam nawyk tłumienia złości: to nie dość, że szkodzę swojemu zdrowiu i samopoczuciu, to jeszcze nie jestem w stanie zmieniać niedobrej dla mnie sytuacji, nie mówię bowiem drugiej osobie, co mi nie pasuje, zgadzam się na złe traktowanie mnie.(…)
Jeśli nie wykorzystamy energii złości - nie przeciwstawimy się. Złość daje nam siłę by się sprzeciwić, zawalczyć o siebie. I to zarówno w sytuacjach banalnych: "Rozzłościłam się, gdy zobaczyłam, że nie posprzątałeś mieszkania jak obiecałeś", jak i w sytuacjach bardzo ważnych, gdy ważą się nasze losy, zdrowie i życie". Jak np. wtedy, gdy szef uprawia mobbing, kolega z pracy okrada nas z pomysłu, co może zaowocować utratą posady, gdy zaczepia nas pijany agresywny osobnik na ulicy, gdy partner nas szantażuje, gdy ktoś nas zastrasza, gdy stajemy się ofiarą przemocy, itd. Obudzona wtedy w sposób naturalny złość pozwala działać, bronić się, rozwiązać sytuację tak by nam to posłużyło.

Złość ma pomagać nam bronić swoich praw, swojego terytorium, swojego dobra, swojego samopoczucia. Osoby, które potrafią jej używać - mają niskie ryzyko by uwikłać się w związek ze sprawcą przemocy. Nie mają bowiem nawyku by obracać złość przeciwko sobie, mają świadomość swoich praw i potrzeb a dzięki wzbudzanej w odpowiednich momentach złości potrafią o nie zawalczyć. Sprawcy przemocy nie będą tak asertywnych osób wybierać na partnerów czy na ofiary swoich działań. Bardziej atrakcyjne będą dla nich osoby ciche, pokorne, nie złoszczące się nigdy, pozwalające przekraczać swoje granice, nie reagujące gniewem na próby nie respektowania ich odmowy. Jeśli więc wychowujemy nasze dzieci przede wszystkim na osoby "miłe", "dobrze wychowane", "pokorne", "nie protestujące" - bądźmy też świadomi tego, że w takiej postaci stają się łatwym łupem dla agresorów wszelkiej maści.
Sprawcy przemocy bardzo często testują swoje przyszłe ofiary chcąc ocenić ich zdolność przeciwstawiania się i dbania o siebie. Taki test polega na wstępnym "nakłuciu" granic drugiej osoby i obserwowaniu, jak zareaguje ona na tego rodzaju zachowanie. Może to polegać na zaczepce słownej, próbie zmuszenia do postąpienia niezgodnego z intencjami osoby, czy zwykłym zbliżeniu się do ofiary na małą odległość. Jeśli osoba nie zareaguje albo spróbuje być miła aby rozładować sytuację (pomimo tego, że na pewno odczuwa w tym momencie złość - bo tak wyposażyła nas natura) - następuje kolejne zbliżenie z serią dalszych testów albo natychmiastowy już atak. Takie testowanie - w zależności od intencji sprawcy - może trwać od kilku sekund do wielu godzin i dni. Jeśli przyszła ofiara przemocy zlekceważy odczuwaną złość, nie skorzysta z jej podpowiedzi próbując np. racjonalizować sobie niewygodne dla niej zachowania zwykłą niezręcznością czy niegroźnym chamstwem, albo wręcz urokiem osobistym - tym samym wpada w zastawione sidła.(…)
Całość czytaj TU 
 
 
Dlaczego ofiary przemocy nie odchodzą
Autor: Paweł Droździak
[psycholog, psychoterapeuta, mediator rodzinny]
Pozostawanie w związku, w którym jest się ofiarą przemocy, to zjawisko trudne do zrozumienia dla kogoś, kto nie doświadczył takiej sytuacji samodzielnie ani nie zajmuje się problematyką przemocy zawodowo.
Istnieje kilka głównych, bardzo silnie wiążących mechanizmów psychologicznych, które powodują, że ofiary takich relacji nie opuszczają kogoś, kto je krzywdzi. Szczegółowe omówienie ich wszystkich musiałoby zająć mnóstwo czasu. W tym tekście skupimy się tylko na jednym z wielu – mechanizmie zaniżania samooceny.
Początek jest dość oczywisty. W związku, w którym jest przemoc, słyszymy o sobie złe rzeczy. Kobieta może słyszeć, że jest nieatrakcyjna. Mężczyzna, że jest niezaradny. Możliwe są także inne zarzuty, niekoniecznie odnoszące się wprost do stereotypu męskości i kobiecości. Praktyka wskazuje jednak, że jeśli chodzi o ocenę swoich szans na nowy związek, najmocniej wpływają na nas te negatywne informacje, które do stereotypowych wyobrażeń, o tym jaka powinna być kobieta, czy jaki powinien być mężczyzna, przystają najdokładniej. W przypadku mężczyzn najskuteczniej obniży samoocenę krytyka jego zaradności, możliwości finansowych, osiągnięć, siły, mocy i wszystkiego tego, co większość ludzi z męskością kojarzy. W przypadku kobiet najbardziej niszczące będą tu odniesienia do wyglądu, wieku, przeróżnych aspektów seksualnej atrakcyjności i "kobiecości" - jakkolwiek tajemniczo by to nie brzmiało. Groźne są też wszelkie odniesienia do czystości, porządku w domu i "cnót gospodyni", krytykowanie wyglądu i wieku niszczy jednak wiarę w siebie najbardziej skutecznie. W zasadzie każda informacja o jakichś naszych cechach, której logiczną konsekwencją jest przekonanie o tym, że niełatwo nam będzie zastąpić obecnego partnera kolejnym, ma taki skutek, że wzmacnia nasz lęk przed utratą tego, co mamy i przywiązuje nas do osoby, z którą właśnie jesteśmy. Fakt, że taka informacja pochodzi właśnie od kogoś, z kim aktualnie jesteśmy, niczego tutaj nie zmienia. Przeciwnie. W tym przypadku może działać nawet swoiste destrukcyjne sprzężenie zwrotne:   
Słyszysz negatywną informację o sobie -> wierzysz w nią -> nabierasz przekonania, że nie znajdziesz nikogo lepszego -> obecny partner zaczyna ci się wydawać jedynym możliwym -> paradoksalnie rośnie jego atrakcyjność w twoich oczach -> rośnie waga tego, co on myśli -> rośnie waga tego, co on mówi ->kolejna negatywna informacja na twój temat jest przyjmowana bardziej bezkrytycznie, bo pochodzi już od osoby strategicznie dużo ważniejszej i ocenianej znacznie wyżej.  (…)
Całość czytaj TU
 
 
Dam sobie radę
Autor: Autumn Whitefield-Madrano

(…)
Znałam liczby, znałam statystyki. Wiedziałam, jak niesłuszną rzeczą jest przemoc w związkach spotykająca ładne białe kobiety, czy kobiety o innym kolorze skóry, czy ubogie kobiety, czy heteroseksualne kobiety, czy nawet po prostu kobiety – koniec, kropka. Wiedziałam, że ofiary przemocy mogą kochać maltretujących je partnerów. Zapoznałam się z dostateczną liczbą badań dotyczących kobiet. Napisałam artykuł dla uczelnianego pisma o tym, że pomimo ogromnej przydatności takich programów, jak Take Back the Night [Odzyskaj noc] i SafeRide [Bezpieczna podróż] (do obu zgłosiłam się na ochotnika), wciąż wspiera się opinię, że największe zagrożenie czyha na kobiety poza ich domem.
Jednak w duchu wiedziałam, że kobiety, które padają ofiarą przemocy w związku, kategorycznie nie są Takie Jak Ja. Po pierwsze, nie są feministkami, a przynajmniej jeszcze nie. Nie są niezależne, elokwentne, wychowane przez liberalnych rodziców z podejściem „bądź sobą”, których przesłanie do ich dzieci brzmi „jesteś wartościowa”. Szczerze mówiąc, uważałam, że te kobiety najprawdopodobniej nie były wystarczająco mądre, żeby odejść, widząc pierwsze znaki ostrzegawcze. Wyobrażałam sobie słabą emocjonalnie kobietę, która – kuląc się przed jej bestialskim oprawcą – po prostu nie wie, co innego może zrobić. “Jakież to okropne, musimy coś z tym zrobić”, myślałam sobie, wypisując czek dla schroniska dla kobiet. (…)
Kiedy myślimy o maltretowaniu, widzimy akt maltretowania: kobietę kulącą się na podłodze, zamachniętą pięść i kopniaka na koniec. Możliwe, że moje wspomnienie tamtego czasu miałoby inny charakter, gdyby znęcanie się trwało dłużej lub było bardziej brutalne, lecz to, co przypominam sobie z tego okresu życia, to nie momenty przemocy, lecz uczucie, jakbym była oddzielona od świata, spowita cienką warstwą niewidzialnego materiału, którego nigdy nie mogłam się pozbyć. Byłam otumaniona. (…)
Podsumowując, pod wieloma względami nie byłam w stanie sobie sama poradzić – do czego, nawet po latach, ciężko mi się przyznać. Ale tak to wygląda – otumanienie wynikłe z maltretowania sprawiało, że moje emocje, instynkty i zasady zostały zagłuszone, a każdy gram energii wkładałam w mój związek i próbę utrzymania zewnętrznych pozorów normalności. Gdyby jakimś cudem udało się umieścić mnie w moim normalnym, zdrowym stanie bycia bezpośrednio w najgorszą sytuację w naszym związku, rzuciłabym go natychmiast. Oczywiście nie tak działa znęcanie się. Znęcanie się jest stopniowe i jest systematyczne. Znęcanie zmienia cię, uszczupla. Znęcanie się usunęło mnie ze mnie.
Potrzebowałam wokół siebie ludzi, którzy byliby czujniejsi ode mnie, bo ja nie byłam w stanie. Potrzebowałam, żeby nie polegali na moich sygnałach; potrzebowałam, żeby nie wierzyli mi na słowo; potrzebowałam, żeby przestali mnie traktować, jakbym funkcjonowała zgodnie z najlepszym, najpełniejszym, najbardziej autonomicznym ja. W społeczności zapobiegającej maltretowaniu i w społeczności feministek istnieje skłonność do szanowania autonomii ofiar i jest to ważna kwestia, kiedy połączymy ją z dogłębnym zrozumieniem maltretowania. Lecz bez pełnego zrozumienia, szanowanie autonomii może równie łatwo zamienić się w nieingerowanie. Które, jeśli zależy ci na kimś, kto jest otumaniony maltretowaniem, może prowadzić w niebezpieczną rzeczywistość.(…)
Wszystko pasuje, nie byłam w stanie dostrzec, że to, co brałam za „radzenie sobie” z sytuacją, było w zasadzie najnowszą wersją schematu „bije mnie, ponieważ mnie kocha” wyzwolonej damy. Maltretowanie działa, ponieważ ofiara internalizuje je. Nigdy nie zamierzałam internalizować idei, że on mnie krzywdzi, ponieważ mnie kocha. Mogłam jednakże trwać w przekonaniu, że ponieważ maltretowanie przytrafia się słabym kobietom, a ja nie jestem słaba, to moja sytuacja jest po prostu “jakąś sytuacją”, a nie maltretowaniem.
Całość czytaj TU
 
Uwaga, patologiczny kłamca!
 
Autor: Anna Kossak [psycholog, trener biznesu, coach, media manager.]
(…)
Pasożyt, żeby przeżyć, musi mieć silnego żywiciela. Takim będzie mądra, uczciwa, dojrzała życiowo kobieta. Zaburzona nie ma zasobów, którymi pasożyt byłby zainteresowany. On bazuje na tym, co masz najlepszego: ufności, uczciwości, zaangażowaniu, hojności. Jak wpuścisz go do swojego serca, już nic nigdy nie będzie takie samo. Kiedy patologiczny kłamca wtargnie w Twoje życie, a Ty w porę go nie rozszyfrujesz i pozwolisz się opleść siecią obietnic bez pokrycia i umiejętnie budowanych iluzji – sama nie wiesz, jak i kiedy stajesz przed faktem: jesteś wrakiem emocjonalnym z wydrenowaną kieszenią. Straciłaś przyjaciół, pasje, radość życia. Wszystko się kręci wokół niego i jego wymagań. Zaniedbałaś siebie, dziecko, rodzinę. Od niego dostajesz łyżeczkę cukru i tonę trucizny. Godzisz się na rzeczy, na które nigdy wcześniej byś się nie zgodziła. W imię wyjątkowej miłości. Tylko że miłości nie ma. Jesteś wykorzystana, oszukana, zadręczona, systematycznie zdradzana, okradana. Padłaś ofiarą przemocy psychicznej, być może fizycznej także. Przemocowcy mają różne oblicza. (…)
Patologiczny kłamca nie zawsze bazuje na seksie. Szukasz sponsora do akcji charytatywnej? Obieca Ci miliony, z konkretami będzie zwlekał jak się da (bo ich nie ma), w międzyczasie skłóci Cię z ludźmi i prześpi się z Twoją przyjaciółką (lub dwiema). Szukasz kontaktów biznesowych? Przedstawi Ci pełnomocnictwo najbogatszego Polaka (sfałszowane), obieca kontrakt stulecia. Ty wprowadzisz go w swoje grono, a on oszuka jeszcze kilka osób, także na pieniądze. Krótka charakterystyka patologicznego kłamcy (ZAWSZE działają wg tego samego schematu):
1. Całe jego życie to jedno wielkie kłamstwo: począwszy od tego, kim mówi, że jest, na wykształceniu i rzekomych dokonaniach zawodowych kończąc.
2. Spotyka go samo zło, on jest ofiarą. Ty będziesz jego ukojeniem. Prawda jest taka, że ma brudną przeszłość i długi.
3. Szybko się wszystkim nudzi, dlatego próbuje ekstremalnych doznań i Ciebie chce w nie wciągnąć 4. Nie ma przyjaciół, o rodzinie mówi źle, wokół sami wrogowie. Bo z patologicznym kłamcą nie da się być w normalnej relacji.
(…)
Całość czytaj  TU
 
Zaburzenia osobowości
Autor: Anna Kossak [psycholog, trener biznesu, coach, media manager.]
(…)
Narcyz chce jawić się jako osoba wyjątkowa i szczególna. Wymaga nadmiernego podziwu, dlatego swoje działania kieruje w stronę płci przeciwnej (chyba że jest homoseksualny). Wymyśla nieprawdopodobne historie na swój temat. W wielkiej tajemnicy Ci powie, że pracuje jako komandos i jeździ na niebezpieczne akcje (spreparuje zdjęcie lub mms). Snuje barwne opowieści o byciu prawą ręką znanego biznesmena. Czasem mu się wymyka, że najbardziej znane aktorki skamlały, aby się z nimi przespał. Daje deklaracje bez pokrycia, opowiada o wyimaginowanych wpływach.

Jest uroczy tylko do momentu, do którego wszystko idzie po jego myśli. Nie znosi sprzeciwu, ma dużo agresji (często dobrze maskowanej). Robi tylko to, na co ma ochotę lub co prowadzi do jego przyjemności albo korzyści.
Udaje dawcę i budowniczego wspólnego dobra (robi to wiarygodnie), w efekcie wprowadza chaos i zanim się obejrzysz, zniszczy wszystkie Twoje relacje (obarczając winą Ciebie i Twoje głupie, zawistne koleżanki).

Ma mało znajomych, bo nie umie nawiązywać zdrowych relacji, więc jest głodny kontaktów i chętnie przyssie się do Twoich, by nieźle namieszać. Jeśli jego sytuacja materialna jest skromna, usłyszysz wzruszającą historię, jak to on się starał, robił wszystko, a wredna żona/kochanka wykorzystała go, zdradziła i okradła. Jeśli ma pieniądze, zadba, byś nie mogła z nich korzystać, bo są jego.
Narcyz działa jak pająk, oplatając ofiary swoją siecią. Świetnie wyraża udawane uczucia (tak naprawdę potrafi odczuwać jedynie lęk, gniew i przyjemność z doznań fizycznych lub osiągnięcia własnych celów). Na pierwszej randce powie o swoich wartościach (dom, miłość, rodzina, lub takich, które Ty wyznajesz, bo wcześniej je z Ciebie wyciągnął), na drugiej, że się zakochał od pierwszego wejrzenia, a na trzeciej będzie chciał się żenić. Doskonale udaje zaangażowanie: poda kawę do łóżka, zapyta, czy jadłaś obiad, zasypie gradem słodkich smsów. Jeśli przyjdzie Ci do głowy poprosić go o coś, w co musi włożyć wysiłek – znajdzie pretekst do kłótni, by tego nie zrobić, lub powie, że ma ważne spotkanie biznesowe. Tak samo się zachowa w przypadku, gdy będziesz chciała z nim pójść w miejsce dla niego towarzysko nieatrakcyjne. Wyolbrzymia problemy, by się pogniewać i za karę nie odbierać telefonów, nawet przez kilka dni. Jest specjalistą od fundowania emocjonalnego rollercoastera: wpędzi Cię w poczucie winy, będzie się jawić jako ofiara. Chce, abyś postrzegała go jako największe szczęście i dobro w Twoim życiu, więc będzie Ci siebie dozował i wydzielał: zniknie na kilka dni, nie będzie odbierał telefonów, odwoła dawno planowane spotkanie pod jakimś pozorem (kłótni lub wyjątkowo ważnych dla niego działań) – zrobi to, żebyś się zamartwiała. Spotka się z Tobą tylko wtedy, kiedy będzie chciał, a nie wtedy, gdy Ty go potrzebujesz. Jest mistrzem w przyciąganiu, by za chwilę (w białych rękawiczkach lub brutalnie) Cię odepchnąć. Gdy będziesz miała go dość, łzawo Ci powie, że on taki nie jest, tylko złe doświadczenia z przeszłości go zmieniły. Od Ciebie żąda wszystkiego, w zamian dając złudzenia.
Ma tendencje do romansów prowadzonych równolegle. Wysyła internetowe kartki ze słodkimi kotkami, maile z obietnicami idealnego życia, wierszyki. Na portalach społecznościowych może wypisywać różne rzeczy w taki sposób, aby wiele kobiet myślało, że pisze tylko dla nich. Uwielbia wzbudzać w kobiecie poczucie niepewności i zazdrości (ma bardzo niskie poczucie własnej wartości i karmi tym swoje słabe ego), tak manipulując, że nawet u niezaburzonej partnerki wywoła zachowania obsesyjne. Sam jest bardzo zazdrosny i bardzo roszczeniowy emocjonalnie. Pod pozorem wspomnianych złych przeżyć w przeszłości, bez przerwy żąda okazywania miłości, zainteresowania, ma dużą potrzebę kontroli partnerki.
Taki typ może płodzić dzieci hurtowo: udając zaangażowanie zagląda do wózków, snuje opowieści o idealnej rodzinie, po czym zostawia kolejną kobietę w ciąży.
Kłamie do ostatniego momentu. Szukasz pracy – obieca Ci stanowisko z pensja prezesa; jesteś gotowa na stały związek – przedstawi Ci świetlaną perspektywę waszej przyszłości i długo nie zauważysz, że szukając ofert wymarzonego domu, zwyczajnie tracisz czas. Zwodzi do ostatniej chwili i zawsze znajdzie pretekst, by wycofać się, oczywiście z Twojej winy. Przyciśnięty do ściany o prawdę, zrobi awanturę, że właśnie załatwił to, na czym Ci zależy, ale skoro mu nie ufasz, to on wszystko odwołuje. Jest bezwzględny i w razie konfliktu rani najmocniej, jak tylko może. Bez mrugnięcia okiem wykorzystuje innych do własnych celów. Jeśli będziesz zbyt łatwą ofiarą, bez skrupułów porzuci Cię z dnia na dzień (wcześniej upoluje kolejną ofiarę i miękko przejdzie w jej ramiona), karmiąc swoje ego Twoją rozpaczą. Jeśli będziesz zbyt trudna – wycofa się z lęku przed odrzuceniem i niemal natychmiast „kocha” do szaleństwa kolejną kobietę. Gdy to Ty odejdziesz, może się mścić. Ponieważ narcyz oszukując bardzo krzywdzi (czasem wyłudza pieniądze, zawsze dogłębnie rani - a umie znaleźć najczulszy punkt), zdarza się, że obrońca jego ofiary (brat, ojciec, przyjaciel) wyrównuje rachunki, spuszczając mu tęgie lanie.
Jeśli jesteś kobietą, spotkasz narcyza na swojej drodze i dasz się wkręcić w jego grę, będzie to test odporności nie tylko dla Ciebie, ale całego Twojego otoczenia. Nie zauważysz, jak skłóci Cię z siostrą (brata będzie unikał, za silny przeciwnik). Deklarację przyjaciółki, że żaden mężczyzna nigdy Was nie rozdzieli, w dwa dni obraca w pył. (…)
 
Całość czytaj  TU
 
 
Emocjonalny naciągacz
Autor: Anna Kossak [psycholog, trener biznesu, coach, media manager.]
(…)
Statystyki policyjne pokazują, że oszuści matrymonialni są zwykłymi, przeciętnymi pod każdym względem cwaniakami.
W jednym przewyższają innych: doskonale wyczuwają, która kobieta jest głodna miłości, i bezwzględnie to wykorzystują (ciekawostka: bezzębny hydraulik uwiódł panią stomatolog, wyczyścił jej konto – dała mu upoważnienie – i odjechał jej samochodem!). Tacy nie ciągną od razu do łóżka. Owijają pętlą emocji jak pająk siecią złapaną muchę. Wzbudzi w Tobie pozytywne emocje. Rozpieści Cię – a przynajmniej stworzy takie pozory. Będzie cały Twój. Opowie smętną historię ze swojego życia (zła żona, trudne dzieciństwo, nieuczciwy wspólnik, życiowy pech…), a Ty mu będziesz współczuć. Gdy zakochana będziesz fruwać w przestworzach – on nagle np. posmutnieje lub będzie musiał wyjechać, bo ma kłopoty.
Ty mu pomożesz – przecież miłość jest na dobre i na złe. On będzie Ci wdzięczny. I znowu o coś Cię poprosi. Nagle zniknie. Ty czekasz. W końcu dociera do Ciebie, że nic o nim nie wiesz (nawet jak znasz jego miejsce zamieszkania, a często nie znasz jego adresu, prawdziwego nazwiska). Byłaś tak zafascynowana uwagą skierowaną tylko na Ciebie, że nie zauważyłaś sztuczności Waszej relacji.
Może się zdarzyć, że trafi kosa na kamień. Zafascynujesz go tak, że sam nie będzie wiedział, o co chodzi. Ale nie ciesz się. On nie ma zamiaru o Ciebie dbać, a jedynie wymagać: całej uwagi, miłości na jego warunkach (czyli kiedy i gdzie on chce), ciągłych zapewnień, że jest najlepszy. Tak zresztą sądzi, i w głowie mu się nie mieści, że mogłabyś zrezygnować z „takiego” seksu - chociaż podświadomie się tego boi, dlatego często woli sam odejść, niż miałabyś to zrobić Ty.
Jak można się ustrzec przed emocjonalnymi naciągaczami i amatorami szybkiego seksu bez zobowiązań?
Nie spiesz się. Aby wiedzieć, czy to na pewno ten, musicie się poznać, a na to trzeba czasu. Nawet jeśli masz wrażenie, że znacie się wieki.
Zapytaj go o przeszłość. Zbyt dużo nieszczęśliwych splotów okoliczności powinno zapalić Ci czerwoną lampkę – jeśli nawet nie jest naciągaczem, to po co Ci toksyczny nieudacznik? Jeżeli nie utrzymuje kontaktów ze swoją najbliższą rodziną – to także powinno niepokoić.
Jeśli na randce rozmawiacie cały czas tylko o Tobie, a o sobie mówić nie chce – to nie jest dobry znak. Im bardziej się odkryjesz, tym on ma większe pole do manipulacji.
Jeżeli opowiada, jak bardzo został skrzywdzony, wykorzystany – nawet jeśli to prawda, będziesz spłacała rachunek swojej poprzedniczki; źle Cię traktując zawsze powie, że to przez jego złe doświadczenia, a najczęściej to po prostu kawał drania, któremu jakaś kobieta nie dała się oszukać, tylko chciała wyegzekwować obietnice.
Gdy mężczyzna komunikuje Ci, że w poprzednim związku się dusił, potrzebuje swobody i nie chce zobowiązań – po prostu usłysz to. Także dostrzeż, jeśli wokół niego kręci się zbyt dużo kobiet, a on nie ma nic przeciwko temu.
Jeżeli on nie wie, czego chce, nie umie znaleźć swojego miejsca w życiu, jest sfrustrowany i niezadowolony, albo – wręcz przeciwnie: jest bardzo otwarty na wszelkie nowości, kocha życiowo – seksualne eksperymenty, to sygnał, że emocjonalnie nie jest zbyt dojrzały. O niedojrzałości świadczy także zbytnia koncentracja na wirtualnych doznaniach (nie zrezygnuje z nich nawet wtedy, gdy jest już z Tobą). Piotruś Pan nie jest zdolny do głębszej relacji. Gdy przestanie mu być z Tobą wygodnie – porzuci Cię z dnia na dzień.
Zaufaj życzliwym najbliższym. Jeżeli kilka niezależnych osób mówi Ci, że coś z nim nie tak – znaczy, że czegoś nie dostrzegasz. Jeśli Twoja przyjaciółka stwierdza, że on Cię źle traktuje, Twój brat odkrył jego kłamstwo lub zobaczyłaś, że z inną rozmawia czule odgarniając jej włosy z czoła… Oczywiście ciągle jeszcze możesz być tą jedyną, ale zapewne już niedługo.  (…)
 
Całość czytaj TU
 
 
Jego wysokość ja
Autor: Maria Barcz [Pani
(...)
Dlaczego atrakcyjne i wykształcone kobiety tkwią w związkach, z których zdrowy rozsądek nakazuje uciekać? Jeżeli w dzieciństwie odczuwały deficyt miłości, jeżeli uczucia kojarzyły im się z tęsknotą, narcyz znakomicie wpasuje się w ich potrzeby. Mają o kogo walczyć i zabiegać, a ich poświęcenia utwierdzają je w przekonaniu, że kochają. W porównaniu z nieprzewidywalnym i niedostępnym mężczyzną, odpowiedzialny partner wydaje im się nudny. Uzależniają się od niepokoju, niepewność działa jak zastrzyki adrenaliny. Choć wygląda to na przypadek beznadziejny, jeśli nie umiesz odejść od narcyza, możesz nauczyć się z nim żyć. Na początku pozbądź się złudzeń, że któregoś dnia weźmie cię w ramiona, przeprosi za trudne lata i obieca poprawę. Zachowuj dystans do jego kłopotów. Dbaj o bliskie kontakty z przyjaciółmi i rodziną. Gdy on nie chce ci towarzyszyć w spotkaniach, idź sama. Pamiętaj o własnym dobru. Nie daj sobie wmówić, że jesteś mniej wartościowa i głupsza. Próby umniejszania ciebie to tylko strategia przykrywająca jego kompleksy. Tak jak radzi Nina W. Brown: w związku z narcyzem kieruj się rozumem, nie sercem.
Całość czytaj TU
 
 
Kobiety, które kochają psychopatów
Autor: M.A.  nt. książki Sandra L. Brown „Kobiety, które kochają psychopatów”
(…)
Dlaczego więc kobiety lądują na końcu z psychopatami? Wiele z nich wkracza w taki związek w czasie, kiedy czują się osłabione po stracie kogoś bliskiego, są zestresowane, cierpią na niepokój i depresję. Te czynniki ryzyka definitywnie przyczyniają się do podatności kobiet, jednak nie są to jedyne czynniki. Samotność czyni kobiety podatnymi na atak i drapieżnik o tym wie. Wiele osobistych historii tych kobiet obraca się wokół dotkliwego osamotnienia w czasie, kiedy spotykają one psychopatę. Nie można zapominać o najważniejszym, a mianowicie, że potrzeby uczuciowe i społeczne są kluczowym czynnikiem w psychopatycznym ataku.
Wiele z tych kobiet kilkakrotnie rozpoczynało i kończyło związek, zanim zdołały uwolnić się ostatecznie i dopiero wówczas pogłębiający się ból tego, co musiały przeżyć zaczyna do nich docierać w pełni. Pomimo tego, czego doświadczyły z rąk psychopaty, kobiety wciąż bywają w rozterce przed porzuceniem psychopaty i odejściem bez odpowiedzi na pytania, co właściwie z nim jest złego i przyjrzeniu się bliżej swym doświadczeniom i temu, co naprawdę się wydarzyło.
Ludzie, którzy potrafią się wysoce ekscytować nie cierpią monotonii. Jedno jest pewne u kobiet związanych z psychopatami: podobnie jak oni nie lubią nudnego życia, tak i one nie lubią nudnych mężczyzn.
Atrakcyjność bywa często podświadoma i kobieta czuje jakby ją coś “napędzało”. Jeśli pociągają ją dominujący, szukający podnieceń ekstrawertycy, to może być jej “skrzywienie”. Jednakże, z samej natury tego, ‘kto’ ją pociąga, będzie ona zawsze łowić w sadzawce patologii, ponieważ psychopaci są zawsze dominującymi, szukającymi ekscytujących podniet ekstrawertykami, którzy właśnie jej się podobają!
Nie wszyscy dominujący mężczyźni są psychopatami, ale WSZYSCY psychopaci są dominujący. Jeśli więc szuka ona takiego typu, może ryzykować bardziej trafienie na psychopatę niż kobieta, która nie lubi dominujących mężczyzn. Musi więc ona zrozumieć swój ‘czynnik ryzyka”, że kiedy spotyka się z dominującymi ekstrawertykami, to ryzykuje wylądowanie z psychopatą.
Owa duchowo wolna część kobiety, która akceptuje życie takim, jakie ono jest, posiada również zdolność do zaakceptowania braku porządku i rutyny, który cechuje życie psychopaty. Takie kobiety potrafią łatwo tolerować chaos powodowany przez jego styl życia i roller-coaster nieodłącznych wzlotów i upadków. Zabiera im nieco czasu z psychopatą, zanim zmęczą się tym brakiem porządku i stałym chaosem.
Odniesienie źródłowe:
 
Całość czytaj TU
 
 
Kobieta - ofiara przemocy psychicznej
Autor: Eugenia Herzyk
[trenerka rozwoju osobistego, założycielka Fundacji Kobiece Serca] 
Przemoc, której doznaje kobieta od mężczyzny, zarówno fizyczna, jak i psychiczna stanowi patologię, której nie da się zwalczyć jakimkolwiek działaniem prawnym, na przykład poprzez udoskonalanie mechanizmów karania oprawcy. Źródło tej patologii tkwi bowiem w psychice kobiety-ofiary, która – pomimo doznawanych upokorzeń i przeżywanych w związku cierpień nie potrafi od oprawcy odejść. Przyczyną tak nieracjonalnych, destrukcyjnych dla kobiety działań jest jej uzależnienie od mężczyzny, określane w psychologii terminem „love addiction” – nałóg miłości. Mechanizmy powstawania i objawy tego uzależnienia są analogiczne do alkoholizmu, czy narkomanii - w rozwiniętych stadiach tych chorób istnieje przymus powtarzania nałogowych wzorców pomimo ich ewidentnych szkodliwych skutków, następuje utrata samokontroli, a w przypadku odstawienia – zespół abstynencyjny. Nałóg miłości występuje w wielu odmianach – jednym z nich jest „kochanie za bardzo”. Termin ten pochodzi ze znakomitej książki amerykańskiej psycholog Robin Norwood, w której opisuje genezę, objawy, wzorce zachowań i szkodliwe konsekwencje tego rodzaju uzależnienia.
Kobieta-ofiara przemocy ma tylko jedno rozwiązanie, by przestać nią być – rozstać się ze swoim oprawcą. (…)
Tak, jak pierwszym krokiem prowadzącym do podjęcia leczenia u alkoholika jest przyznanie się przed samym sobą do tego, że nim jest, tak kobieta-ofiara przemocy, aby nią być przestała, musi przyznać się przed samą sobą, że nią jest. W przypadku każdego nałogu mechanizm zaprzeczania jest bardzo silny – uzależniony woli żyć w iluzji, że tak naprawdę nic złego się nie dzieje, niż podjąć decyzję o zerwaniu z nałogiem. Kobieta-ofiara nie chce nazwać sprawy po imieniu, bagatelizuje krzywdy, jakie zadaje jej partner lub im zaprzecza. Bardzo często nikomu nie mówi o tym, jakich doznaje upokorzeń, bo się po prostu tego wstydzi. Na zewnątrz udaje, że stanowią z partnerem idealną parę, a w domu przeżywa piekło. Ale kobieta, która „kocha za bardzo” jest w stanie znieść wszystko i cierpieć w milczeniu, byleby tylko związek trwał. Ażeby jakoś przed sobą uzasadnić takie postępowanie, obarcza się winą za czyny oprawcy wobec niej i tłumaczy sobie, że cierpi w imię miłości. Tak naprawdę jest ze swoim partnerem dlatego, że jest od niego uzależniona emocjonalnie, Przyczyną „kochania za bardzo” jest ogromny lęk kobiety przed samotnością i samorealizacją oraz niezaspokojony, olbrzymi głód miłości.
Bardzo często kobieta-ofiara przemocy wykonuje jakikolwiek ruch dopiero wtedy, gdy jej cierpienia stają się nie do zniesienia, gdy doznawana przez nią przemoc zaczyna zagrażać jej zdrowiu fizycznemu czy psychicznemu, a nawet życiu. Kiedy odzywa się w niej instynkt samozachowawczy. Wtedy zaczyna się mozolny proces odkłamywania rzeczywistości – kobieta przyznaje się przed sobą, że jest ofiarą, a jej ukochany, ten, którego darzy tak wielką miłością – bezwzględnym oprawcą. (…) 
 
Całość czytaj TU
 
 
Uzależnienie kobiety od mężczyzny, czyli syndrom "kochania za bardzo"
Autor: Eugenia Herzyk
[trenerka rozwoju osobistego, założycielka Fundacji Kobiece Serca]
(…)
Na określenie niezdrowych, dysfunkcyjnych relacji między partnerami w związkach używa się niekiedy słowa „toksyczne”. Toksyny, które wytwarza ten związek, powodują, że kobieta traci poczucie swojej wartości. Czuje się zraniona i upokorzona działaniami mężczyzny, ale jednocześnie nie ma siły, by go opuścić. Żyje w wiecznym stresie, często wpada w depresję. Niekiedy, próbując zagłuszyć swój ból, „leczy się” alkoholem, burzliwymi romansami, pracoholizmem. Jest sfrustrowana i swoją złość wyładowuje na innych. Nie jest zdolna do racjonalnej oceny życia, które prowadzi, a wszystkie jej działania są reakcją na zachowanie partnera. Za swoje nieudane życie obciąża jego. Wkłada wiele wysiłku, by go zmienić, bo wydaje się jej, że gdy tego dokona, wreszcie będzie szczęśliwa. Czasem to partner ją opuszcza – cierpi wtedy podwójnie i ma poczucie olbrzymiej niesprawiedliwości, bo przecież ona tak się dla niego poświęcała.
Uzależnienie kobiety od mężczyzny, jak każdy nałóg, wpływa destrukcyjnie na jej życie. Jest chorobą - i to postępującą, która nie leczona ma ujemny wpływ na cały organizm. Robin Norwood w swojej książce określa to dosadnie: „Kochanie za bardzo może zabić”.(…)
Kobieta zdrowa, której mężczyzna zadał ból, opuszcza go. Kobieta, która „kocha za bardzo” jest w stanie znosić wszelkie cierpienia. Tłumaczy się przed sobą, że robi to w imię miłości, walki o związek. Tak naprawdę robi to z lęku przed samotnością, bo nic dla niej nie jest tak straszne, jak wizja rozstania. Mężczyzna, który widzi, że jego partnerka dzielnie trwa u jego boku, wybacza mu agresję, czy zdrady, powtarza swoje zachowania. Zaczyna rozumieć, że jego kobieta, którą uważał za tak silną, tak naprawdę jest słaba i nie potrafi od niego odejść. Sam jednak wciąż jej potrzebuje, więc jej nie opuszcza, ale to on teraz zaczyna dyktować warunki. Toksyczny związek, oparty nie na dojrzałej miłości, a na wzajemnym uzależnieniu, trwa nadal…(…)
Zdrowiejąc, kobieta odzyskuje do siebie szacunek i wiarę w swoje możliwości. Nabiera poczucia, że ma prawo do szczęścia. Zaczyna cieszyć się życiem. Uczy się też miłości do mężczyzny, takiej która nie uzależnia, a daje satysfakcję i stymuluje do osobistego rozwoju każdego z partnerów. Wyzbywając się marzeń o wielkiej, romantycznej miłości, znajduje tą prawdziwą i dojrzałą. Taką, która co prawda nie zapewnia niebiańskich rozkoszy, ale za to uwalnia od piekielnych męczarni. 
 
Całość czytaj TU
 
 
TERROR PSYCHICZNY W ZWIĄZKU
Autor: Beata Markowska
[coach akredytowany przez ICC, trener rozwoju osobistego.]
„Przecież nie bije to nie dzieje się żadna krzywda?” Czy aby na pewno? Jednym ze skutków przemocy jest trauma, zaburzone poczucie bezpieczeństwa, czasem depresja. Okrutne przeżycia wyciskają emocjonalne i fizyczne piętno, stają się rysą na życiu kobiety. Czasem jest to rysa nieodwracalna.
Jakie są konsekwencje „prania mózgu”? Po czym poznać kobietę, która doświadcza przemocy psychicznej?
Unika tematu dotyczącego przemocy, stara się bagatelizować akty molestowania psychicznego, czasem broni sprawców.
Jest zamknięta w sobie, bierna, pozbawiona energii. Nic jej się nie chce, rzadko wychodzi. Przestała widywać się z przyjaciółmi.
Zmienia swoje poglądy, przyzwyczajenia, by dostosować się do życzeń „Pana i władcy”. Zmiana jej zachowania w stosunku do tego, kim była kiedyś jest z reguły zauważalna dla otoczenia.
Nie potrafi przyjmować krytyki ze strony innych ludzi. W konfrontacji wycofuje się. Nie umie postawić granic.
Cierpi na gwałtowne zmiany nastroju od skrajnej bierności do wybuchów gniewu; nagłe wybuchy płaczu, śmiechu nie są w jej przypadku rzadkością. Odczuwa lęk, niepokój, wstyd, złość naprzemiennie z apatią i zmęczeniem.
Przeżywa silne poczucia lęku i zagrożenia. Od sprawcy oczekuje jedynie kary, ponieważ wie, że jest pełna wad, a wszystko co robi jest niewłaściwe. Przeżywanie silnego poczucia winy kieruje złość i agresywność w stronę własnej osoby, to z kolei powoduje, że sprawca może czuć się bezkarnie.
Gnębi ją poczucie winy, czasem popada w uzależnienia, nierzadko dopada ją depresja. Złość i gniew kieruje najczęściej w stronę własnej osoby, to z kolei powoduje, że sprawca może czuć się bezkarnie.
Ofiara przemocy psychicznej pozwala na degradację własnego obrazu. Skutkiem czego uważa, że jest głupia i mało zdolna. Czuje się bezradna. Łatwo ulega sugestiom i manipulacjom.
Procesy „prania mózgu” powodują całkowite podporządkowanie, utratę poczucia własnej wartości oraz bezkrytyczne przyjmowanie rzeczywistości, wykreowanej przez sprawcę.
Jeśli rozpoznajesz w tym opisie siebie – działaj.(…)
 
Całość czytaj  TU
 
 
Przemoc psychiczna boli bardziej...
Fragment rozmowy Fundacji A.R.T. z prawniczką Anną Niewczas oraz ekspertem zajmującym się tematem przemocy Markiem Prejznerem
(…)
Zazwyczaj zachowania partnera, które powinny zapalić nam czerwoną lampkę, są odbierane przez przyszłe ofiary przemocy zupełnie na odwrót, jako oznaka ogromnej troski. Partner kontroluje na każdym kroku? Chce zawsze wiedzieć, gdzie i z kim jesteśmy? Odbiera z pracy, odprowadza pod drzwi? Sprawdza nasze telefony? Prowokuje liczne sceny zazdrości, kontroluje coraz częściej dokładniej… Z czego to wynika? I co w tym momencie  powinniśmy zrobić?

MP: Najłatwiej byłoby powiedzieć UCIEKAĆ!!! Natychmiast i jak najdalej, ale niestety to nie jest takie proste. Dlatego im wcześniej zorientujemy się, że to nie są objawy miłości tylko przejawy władzy i kontroli tym lepiej. Wymienione w tym pytaniu zachowania sprawcy przemocy są przejawami izolowania ofiary, a intencją izolowania jest doprowadzenie do takiej sytuacji, w której ofiara staje się w pełni uzależniona od sprawcy. Stopniowo traci jakikolwiek system wsparcia, a sprawca staje się jej jedynym "zbawcą".
AN: Tak jak wspomniałam wcześniej odczuwanie przemocy emocjonalnej jest subiektywne. Powyższe zachowania będą stanowić przejawy przemocy, gdy osoba, której będą one dotyczyć, będzie się z nimi czuła niekomfortowo, gdy zaczną one negatywnie oddziaływać na jej życie. Przede wszystkim gdy zachowania sprawcy będą powodowały strach, niepokój czy zakłopotanie. W komentarzu do art. 207 KK czytamy, iż: za "znęcanie się psychiczne" nie można uznać zachowania się sprawcy, które nie powoduje u ofiary poważnego cierpienia moralnego.
Niestety z telefonów wynika, że zazwyczaj kończy się na rozmowie, poczytaniu informacji na forach - spróbujmy przedstawić zagrożenia i co może się stać w przypadku gdy nie zadbamy o siebie?

MP: Nie jestem zwolennikiem straszenia nikogo, a osób doznających przemocy w szczególności. Jeżeli chcemy pomóc takiej osobie, to warto pamiętać o wzmocnieniu jej, o stworzeniu planu bezpieczeństwa skierowaniu jej uwagi na poszukiwaniu rozwiązań.
AN: W zupełności zgadzam się z Markiem. Najpowszechniejszym zagrożeniem dla osób doznających przemocy emocjonalnie jest obniżenie komfortu życia. Jednakże skutki długotrwałej przemocy emocjonalnie mogą być tragiczne.
Jak się bronić przed przemocą psychiczną?

MP: Możemy próbować unikać sprawców przemocy emocjonalnej i pracować nad rozwijaniem w sobie poczucia własnej wartości, a także rozwijać zachowania asertywne rezygnując z uległości i agresji. Szukać wsparcia wśród osób okazujących szacunek i tolerancyjnych.

AN: Przede wszystkim należy bacznie obserwować siebie i osoby z naszego otoczenia. Jeśli tylko w naszym otoczeniu dzieją się jakieś negatywne zjawiska o charakterze przemocowym, a my nie do końca potrafimy je określić i jednoznacznie nazwać, warto zacząć szukać pomocy, bo szybka reakcja jest tu bardzo ważna. Najwłaściwszym miejscem gdzie można znaleźć pomoc na etapie identyfikacji zjawiska są organizacje pozarządowe i działające w nich poradnie psychologicznie i prawne.

Natomiast jesteśmy ofiarami lub świadkami aktów przemocy i nie mamy wątpliwości, że z tym właśnie zjawiskiem mam odczynienia, by uchronić siebie bądź inne osoby przed eskalacją działań ze strony sprawców, nie należy zwlekać i możliwe szybko powiadomić organy ścigania.  Przestępstwo znęcania się jest przestępstwem ściganym z urzędu. Oznacza to, iż organy ścigania (Policja lub Prokuratura) zobowiązane są po uzyskaniu informacji o podejrzeniu popełnienia przestępstwa niezwłocznie podjąć działania.(…)
A.R.T.
 
Całość czytaj TU
 
 
Daltoniści ludzkich uczuć
Autor: Katarzyna Kosior [psycholog] 
(…)
Wiele spośród kobiet pozostających w relacji współuzależnieniowej ze swoim partnerem nie potrafi zrozumieć jak może być z kimś takim, jak może pozwalać wciąż się ranić. Często w takie relacje wikłają się kobiety dobrze sytuowane, wykształcone i niezależne życiowo pod każdym względem. Ich mężczyźni, z deficytami emocjonalnymi, pozbawieni wyrzutów sumienia i empatii, niejednokrotnie zrzucają całą odpowiedzialność za związek na kobietę, sugerując jej, że jest tak samo chora jak on, i że nikt inny prócz niego nie chciałby z nią być. Kobiety te w końcu zaczynają wierzyć słowom psychopatycznego partnera – myślą, że rzeczywiście nie zasługują na nikogo lepszego, że to z nimi jest coś nie tak, bo nie potrafią stworzyć normalnego, zdrowego związku. Wiele z nas wchodzi w relację z psychopatycznym mężczyzną zwykle wtedy, gdy czujemy się szczególnie osłabione, bądź zestresowane. Zaniżone poczucie własnej wartości wydaje się być tą cechą, na która psychopaci są wyczuleni – potrafią z tłumu ,,wyłowić’’ niepewną kobietę, bo jest ona dla niego gwarantowanym łupem. Często samotność, z którą wiele kobiet nie umie sobie radzić, czyni je podatnymi na ataki ,,drapieżnika’’. Później bardzo trudno im się z takiej relacji uwolnić, kończą ją wielokrotnie, by za chwilę na nowo do niej powrócić. Kiedy już się to uda, zaczynają dostrzegać to, z kim miały do czynienia, dopiero wtedy  odczuwają prawdziwy ból, który tłumiły w sobie tylko po to, by nie zostać porzucone. Psychopaci uwielbiają ekstrema we wszystkich dziedzinach życia, nie cierpią nudy. Przywoływane w książce Sandry L. Brown badania wykazują, że w związki z psychopatami wchodzą kobiety, które podobnie jak oni nie tolerują monotonii, a przez to stronią od nieciekawych mężczyzn. Osobowość dyssocjalną charakteryzuje skrajny ekstrawertyzm, a więc duża towarzyskość i poszukiwanie doznań przy jednoczesnych skłonnościach do dominacji. Trudno nie przyznać, że cechy te szczególnie mocno kojarzą się z męskością, dlatego dominujący mężczyzna może wydawać się kobiecie szczególnie atrakcyjny. Ważne by wiedzieć, że wszyscy psychopaci są dominujący i charakteryzuje ich chorobliwa potrzeba kontroli otaczającego świata oraz ludzi. Brak porządku i rutyny tak właściwe życiu psychopaty nie są dla kobiety niczym trudnym do zaakceptowania. Dopiero po jakimś czasie zaczyna męczyć ją ten tzw. ,,emocjonalny rollercoaster”, który funduje jej Partner – chwilowy wzlot, by za moment zaliczyć bolesny upadek z dużej wysokości. Ofiarami psychopatów zwykle padają uczuciowe kobiety, a więc takie, które w szczególności skupiają się na przejawach pozytywnych uczuć ze strony partnera. Dla tych mężczyzn stanowią one idealne partnerki, gdyż owy sentymentalizm stanowi zasłonę dymną dla wybryków psychopaty. Z kolei kobiety, które bardziej dbają o siebie w związku, aniżeli o partnera, rzadko padają ofiarą zaburzonych mężczyzn. Zarówno on nie chciałby kobiety, która go nie podziwia, jak i ona nie wybrałaby jego, ponieważ ten z kolei niewiele ma jej do zaoferowania. Często jawi się on jako ktoś skrzywdzony i szukający ratunku w związku pełnym czułości, oczywiście z kobietą o ,,gołębim sercu”. Kobiety troskliwe, współczujące oraz zbyt ufne, czy wręcz naiwne, a więc będące kompletnym przeciwieństwem psychopaty stają się niewymagającym celem. Mówi się, że empatia u kobiet jest dla psychopaty narkotykiem służącym mu po to, by zaspokoić swoją potrzebę władzy i dominacji, choć sam zupełnie nie jest zdolny do jej doświadczania. Kobiety mają także dużą tolerancję na ból i zdolność do przetrwania w trudnych emocjonalnie warunkach. Taka nasza właściwość staje się polem manewru dla psychopaty – wie on bowiem, że może ,,próbować nas” w nieskończoność, a nasze granice są wciąż przesuwane tak, by mieściły się w nich jego występki. Psychopata doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo kobieta jest mu oddana, i że wykaże się lojalnością nawet wówczas, kiedy jego kłamstwa wyjdą na jaw. Im większa lojalność, tym większy ból po zakończeniu takiego związku, tym większe poczucie bycia oszukaną, tym trudniej pozbierać się po takim doświadczeniu. Psychopata gnębiąc swoją ofiarę ma poczucie kontroli i władzy, upokarza ją oraz buduje swoje poczucie własnej wartości i mocy odbierając je swojej partnerce.
Związek z psychopatą
Zwykle w związku z psychopatą dochodzi do rywalizacji pomiędzy partnerami. Takie współzawodniczenie z osobą zaburzoną może zakończyć się jedynie klęską dla samej kobiety, ponieważ to, co napędza psychopatycznego mężczyznę to walka i podjęcie gry według jego reguł. Zamiast wycofać się z tej relacji, kobieta zwykle zostaje i próbuje naprawiać to, co się zepsuło. Z gruntu starania jej skazane są na niepowodzenie, psychopata bowiem, jako osoba z deficytami emocjonalnymi, nie zrozumie uczuć partnerki i tego, że jego zachowania mogą być dla niej krzywdzące, a winą za zaistniałą sytuację obarczy nią samą. Psychopatyczni partnerzy są niezwykle uporczywi w swoich działaniach, które prowadzą tylko do jednego – emocjonalnego wyniszczenia kobiety, z którą są po to, by ta miała mniej sił na stawianie czoła jego absurdalnym zachowaniom. Za cenę spokoju taka kobieta jest w stanie znieść niemal wszystko, nie ma jednak świadomości, że będzie ją to kosztowało dokładnie tyle samo…WSZYSTKO.
Zacząć żyć na nowo
Uważa się, że to czego doświadcza kobieta pozostająca w związku z psychopatą to zło w czystej postaci. Kiedy ma się styczność z czymś takim trzeba dużo czasu i wiary, by na nowo zacząć wprowadzać w nasze życie dobro. Naprawić połamane serce, udręczoną duszę i doświadczające fizycznego bólu ciało. Większość kobiet uważa, że nie mogły w żaden sposób przygotować się na atak psychopaty, bo związek z nim nie posiada ani jednej z cech zdrowej relacji, których niegdyś doświadczyły. Jest to dla nich zatem zupełnie nowa, nieznana, a przy tym ekstremalnie trudna pod względem emocjonalnym sytuacja. Psychopata deprecjonuje poprzednie relacje swojej partnerki, by pokazać jej, że ich związek jest jedynym i właściwym, a tym samym sprawia, że zaczyna ona wątpić w swoje własne doświadczenia, potrzeby i myśli. Kobieta ta traci grunt pod nogami, bo to, w co wierzyła zostało zburzone, a ona sama czuje, że jest z nią coś nie tak skoro odbiera obecny związek jako nietypowy i dla niej trudny. Ona tkwi w patologicznym związku mocno w niego zaangażowana, a on utwierdza ją w przekonaniu, że to jej wina, że to ona jest do niczego i dlatego poprzednie jej związki zakończyły się niepowodzeniem. Kobieta u boku psychopaty próbuje sprostać wymaganiom, ,,skacze’’ coraz wyżej, by dorównać jego standardom. Paradoks polega na tym, że im bardziej się stara, tym bardziej wikła się w chorą relację, tym lepiej karmi jego ego i utwierdza go w przekonaniu, że to on sprawuje nad nią całkowitą władzę. Tylko zupełne wyzwolenie się spod oddziaływań osoby zaburzonej daje szanse na normalne życie. Zwykle jednak odzyskanie spokoju i naprawienie zła, które zostało nam wyrządzone wymaga dużej pracy nad sobą. Kluczowym jest wybaczenie samej sobie i przyznanie, że w żaden sposób nie można było obronić się przed tak nieobliczalnym człowiekiem. Pewne jest, że niezależnie od tego, jak bardzo próbowałybyśmy nie ulec, on zrobiłby wszystko, by osiągnąć swój cel. Jedyne co można  to zwiększać swoją świadomość i wiedzę na temat funkcjonowania osobowości antyspołecznej, bo tylko one mogą otworzyć nam oczy na to, z kim mamy do czynienia i jak z taką osobą postępować. (…)
 
Całość czytaj TU
 
 
Związek z psychopatą
Autor: Kamila Korcz [psycholog]
(…)
Mówiąc „psychopata”, myśli się zwykle o gangsterach i seryjnych mordercach. W rzeczywistości większość psychopatów funkcjonuje stosunkowo normalnie w życiu zawodowym i społecznym, nie wzbudzając żadnych podejrzeń. W jaki sposób psychopata zdobywa zaufanie u kobiety, mimo tylu wad? Zazwyczaj jest czarujący, działa jak magnes, intensywnie hipnotyzuje spojrzeniem, gdyż ze względu na brak odczuwania lęku podtrzymuje dłużej kontakt wzrokowy niż sugerowałby kontekst społeczny. Psychopata zapewnia o swej dobroci, wsparciu, chęci niesienia pomocy oraz stosuje manipulację, by przekonać do siebie partnerkę – potencjalną ofiarę.
Mechanizmem przywiązania bywa bardzo często seks. Podczas zbliżeń intymnych kobieta produkuje dużą ilość oksytocyny – hormonu odpowiedzialnego m.in. za budowanie zaufania między ludźmi. Psychopata umie trafnie odgadywać potrzeby emocjonalne kobiety i poprzez doświadczenia erotyczne silnie ją ze sobą wiąże. Mężczyzna o aspołecznym typie osobowości „odkrywa karty” bardzo powoli, by nie spłoszyć za wcześnie ofiary. Kobieta z czasem spostrzega, że jej wyobrażenie partnera jest dalekie od ideału, ale czasem jest już bardzo trudno wyplątać się z destrukcyjnego związku.
Jakie kobiety wiążą się z psychopatami?
Są to zwykle kobiety, które w momencie poznania psychopatycznego mężczyzny, znajdują się w szczególnej dla siebie sytuacji życiowej, np. po rozstaniu, kryzysie emocjonalnym, pragną zmian czy odczuwają monotonię życia. Jest to zazwyczaj słabość sytuacyjna, nie osobowościowa, ale psychopata potrafi wykorzystać ją dla własnych korzyści. Mężczyzna z dyssocjalną osobowością raczej nie wybiera kobiet dysfunkcjonalnych czy depresyjnych. On chce zdobywać władzę nad kobietą stabilną emocjonalnie, otwartą, ekstrawertywną, tolerancyjną, inteligentną, oddaną, o wysokim poziomie wytrzymałości na frustrację i wysokich standardach moralnych, która ma określony status społeczny i toleruje pewną nieprzewidywalność w swoim życiu.
Tutaj potwierdza się mit funkcjonujący w społeczeństwie, że przeciwieństwa się przyciągają, chociaż naukowcy dowodzą, że partnerzy tworzący związki symetryczne, czyli takie, w których dominują podobne zainteresowania, cechy temperamentalne i zbieżny system wartości, mają większe szanse na przetrwanie. Psychopata to zazwyczaj człowiek przebiegły, wyrafinowany i inteligentny, który za pomocą różnych „sztuczek” wykorzystuje łatwowierność kobiety i niszczy ją.
Psychopatyczna tendencja do stosowania gier umysłowych może spotkać się z jej inteligencją, jej otwartość na doświadczenia może uzupełniać się z jego tendencją do poszukiwania adrenaliny, jego nieprzewidywalność z jej tolerancją na pewną dezorganizację w życiu, a najważniejsze, że jej ambicja, sumienie i niechęć do przyznania się do porażki gwarantuje psychopacie jej wierność i przywiązanie.
Wyjście z toksycznego związku
Nie ma chyba prostszego przykładu najbardziej wyniszczającej i destrukcyjnej relacji, jaką jest związek z psychopatą. Na uwagę zasługuje fakt, że kobieta, która raz zwiąże się z psychopatą, ma tendencje do wchodzenia później w podobnego typu relacje, co przekonuje ją do myślenia, że ona po prostu przyciąga takich właśnie mężczyzn. Aby nie tkwić dalej w tak patologicznej relacji, kobiecie należy uświadomić mechanizm wiązania i dynamikę rozwoju związku z psychopatą oraz pewne ograniczenia wyborów, które nie wynikają z jej nieumiejętności, ale zdolności manipulacyjnych partnera.
Niezbędna jest terapia. Często, oczywiście, nie uczestniczy w niej sam sprawca problemu, tylko kobieta, która doświadczyła cierpień w tym szczególnie raniącym związku. Pomoc psychologiczna pomaga jej wówczas uwierzyć w siebie oraz odbudować poczucie szacunku i godności dla własnej osoby. Ofiarą psychopaty może paść każda kobieta, niezależnie od wieku, statusu społecznego, wykształcenia czy wykonywanego zawodu. Ważne jest, aby po rozstaniu się z toksycznym partnerem zadbać o siebie i przywrócić swoją stabilność emocjonalną. Psychoterapia jest wówczas jak najbardziej pomocna.
 
Całość czytaj TU
  
Toksyczne związki
Weryfikacja merytoryczna: Kamila Korcz [psycholog społeczny]
(…)
Jeszcze nasze babcie mówiły, że kłamstwo ma krótkie nogi. Tej starej mądrości powinni bać się kłamcy. Podstawą związku jest zaufanie. Jedna osoba przyjmuje, że słowa drugiej są prawdą. Jeżeli partner lub partnerka kłamią, muszą liczyć się z tym, że prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw. Kłamstwo w związku, dotyczące rzeczy błahej lub poważnej, pociąga za sobą konsekwencje. Partnerzy przestają sobie ufać, zaczynają sprawdzać prawdomówność, zaczynają kontrolować drugą osobę.
Manipulacja w związku
Podstawową formą manipulacji w związku jest szantaż emocjonalny. Gdy jeden z partnerów zastanawia się, jak zakończyć toksyczny związek, drugi ucieka się do argumentów, takich jak:
·        nie umiem żyć bez ciebie;
·        zrobię sobie krzywdę, jeśli mnie zostawisz;
·        pożałujesz, jeżeli ode mnie odejdziesz.
Manipulacja powoduje, że partner staje się uległy. Pozwala decydować o swoim życiu, zarówno o sprawach fundamentalnych, jak i błahych. Pamiętajmy, że każda forma manipulacji w związku to rodzaj przemocy psychicznej. Warto zastanowić się, czy rzeczywiście partner kocha, skoro zaczyna krzywdzić w imię źle pojętej miłości. (…)
Sprzeczność uczuć a toksyczność związku
Można wskazać na sprzeczne tendencje powszechnie doświadczane w związku. Należą do nich:
·        wahanie pomiędzy doświadczaniem namiętności a poczuciem przytłoczenia,
·        poczucie, że w jednej chwili kochamy swojego partnera, by w następnej wściekać się na niego,
·        poczucie, że intensywność troski naszego partnera pochlebia nam i jednocześnie powoduje poczucie inwazji w nasze sprawy,
·        ekscytacja nieprzewidywalnością naszego związku,
·        poczucie winy wskutek obrony naszych spraw w związku.
Funkcjonowanie w toksycznej relacji powoduje trudności w ocenie, które z naszych zachowań – aktywnych lub pasywnych – powodują obsesyjne zachowanie partnera. Jednakże do czasu uzyskania pełnej jasności co do naszej roli w związku wszelka jego zmiana na lepsze może okazać się trudna do osiągnięcia. Z czasem możemy doświadczać uczuć stłamszenia.
Jak uwolnić się od toksycznej miłości?
Wiele osób nie dostrzega niszczycielskiego charakteru swoich związków i przez lata pozostaje w relacji, która unieszczęśliwia. Zerwanie takiego związku nie jest łatwe. Często partner odmawia zgody na odejście, a z drugiej strony – brakuje nam odwagi na podjęcie takiego kroku.
·        Pierwszy krok to dostrzeżenie symptomów destrukcyjnego funkcjonowania naszego związku. Kiedy zaczniemy rozpoznawać te symptomy i próbować zmieniać nasze wieloletnie zachowania, może obudzić się w nas opór i ogarną nas irracjonalne emocje. Jest to jednak nieuniknione. Trudno jest bowiem zmienić nawyki z dnia na dzień. Warto jednak nad tym pracować. Konieczna wydaje się także zmiana sposobu myślenia o sobie, szczególnie jeśli te myśli oscylowały wokół przekonania, że jest się kimś złym, bezwartościowym, niezasługującym na miłość, niegodnym partnera itp. Taki sposób myślenia o sobie może powodować przekonanie, że nie zasługujemy na kogoś lepszego, że nikt nas nie chce, że powinniśmy być wdzięczni partnerowi, że jest z nami. Nic bardziej błędnego! Zmiana sposobu myślenia o sobie może skutkować przekonaniem, że możemy wybierać i wydobywać swoje zachowanie spod kontroli systemu błędnych przekonań.
·        Drugi krok to praca nad zachowaniem – należy rozpocząć od określenia własnych frustracji, ograniczeń i oczekiwań.
·        Trzeci krok to przekształcanie impulsów w wybory – samo myślenie o tym, co zamierzamy zrobić, przekształca impuls w świadomy wybór.
·        Czwarty krok to „wyszukiwanie kotwicy emocjonalnej” – jeśli mamy bliskiego przyjaciela lub krewnego, z którym czujemy się na tyle bezpiecznie, by powierzyć mu szczegóły swojej sytuacji, to warto zwrócić się do niego po pomoc. Poczucie wsparcia dodaje siły i woli do działania. Możemy mieć opory przed proszeniem przyjaciela o tak głębokie zaangażowanie w nasze sprawy. Może to się wydawać zbyt dużym obciążeniem. Jednak zaskakująco wielu przyjaciół i krewnych chętnie się godzi.
·        Piąty krok to wychodzenie z izolacji – toksyczny związek jest stanem samotności i wyizolowania. Warto pomyśleć jednak o sobie. Powrócić być może do dawnych pasji, zainteresowań, przyjemności, które zostały zaniedbane w czasie trwania destrukcyjnego związku. Jest szansa, że to spowoduje, że poczujemy się lepiej. Warto spróbować przywołać wspomnienia i uczucia, które sprawiały nam przyjemność, zanim związek opanował nasze życie.
·        Szósty krok to zmiana kierunku – warto pomyśleć o zmianie trybu życia, wzbogacając go, np. o większą aktywność fizyczną. Kiedy podejmujemy wysiłek fizyczny, nasz mózg produkuje substancje chemiczne zwane endorfinami. Stanowią one część naturalnego systemu ochrony przed bólem i podobnie jak wiele farmaceutycznych środków przeciwbólowych w rezultacie podnoszą nas na duchu. W przeciwieństwie jednak do tabletek endorfiny nie mają efektów ubocznych, a po ustaniu ich działania nie doznajemy obniżonego nastroju.
Warto też skorzystać z pomocy specjalisty, jeśli trudno jest nam podjąć samodzielne działanie. Rozmowa z psychologiem pomoże nam spojrzeć na problem i siebie samych z innej perspektywy. Czasami pomocą służą także grupy wsparcia.
 
Całość czytaj TU
  
Przemoc emocjonalna (psychiczna)
Autor: Zofia Majtczak [mgr polityki społecznej] 
 (…) Na koniec powiem coś co pewnie się Tobie nie spodoba. Wiadomo, że za przemoc odpowiedzialny jest sprawca. To prawda. Ale ktoś robi, a ktoś choć bardzo nie chce – pozwala. Jeśli od lat stosujesz nieskuteczne własne patenty i łudzisz się, że w końcu znajdziesz ten sposób, że dotrzesz do niego, że w końcu zrozumie …… i uporczywie tkwisz w nie szukaniu profesjonalnej pomocy – jest to zakres Twojej odpowiedzialności. Pozwól sobie pomóc. Zmiana może się okazać łatwiejsza niż myślisz.
 
Całość czytaj TU