tag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post7008068483644274621..comments2023-06-01T12:04:40.602+02:00Comments on Moje dwie głowy © : NOTA O KSIĄŻCEMajahttp://www.blogger.com/profile/05487643457110841097noreply@blogger.comBlogger60125tag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-44789535575302361432017-12-29T20:55:31.651+01:002017-12-29T20:55:31.651+01:00Dziękuję bardzo za ten blog i książkę. Czytałam i...Dziękuję bardzo za ten blog i książkę. Czytałam i byłam przerażona podobienstwami. Nie widziałam tylko porównania do prowadzenia podwójnego życia tego gada. Teraz jestem po rozstaniu, w trakcie dochodzenia na policji dot. Znęcania się. Skontaktowalam się z jego byłymi i było to podwójne życie, równolegle ja i jego była. Schemat powtarza się od lat. Książka była poważnym krokiem do zakończenia tego, dostałam ogromne wsparcie od terapeuty i policjantów. Przede mną długa droga w sprawie karnej i w dojściu do siebie psychicznie. Dziś nie mogę uwierzyć że moje życie było jak scenariusz na film. Dostałam wiele wsparcia od najbliższych i teraz pomagam innym. Między innymi prezentując im tą książkę. Ta książka jak i nagranie Karoliny Piaseckiej zrobiły dla walki z przemocą wobec kobiet bardzo wiele. Dziękuję bardzo :-) Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/03514327610050953724noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-65636407378460040322017-11-21T13:57:23.776+01:002017-11-21T13:57:23.776+01:00Maju dziekuje za ta ksiazke. Jakby w 90% ktos opis...Maju dziekuje za ta ksiazke. Jakby w 90% ktos opisal moje zycie. Byly psychofag nie zdazyl jeszczezaczac notorycznie zdradzac ale szykowal sobie grunt mowiac wszem i wobec jak bardzo mnie kocha. Ja teraz odzyskuje siebie, i naprawiam te wszelkie zniszczenia jakie wniosl do zycia mojej rodziny. Odchodzilam, wracalam pelna watpliwosci co nalezy robic a co nie i co jest prawda a co klamstwem. Dzieki Tobie wiem. Dziekuje. MartaMartahttps://www.blogger.com/profile/05433004288867647331noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-42693209174379022062016-07-20T16:18:14.046+02:002016-07-20T16:18:14.046+02:00Kurczę, nie ma co mącić. Zawsze miło się czyta tak...Kurczę, nie ma co mącić. Zawsze miło się czyta takie rzeczy :) <br />PIĘKNY nick. Już widać, że będzie dobrze!Majahttps://www.blogger.com/profile/05487643457110841097noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-9465467955336043072016-07-19T23:50:40.259+02:002016-07-19T23:50:40.259+02:00Maju, cisną mi się miliony słów po odkryciu Twojej...Maju, cisną mi się miliony słów po odkryciu Twojej książki.... Zarwałam dziś noc (i tak byłaby słabo przespana, przecież koniec związku z psychofagiem to dopiero początek ciężkiej drogi), ale jestem przeszczęśliwa - już wiem, że detoksykacja z Twoją książką będzie przygodą pełną łez oczyszczenia, samoswiadomości, śmiechu, okrzyków " o kurcze" (w mocniejszej wersji, oczywiście), książek, zapisków, emocji... Przeczytałam już wiele pozycji o związkach z narcyzem, ale Twoja książka przebija wszystkie - jest niezwykle praktyczna, życiowa, merytoryczna, w dodatku napisana takim językiem, z jakim się jeszcze w literaturze nie spotkałam (aż zazdroszczę - tak pozytywnie - że ie umiem tak cudownie dowcipnie i mądrze pisać). Wiem, że książka stanie się moją "biblią" w najbliższych miesiącach, będzie ze mną zawsze. Czuję , ze jej potrzebuję i widzę już, jak niesamowicie terapeutycznie na mnie działa.<br />DZIĘKUJĘ CI ZA NIĄ!noginaksiężycuhttps://www.blogger.com/profile/01433990479640468737noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-50281511089439227742016-06-22T01:08:05.480+02:002016-06-22T01:08:05.480+02:00Życzymy :)Życzymy :)Majahttps://www.blogger.com/profile/05487643457110841097noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-6102548108947711072016-06-22T00:07:43.357+02:002016-06-22T00:07:43.357+02:00Nie znam Cię Maju, nie wiem jak wyglądasz ani kim ...Nie znam Cię Maju, nie wiem jak wyglądasz ani kim jesteś. A jednak mnie uratowałaś. Przed kolejnym powrotem kiedy on znowu staje się uroczy, czuły i patrzy na mnie z tym błyskiem w oczach. Kiedy już zapominałam o tych wszystkich kłamstwach, kobietach, poniżaniu, upokarzaniu, nie dbaniu o moje uczucia, potrzeby, cokolwiek, o bieganiu i wysilaniu by na siłę go zadowolić, o ciągłe krytyce bo "chce bym była idealna", o ciągłym musisz, powinnaś, nie możesz, ja chcę, ja oczekuję, ja wymagam, ja lubię, o ciągłym chaosie, niepewności i poczuciu, że nie mam prawa być zmęczona, chora, nie mam prawa opiekować się chorym ojcem, nie mam prawa spędzać czas z koleżankami "bo nie mogę lecieć kiedy koleżanka coś wymyśli, skoro jesteśmy razem", o ciągłym przypominaniu mi, że jak tylko spełnię jego wymagania to będzie piękny, ślub, dzieci i wszystko mi zapewni z jednoczesnym rozczarowaniem dlaczego zarabiam tak mało i muszę mieć tyle a tyle bo on ma koszty, o tym, że nigdy nic od niego nie dostałam, bo przecież on nie będzie się wiązał z materialistką i chociażbym suchy chleb jeść miała to nie powinno mieć dla mnie znaczenia bo będę jadła go z nim, przy jednoczesnym wymaganiu, że dom i dzieci będą na mojej głowie bo jestem kobietą, a generalnie jak jest jakiś spór pomiędzy mężczyzną i kobietą to ustąpić powinna kobieta, bo.. jest kobietą. Kiedy stałam się głucha na alarmujące głosy przyjaciółek "boję się o Ciebie", "co on z Tobą robi", "nie wracaj", "jest egoistyczny i roszczeniowy, jakie ma fochy", "nie poznaję Cię". Kiedy zaczęłam wierzyć w te wszystkie "daj mi czas na zmianę", "to etap przejściowy", "prawdziwy związek zaczyna się dla mnie dopiero wtedy jak zamieszkam z kobietą" (wcześniej było "prawdziwy związek zaczyna się dla mnie dopiero wtedy jak pójdę z kobietą do łóżka"- nie zaczął się). Przeczytałam to wszystko. I teraz już wiem, że to, ze czułam się zmęczona, wyczerpana, ciągły natłok myśli, skołowana, że moje "własne" życie i sprawy przestawały istnieć, że czułam, że coś jest nie tak, że to nie jest normalne... Że to prawda. I że powinnam go wykasować, nie odbierać telefonów, nie odpisywać na smsy, nie widywać się nim, na nic się nie zgadzać, uciec jak najdalej i nigdy nie wracać...<br />Dziękuję i życzcie mi powodzenia.<br /><br />Mała MiMała Mihttps://www.blogger.com/profile/14203634197897811565noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-78718237001269701232015-11-23T11:23:04.848+01:002015-11-23T11:23:04.848+01:00Mój 15- letni syn wczoraj powiedział mi, że odkąd ...Mój 15- letni syn wczoraj powiedział mi, że odkąd odeszłam od taty (psychofaga), to zachowuję się jak samica alfa- wzięłam życie za bary, a przynajmniej się staram. Pozdrawiam wszystkie babki. Samica alfaAlfahttps://www.blogger.com/profile/15189904504069459881noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-22907217868998478102015-04-04T12:49:13.153+02:002015-04-04T12:49:13.153+02:00Maju, po raz kolejny dziekuje za to, co odnalazlam...Maju, po raz kolejny dziekuje za to, co odnalazlam takze w Twojej ksiazce – za stanowcze zabranie glosu. Masz racje, lacze sie z tym, co stanowczo powinnam juz dawno odrąbać raz na zawsze.<br />Szkoda, ogromna szkoda, ze nie trafilam od poczatku na odpowiedni typ literatury. Bo dopiero teraz czuje to, co powinnam byla poczuc wtedy – ZLOSC! <br />Ja natomiast zaczytywalam sie w ksiazkach o komunikacji bez przemocy Rosenberga, bylo o radykalnym wybaczaniu Tippinga, byla The Work Byron Katie. Ja nie mowie, ze prezentowane przez tych autorow metody sa zle, one sa dobre, ale chyba czegos nie uwzgledniaja. Mianowicie zjawiska psychopatow i w ogole ich istnienia. Ludzie, przeciez to, co nadaje sie dla ludzi nigdy nie zadziala w stosunku do krokodyla, zmiji czy piranii! Wyciagnij do takich reke to zostaniesz bez reki! Litosci, czemu nikt o tym nie pisze?<br />To co ja zrobilam na poczatku, to bylo wziecie sobie na grzbiet pelnej odpowiedzialnosci, za to, co sie stalo. Wg. niektorych ksiazek bowiem tak naprawde podswiadomie chcialam (!!!) tego, co sie zdarzylo, a wiec niejako jestem wspolwinna. Jeszcze inne ksiazki nauczaja, ze wszystkie negatywne uczucia wobec innych to tak naprawde projekcja moich cech na innych. Czyli co, ze to ja tak naprawde zeruje na innych i to co jasno widze, to niby projekcja??? Co za bullshit.<br />Coraz czesciej propaguje sie idee falszywej tolerancji, a jesli ktos osmieli sie wskazac palcem i zauwazyc, ze cesarz jest nagi, to jest napietnowany. <br />A wiec - koniec ze wspolczuciem, zrozumieniem i usprawiedliwianiem zla oraz przejmowaniem odpowiedzialnosci za cudze gowno. Bo przeciez dziecintwo trudne, bo przeciez on potrzebuje przykladu, zeby zrozumiec, bo przeciez nadstaw drugi policzek, bo przeciez tylko ja moge zbawic swiat i tylko ode mnie wszystko zalezy, bo kazdy ma prawo do bledow, bo kazdemu moze sie noga powinac, nie sadzcie, abyscie nie byli sadzeni. (Swoja droga zawsze ciekawilo mnie, czy Jezus rzeczywiscie taka postawe mial na mysli gloszac swoje nauki… )<br />Podsumowujac: zauwazylam w koncu, jaka ze mnie miekka faja. <br />Nastepnym krokiem bedzie przerobienie ksiazek o psychopatach. Fishead juz widzialam, pora sie bardziej zaglebic w materie.<br />kokokokokohttps://www.blogger.com/profile/11001525951857795385noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-73304695537591617472015-03-22T20:18:37.687+01:002015-03-22T20:18:37.687+01:00I cóż tu można więcej dodać? Chyba tylko tyle, że ...I cóż tu można więcej dodać? Chyba tylko tyle, że jakkolwiek sobie to nazwiemy, to naszym niezbywalnym prawem jest "łączenie się" z tym, z kim CHCEMY i tylko od nas zależy odcięcie się od tych, których NIE CHCEMY. Odpowiedź na tę wątpliwość zdaje się być jedyną skuteczną techniką.Majahttps://www.blogger.com/profile/05487643457110841097noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-35532992401763872212015-03-22T19:01:02.271+01:002015-03-22T19:01:02.271+01:00Ciekawa jestem co napisze Maja, ale ja podzielę s...Ciekawa jestem co napisze Maja, ale ja podzielę się z Tobą swoimi przemyśleniami. Gwoli informacji – jestem po 2,5 letniej terapii, która zresztą nadal trwa i jestem już lata świetlne od punktu zero, z którego startowałam. Zaczynam być wolna. Nie od faceta, ale od dotychczasowych przekonań, które mną sterowały.<br />Moim zdaniem Ty nie czujesz żadnego wołania lub energii jakiegoś faceta, bo to jest zwyczajnie niemożliwe. Nie nadawaj mu magicznego znaczenia. Nie nadawaj magicznego znaczenia waszej relacji. Ale uważam, że czujesz własną tęsknotę za „słodkim” cierpieniem. Nie spłycam tego uczucia, wiem co ono oznacza. Pamiętam słabość w nogach i ból brzucha, kiedy tylko o Nim myślałam. A teraz wiem, że to nie była żadna tęsknota za Nim, ani żadne magiczne sznury. Nawet nie uzależnienie od niego. Jeśli już uzależnienie – to właśnie od haju emocji. Z jakiegoś powodu wszystkie tu trwałyśmy w związkach, które nie powinny były trwać. Ten powód tkwi/tkwił w każdej z nas. Faceci tylko go wykorzystywali do kręcenia nami. Znajdź ten powód w sobie. <br />Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-74805386301595962812015-03-21T13:22:29.655+01:002015-03-21T13:22:29.655+01:00Ja rowniez wpadam, zeby podzielic sie wrazeniami p...Ja rowniez wpadam, zeby podzielic sie wrazeniami po przeczytaniu ksiazki.<br />Jestem bardzo wdzieczna Maju, ze spisalas swoja historie dla nas, dla Polek, ktore sa wychowywane w pewnej konwencji, gdzie istnieje specyficzne wyobrazenie o tym, co jest meskie ("faceci tak maja") i kobiece ("milosc wszystko zniesie"). <br />Prawda jest, ze po zwiazku z psychofagiem wie sie, ze to, co mialo miejsce, nie bylo zwyklym wybrykiem niegrzecznego chlopca, ktory troche nabroil z niewiedzy. Moze to zabrzmi dziwnie, ale ja po niektorych wyskokach psychofaga niemal czulam unoszacy sie w powietrzu smrod rozkladu, trupi jad. I cos, czego dlugo nie chcialam, nie umialam ubrac w slowa, bo nie mialam dowodow na to a poza tym przerazala mnie ta mysl. Ale czulam, ze tej osobie sprawiloby rozkosz moje… samobojstwo. Wiem, to brzmi jak jakas histeryczna nadinterpretacja. Ale we wspomnieniach widze siebie po osunieciu sie ze skaly, gdy trzymam sie jeszcze jedna reka jej krawedzi a nademna stoi psychol, ktory probuje po kolei odrywac moje palce. Po czym wmawia mi, ze on chcial mnie z powrotem wciagnac na gore. Kto przezyl, ten wie...<br />Ale wracajac do ksiazki. Porownanie psychofazych cech wymianianych w ksiazce to byla dla mnie swietna zabawa, byl efekt "aha!". Niektore przyklady byly jota w jote identyczne, niektore znowu z gola inne. Na przyklad "przyjaznie" . Moj psychofag to byl typ sekciarza, zrzeszajacego wokol siebie "wiernych". Byli to ludzie bezwzglednie lojalni wobec niego, co bralam swego czasu za dobra monete – bo jednak grono przyjaciol mial, a to wzbudza zaufanie. Potem dopiero zaczelam zauwazac, ze ci jego "przyjaciele" to ludzie o bardzo slabych charakterach, czesto z dysfunkcyjnych rodzin, szukajacy akceptacji. Psychofag-sekciarz jest otoczony wiernymi owieczkami, ktore becza tak jak pasterz im kaze. Dlatego kiedy luski opadly mi z oczu mialam wrazenie, ze przy tej liczbie falszywych swiadkow, jakich on mial do dyspozycji, zadna policja i zaden sad nie uwierzy w moja wersje zdarzen. Mialam tylko jedna mozliwosc – nogi za pas i uciekac jak najdalej.<br />Maju, dziekuje Ci za wszystko, co zawarlas w swojej ksiazce, czuje prawde i milosc w kazdym Twoim slowie.<br />Dlatego chcialam Cie zapytac o jeszcze jedna rzecz, ktora mnie frapuje przez te wszystkie lata. Dopiero po lekturze ksiazki czuje sie dostatecznie odwazna, zeby o tym fenomenie tu wspomniec bez obawy bycia uznania za wariatke. Str. 167: "cos na ksztalt lacznosci z psychofagiem". <br />I to jest cos, co mnie przez te wszystkie lata meczy, bo nie mam o tym z kim porozmawiac... Bywaja miesiace a nawet lata, kiedy tej lacznosci brak. Ale czasem czuje go tak wyraznie, ze to az boli. Czuje jego energie, jego wolanie. To porownanie z horkruksem bylo genialne! Jako osobie z ukonczonym scislym kierunkiem studiow ciezko jest mi sie z tym zmierzyc, bo jest to takie nieprawdopodobne ale jednoczesnie tak bardzo realne! Co to w ogole ma byc? Jestem przerazona ale jednoczesnie niepewna, czy to on na mnie oddzialywuje, czy to ja mu na to pozwalam czy moze mi sie to wszystko sni??? Czy moglabys mnie naprowadzic na jakis trop, ksiazki, jakies haslo, ktore pozwoliloby mi uciszyc Voldemorta?<br /><br />kokokokokohttps://www.blogger.com/profile/11001525951857795385noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-30151748023460628902015-03-15T20:42:09.253+01:002015-03-15T20:42:09.253+01:00I do tego z czasem dojdziesz. A póki co BRAWO! Cud...I do tego z czasem dojdziesz. A póki co BRAWO! Cudna historia. Rewelacyjna reakcja, wczesne wykrywanie. Czyż nie o to chodziło?Majahttps://www.blogger.com/profile/05487643457110841097noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-87470415950451646882015-03-14T13:32:02.465+01:002015-03-14T13:32:02.465+01:00Dziękuję ci Maju za tę książkę. :) Mnie mój "...Dziękuję ci Maju za tę książkę. :) Mnie mój "psychol" doprowadził do skrajnego wyczerpania psychicznego, fizycznego, emocjonalnego i finansowego, po czym bez najmniejszych oznak wyrzutów sumienia odszedł do nowej ofiary. Jestem teraz na etapie próby odzyskania siebie i to dzięki Twojej książce, którą poleciła mi terapeutka zaczęłam dopiero po czasie uświadamiać sobie ile rzeczy było nie tak.<br /><br />Wymieniłaś w książce m.in. 30 "psychofażych cech". Mój spełniał 23 z tych cech w 100%, przy kolejnych dwóch mogę postawić "nie wiem, ale całkiem możliwe", kolejne 4 punkciki to "trochę tak" i jedynie 2 to "nie".<br /><br />Znam wszystkie psychozabawy, które opisałaś. Co więcej, mi również wciśnięto identyczne "CV" co Tobie.<br /><br />Wszystkie reakcje mojego "psychola", schematy zachowań, były niczym wzięte z szablonu z Twojej książki, a ja go miałam za kogoś tak wyjątkowego...<br /><br />Teraz chcę zrozumieć to wszystko, naprawić się i nigdy więcej nie dopuścić takiej osoby do swojego życia.<br /><br />Pochwalę się też jedną rzeczą. Ostatnio poznałam faceta, który zrobił na mnie ogromne wrażenie, takie samo jak mój psychol. Również poczułam, że już pierwszego dnia mogę mu zaufać i opowiedzieć wszystko. Przy drugim spotkaniu usłyszałam o jego ciężkim dzieciństwie, ale i karierze, którą robi mimo to. Już wtedy zaczął mi mówić, że jestem najwspanialszą osobą, jaką spotkał, kimś na kogo czekał całe życie, że nikt go nie rozumie, ale wie, że ja go zrozumiem. Wcisnął mi swoją działalność charytatywną i marzenia o ciepłym domku i dzieciach oraz swoje pokrzywdzenie przez los - psychicznie chorą i mściwą byłą partnerkę, której dawał wszystko, a ona tego nie doceniła i robi wszystko aby go zdegradować, złego szefa i problemy w pracy. Przez cały czas był absolutnie pewny siebie, spokojny i dobrotliwy. Kolejny skrzywdzony człowiek, którym ma się ochotę zaopiekować. Ale zapaliła mi się też lampka alarmowa. "Hej, stop, jeszcze się nie doleczyłaś po poprzednim psycholu, a tu nagle zakochałaś się od pierwszego wejrzenia w obcym facecie, który sprzedaje ci bardzo podobne bajki i nawet z zachowania jest podobny? Niczego się nie nauczyłaś?". Ten drugi facet pozwolił sobie już na drugim spotkaniu na drobną krytykę - "wiesz, właściwie to nigdy nie umówiłbym się z kobietą starszą ode mnie, bo nie muszę, ale ty jesteś najbardziej wyjątkową osobą jaką spotkałem w życiu" (byłam o całe 2 lata starsza!). Długo myślałam o tym wszystkim, te "motylki" po latach spsychofażenia były by taakie kojące. Ale doszłam do wniosku, że za wiele tu lampek alarmowych. Wkrótce potem powiedziałam panu numer 2, że jest ciekawą osobą, ale dla mnie jest zbyt młody i zbyt dziecinny, więc kończę znajomość. Spotkało się to z - ale jak to? - i cały teatrzyk nachodzenia. Ale zmieniłam skrzynkę pocztową, kolejny raz zmieniam numer telefonu, żadnych więcej moich danych nie posiadał.<br /><br />Moja koleżanka mi mówi, że może odrzuciłam w ten sposób prawdziwą miłość mojego życia. Może. Sądzę jednak, że większe jest prawdopodobieństwo, że dzięki "pasożytniczemu związkowi" z jednym psycholem udało mi się nie wdepnąć w kolejny.<br /><br />Tylko dlaczego to tacy faceci mnie pociągają? To aż dziwne zakochać się w (prawdopodobnie) dwóch psycholach pod rząd. W tej chwili jeszcze to dla mnie pytanie - tajemnica.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-85536374578388459172015-02-27T21:22:53.044+01:002015-02-27T21:22:53.044+01:00Maju, powoli ucze sie odrozniac geniuszy od "...Maju, powoli ucze sie odrozniac geniuszy od "geniuszy". <br />Piszesz: "Otóż prawdziwym geniuszem jest ktoś, w kim łączy się intelekt z dobrem." Maju kochana, toc ja wlasnie gleboko wierzylam, ze kogos takiego spotkalam! Wydaje mi sie, ze nawet najbardziej ostrozny, przenikliwy i krytyczny umysl kapituluje widzac kogos pochylajacego sie nad ranami jakiegos zebraka. Lata zajelo mi zrozumienie faktu, ze to wszystko bylo dla PUBLICZNOSCI, nie dla tego biedaka :-(. Po prostu jakas czesc mojego umyslu nadal nie rozumie, ze ta i podobne sceny nie byly podyktowane milosierdziem, a szukaniem poklasku. Mozg mi sie zawiesza, error. Nie jarze.<br />Stello, masz racje – on nadal mi waznosc. Ja sie czulam zaszczycona tym, ze TAKI czlowiek w ogole na mnie zwrocil uwage. Rety, tyle fajnych lasek sie wokol niego krecilo, a on wybral akurat mnie. Splynelo na mnie blogoslawienstwo mozliwosci przebywania w jego boskiej obecnosci!<br />Ale odchodzac juz od tamtej historii i wracajac do terazniejszosci. Odkrywam, jakbym nadal miala jakies rozdwojenie jazni w tym temacie. Mysle, ze to dlatego, iz probuje tego czlowieka zrozumiec i usprawiedliwic. Do tej pory wierzylam, ze wszyscy ludzie sa w gruncie rzeczy dobrzy i niewinni, jesli staja sie zli – to dlatego, ze musialo sie im przydarzyc cos strasznego. Nie potrafie zrozumiec, ze ktos chce byc potworem i jeszcze mu z tym dobrze. Moze i zaczynam to intelektualnie pojmowac, ale serce i tak mam przepelnione litoscia. <br /><br />Zamowilam w koncu Ksiazke i mam mile przeczucie, ze ukryte sa w niej puzzelki, dzieki ktorym zacznie sie z tej mojej chaotycznej ukladanki wylaniac konkretny obraz. Przebywanie w towarzystwie tego toksycznego czlowieka sprawilo, ze nabawilam sie jakiejs traumy z ktorej do dzis nie moge sie otrzasnac. I nie otrzasne sie, dopoki nie uzyskam jasnosci w pewnych kwestiach. Musze byc pewna, ze moja ocena rzeczywistosci byla i jest wlasciwa i ze czarne jest czarne a biale jest biale.<br />kokokokokohttps://www.blogger.com/profile/11001525951857795385noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-76565021871860935772015-02-22T19:25:58.574+01:002015-02-22T19:25:58.574+01:00Dokładnie tak samo się zachowują. A Pan P. nawet n...Dokładnie tak samo się zachowują. A Pan P. nawet nie obiecuje, że kiedyś się zmieni....<br /><br />Ale widzę, że mój poprzedni post wcięło, to napiszę jeszcze raz tylko już nie tak ładnie.<br />Pisałam, że to nie ma znaczenia czy ów był yntelegentny, bo prawdziwie inteligentnych ludzi jest wszędzie sporo a jednak Koko nie wzdycha do każdego. Jak dla mnie to tylko racjonalizacja fobii.<br />Więc może to jest tak, że "inteligentny" nadał Koko znaczenie? Była ważna przez to, że taki "inteligentny" Jej tę ważność nadal. Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-3745791862971138652015-02-22T19:19:12.985+01:002015-02-22T19:19:12.985+01:00A bo wiesz, Wołodia to jeden z moich "ulubień...A bo wiesz, Wołodia to jeden z moich "ulubieńców", tyle że tego globalnego rażenia. Robi sobie taki z połową świata, po trupach to, co każdy domowy agresor swojej partnerce. Najpierw „chleba i igrzysk” (jak w Soczi) a potem „ogniem i mieczem’ (jak w Ługańsku), kpi sobie z każdej umowy, zahipnotyzował miliony ludzi izolując ich od logiki mentalnością oblężonej twierdzy, udaje że nie ma go tam gdzie jest, pierze mózg. I co? I śmigło. Osobiście całej Rosji i krajom sąsiadującym przyznałabym Niebieską Kartę. A wszyscy światowi politycy zachowują się analogicznie - jak książkowa partnerka przemocowca, która ciągle się na coś umawia, stawia coraz nowe warunki, wprowadza embargo na łóżko, krzyczy, płacze ale tak naprawdę ciągle pozwala na przesuwanie kolejnych granic, aż znajduje się w sytuacji bez wyjścia i udaje, że sytuacja nadal rokuje. <br /><br />No i jak ma kabura nie świerzbić jak się już wie, co się widzi? Majahttps://www.blogger.com/profile/05487643457110841097noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-77339291604672141912015-02-22T18:55:27.236+01:002015-02-22T18:55:27.236+01:00Maju, kabura Cię świerzbi????? Uwielbiam Cię!Maju, kabura Cię świerzbi????? Uwielbiam Cię!Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-74373127064149719732015-02-22T18:47:35.603+01:002015-02-22T18:47:35.603+01:00No i, kurczę, umknęło mi najważniejsze zdanie, któ...No i, kurczę, umknęło mi najważniejsze zdanie, które chciałam w powyższym komentarzu napisać (chyba tym Putinem tak się zdenerwowałam). Otóż prawdziwym geniuszem jest ktoś, w kim łączy się intelekt z dobrem. Jeśli tylko ulega się pokusie, żeby wykorzystać swoją ponadprzeciętną bystrość umysłu w celu wykorzystywania/krzywdzenia innych, to oznacza to automatyczny powrót do naczelnych. Majahttps://www.blogger.com/profile/05487643457110841097noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-76380747443402428012015-02-22T18:27:26.540+01:002015-02-22T18:27:26.540+01:00Geniusz? Wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię, czy może...Geniusz? Wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię, czy może wynalazł żarówkę?<br />Ludzie mają różne definicje geniuszu ale jak dla mnie, Koko, żadna bystrość umysłu nie usprawiedliwia braku kręgosłupa moralnego. Zdarza nam się słyszeć, że Hitler był geniuszem. A ostatnio, że Putin. I wtedy kabura mnie świerzbi. <br /><br />Sama mam słabość do ludzi obdarzonych intelektem, ale jeśli okazuje się, że nie idzie to w parze z określonymi walorami moralnymi - nie mają szansy stać się moim towarzystwem (nawet gdyby ich podobizna znalazła się się na okładce Forbes'a albo The Lancet). W końcu spośród 7 miliardów ludzi zamieszkujących nasz glob można sobie skompletować otoczenie złożone z ludzi ZARÓWNO inteligentnych jak i przyzwoitych. I im nadawać rangę.Majahttps://www.blogger.com/profile/05487643457110841097noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-6181161074094315252015-02-21T19:12:45.501+01:002015-02-21T19:12:45.501+01:00Ogromnie dziekuje za wszystkie komentarze!
Poczula...Ogromnie dziekuje za wszystkie komentarze!<br />Poczulam sie mniej osamotniona w tej mojej biedzie. <br />Czuje, ze chcialabym powymieniac sie z Wami myslami, ale mam wrazenie, ze nie jest to odpowiednie miejsce. Przydaloby sie jakies tematyczne forum dyskusyjne! <br /><br />Ten chip – to jest swietne porownanie, bardzo trafne. Ja wiem, ze go mam, ale nie wiem, jak go usunac. <br />Moj eks zaserwowal mi taki koktajl emocji, ze moje cialo chyba nie jest w stanie ich tak do konca wymazac z pamieci, zaszytej gdzies w kazdej pojedynczej komorce. Najpierw uzalezniajace byly endorfiny, a potem to chyba juz tylko hormony stresu. <br /><br />Niestety pomimo calego dranstwa, jakim gad sie charakteryzowal, musze przyznac, ze byla to jedna z najbardziej fascynujacych postaci, jakie w tym zyciu spotkalam. Byl manipulantem, nieudacznikiem, alkoholikiem, kretaczem i zdradzaczem, ale co tu duzo mowic – byl tez geniuszem. Nie moge mu odmowic tej cechy, niestety. I to jest ten chip chyba. <br />Nie, na pewno nie chce sie bawic w jakies powroty lub w szukanie sobie nowego popapranca. <br />Ale dziala mi na nerwy to, ze mam w glowie ta szkatulke z ktorej wyciagam od nastu lat wspomnienia. Niektore piekne jak klejnoty, inne fascynujace chyba jedynie brzydota. <br />Stella pisze o niedostepnosci jako przynecie, ja moge to samo powiedziec o inteligencji – kreci mnie to. Inteligencja i jeszcze idea pokrewienstwa dusz. Niestety wysokie IQ czasem nie idzie w parze z inteligencja emocjonalna.<br /><br />Wiecie co, doskonale tu trafilam – mam dwie glowy.<br />Na co dzien jestem bardzo rzeczowa kobietka, mysle, ze ludzie tak mnie postrzegaja. Tutaj, czytajac to, co pisze, wydaje sie sobie bardzo krucha, rozchwiana, slaba, bezwolna dziewczynka...<br />No i ta potezna nic energetyczna, ktora nadal plynie w jego strone. Wtedy – zaklecia i przysiegi, ze na zawsze, ze bez wzgledu na wszystko, ze tylko my. (Choc w nastepnym momencie parskam smiechem, bo gad „lojalnie“ zmajstrowal innej pannie dziecko w trakcie trwania naszego zwiazku. Reczywiscie, niesamowicie byl wtedy z ma dusza polaczony ;) haaa, ha, ha, kon by sie usmial!!!). Ale wtedy chyba sie to urodzilo, ze jestem mu winna jakas wiernosc po grob, niezaleznie czy z nim bede czy nie bede. Ech, co za bzdury.<br />Jak widzicie, mam jeszcze duzo do przepracowania. Moja rana nigdy sie nie wyleczyla, ja po prostu udawalam, ze nie ma tematu. Przeciez w mojej historii sprzecznosc goni sprzecznosc. <br /><br />Biore sie wiec za czytanie i za porzadek w glowach. Moze moje dwie glowy w koncu zintegruja sie w jedna, spojnie myslaca calosc.<br /><br />Usciski dla autorki bloga i wszystkich uczestnikow!<br /><br /><br /><br />kokokokokohttps://www.blogger.com/profile/11001525951857795385noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-7486037438856485392015-02-17T23:33:07.741+01:002015-02-17T23:33:07.741+01:00Widzisz, Koko? Personalnie dla Ciebie stara (bez u...Widzisz, Koko? Personalnie dla Ciebie stara (bez urazy) gwardia, po raz kolejny już na tym blogu, walnęła w sedno tematu. Otóż tamten człowiek sam z siebie w ogóle nie był tematem wypracowania. Miał jednak życiową rolę do odegrania - wskazania Ci luk do naprawienia, żebyś dalej mogła żyć bez ciągłego zgadywania i potykania o brak samoświadomości. Jak widzisz każda odkrywa jakąś własną lukę w oprogramowaniu. Stella lep na niedostępność, ja coś innego, bo akurat niedostępność mnie nie jara, ale asertywność kulała (no dobra - jeździła na wózku inwalidzkim), pozostałe dziewczyny „stąd”- inne usterki. Każda coś własnego, co blokowało, a po korektach – umożliwia satysfakcjonujący i kompletny lajf. Nie godzi się, Koko, marnować taką okazję i taki bonus na rozważania: ludź to czy nieludź był? Przecież to już nie Twój problem (nigdy nie był Twój).<br /><br />Więc teraz prześlij panu kanałem energetycznym "Dziękuję za kawał dobrej roboty", ładnie dygnij, sieknij sekatorem po łączach i dalej rób swoje. <br />Majahttps://www.blogger.com/profile/05487643457110841097noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-86524926155884511362015-02-17T22:08:38.403+01:002015-02-17T22:08:38.403+01:00Jeszcze cos napiszę, bo już wczoraj to mi przyszło...Jeszcze cos napiszę, bo już wczoraj to mi przyszło do głowy. Ja miałam w swoim życiu dwa razy po 10 lat każdy – takie „jedwabne nici” które mnie przywiązały do faceta. Z każdym z tych facetów byłam krótko, rok może, ale z każdym byłam emocjonalnie, niewolniczo, związana potem jeszcze około 10 lat. Twój post kazał mi się zastanowić dlaczego tak było. I doszłam do wniosku, że obaj byli tacy sami – niedostępni - a przez to, jak już się „udostępnili” to Pana Boga za nogi trzymałam. Teraz dopiero, kiedy nikt już nie ma nade mną takiej władzy, widzę, ze ja też przez te lata stale marzyłam o tym, żeby „im pokazać”. Żeby „żałowali”. Żeby mi jeden z drugim powiedział… wyznał,… i tak dalej.<br />To był w mojej duszy potężny klawisz „niedostępności” i konieczność dobijania się do zamkniętych drzwi. Piszę o tym, bo teraz dopiero to widzę wyraźnie, dzięki Twojemu postowi. Dzięki terapii nie mam już tej potrzeby. Nie chcesz mnie, to fuck you. I tyle. Nie zastanawiam się nad tym, czy ktoś jest, czy nie jest człowiekiem lub gadem. I to niekoniecznie chodzi o mężczyzn. Bo ja teraz czyszczę także toksyczne relacje kobietami. A potrafią dokopać i próbować na koniec przegryźć gardło nie gorzej niż facet. A mnie to już nie rusza. Całkiem to nowe dla mnie doświadczenie. Wisi mi, czy ktoś mnie rozumie, czy nie. Mi ma być w relacji dobrze, oczywiście tej drugiej stronie ma być dobrze ze mną. Ale właśnie w równowadze tajemnica. I w tym, ze ktoś sam ma wiedzieć gdzie są granice, a nie żebym ja musiała ich za siebie i jego pilnować. I jeszcze przepraszać, ze nie dość dobrze pilnuję. I uczyć, bo może ta biedulka/ biedulek sam nie wie. Jak to Maja cudnie nazywa – misie z mokrymi noskami.<br />Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-62729114424630119462015-02-17T21:30:37.043+01:002015-02-17T21:30:37.043+01:00No właśnie i ja miałam napisać, ale - jak zwykle -...No właśnie i ja miałam napisać, ale - jak zwykle - pracuję.<br />Maja pisze o czipie, a ja miałam napisać o klawiszu, który gdzieś masz i on się włącza w sposób na razie przez Ciebie niekontrolowany. Bardzo charakterystyczne jest to zdanie: "wynikaja one u mnie chyba z zalozenia, ze mam do czynienia z Czlowiekiem." <br />Moim zdaniem, cokolwiek u Ciebie wynika, to nie ma nic wspólnego z tym, że masz do czynienia z tym czy owym, ale raczej z czymś co każe Ci "pokazać MU". Tylko po co? Co takiego w Tobie powoduje, że chcesz mu coś pokazać? Czy masz taką sama potrzebę w stosunku do np. chemiczki, która Cie gnębiła w podstawówce? Ja sobie dzisiaj poczytałam stare wpisy na blogu i radzę Ci wejść w dyskusję pod "Punkt pierwszej pomocy". Może Ci się nada w szukaniu owego czipa lub klawisza, który coś w Tobie uruchamia. No bo nawet jeśli masz takie założenie, że on jest Człowiekiem, to nadal nie wyjaśnia dlaczego akurat temu człowiekowi chcesz cos wykazywać.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-7187349159086843192015-02-17T21:29:09.783+01:002015-02-17T21:29:09.783+01:00Dzięki, Ron Con :). Ja od dłuższej chwili zastanaw...Dzięki, Ron Con :). Ja od dłuższej chwili zastanawiałam się, co mogłabym Koko odpowiedzieć i łapię na tym, że nic ponad to, co już powiedziałam, na takie sytuacje nie wymyślę. Zawsze, kiedy czytam takie historie, w głowie włącza mi się winylowa płyta Janis Joplin z piosenką Piece of my Heart (Chodź i weź kolejny kawałek mojego serca i go złam. O ile tylko sprawi Ci to przyjemność… jakoś tak to leciało). <br /><br />Piętnaście (jezusmaria!) lat to strasznie długi postronek, Koko. Obawiam się, że nikt – zwłaszcza w wirtualu - nie jest Ci w stanie udzielić odpowiedzi na pytanie, gdzie masz zaszytego tego czipa, skoro Ty sama przez tyle lat go nie zlokalizowałaś. Może tylko (aż) jeszcze nie odnalazłaś czegoś, co nadałoby Twojemu życiu sens/cel/odpowiednie wibracje i dlatego ciągnie Cię do antymaterii. To pewnie była ostatnia seria mocnych wrażeń, których nie zastąpiłaś niczym lepszym więc ich wspomnienie nadal kręci. Bo co dziewczyna będąca w związku robi na takim blogu w WALENTYNKOWY WIECZÓR? Chyba tylko odgrzebuje tamte, niezdrowe emocje. Zmień płytę, Koko. Janis źle i za wcześnie skończyła. Szkoda. Może, gdyby nie oddawała uzależnieniom serca kawałek po kawałku byłaby wspaniałą, dojrzałą kobietą.<br /><br />P.S. Zacznij może od małej litery w rzeczowniku "gad" :)Majahttps://www.blogger.com/profile/05487643457110841097noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4873459600265126087.post-42926025103708009462015-02-17T18:32:23.536+01:002015-02-17T18:32:23.536+01:00P.S. Zamiast patrzeć na gada wejdź tutaj kliknij n...P.S. Zamiast patrzeć na gada wejdź tutaj kliknij na dowolną notkę lub sięgnij po książkę Mai, a z pewnością Ci się odechce tam wchodzić. :)<br />Anonymousnoreply@blogger.com